Jake's pov
- Jake, siadaj do stołu. Jest już śniadanie - powiedziała moja rodzicielka.
- Idę - odpowiedziałem, wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę stołu.
Jadłem sałatkę, gdy moja mama zaczęła rozmowę.
- Jutro jedziemy do dziadków. Będzie tam cała rodzina więc bądź miły dla swoich kuzynów, okej?
No tak, jutro jest 25 grudnia i wszyscy zbieramy się u dziadków i dajemy sobie jakieś prezenty świąteczne.
- Jasne - powiedziałem z sarkazmem.
- Jake, ale ja mówię poważnie - moja mama wywróciła oczami.
- Dobra - rzuciłem i już miałem dokanczać swoją sałatkę, ale mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałem kontem oka na wyświetlacz i odebrałem telefon jak najszybciej.
- Hej, Jake. Wiem, że możesz być zły lub coś, ale mógłbyś mnie odebrać z lotniska? - usłyszałem tak dobrze znany mi głos.
- Jasne. Na którym lotnisku jesteś?
- London Luton - Kylie odpowiedziała.
- Okej, będę za około 30 minut.
- Spoko - rzuciła i się rozłączyła.
- Mamo - zwróciłem się w stronę blondynki. - Muszę odebrać Kylie z lotniska. Pogadamy później, okej?
- Dobrze, tylko jedź ostrożnie. Nie chcę żebyś skończył w szpitalu tak jak ona kilka tygodni temu.
Nie odpowiedziałem nic, tylko ruszyłem w stronę drzwi i wyszedłem. Oczywiście wcześniej ubrałem buty i kurtkę.
- I'm just tryna hit it by the end of the night. Lil' mama so bad and her booty so tight. When I hit it from the back, don't fuss, don't fight - śpiewałem gdy piosenka Ayy Ladies leciała w radiu. Może trochę żałosne, ale mentalnie nadal jestem dzieckiem.
20 minut później czekałem na parkingu na Kylie. Wcześniej wysłałem jej SMS więc zaraz powinna być. Po około 2 minutach ona już siadała na miejscu pasażera obok mnie. Miała zwykłe legginsy, bluzę i resztki makijażu na twarzy.
- Hej - odezwałem się niepewnie, bo między nami była niezręczna cisza.
- Hej - odparła sucho.
- Dlaczego wyjechałaś bez słowa, a potem nie odbierałaś telefonów? - zapytałem, bo kurwa wypadało by to wyjaśnić.
- Nie miałam tego w planach. Mike sam kupił bilety.
- A czemu wróciłaś? - znowu zapytałem.
- Miałam lekką spinę z Harrym.
- Kto to jest Harry? - spytałem spokojnie, ale w głębi duszy byłem tak wkurwiony, bo kto to jest Harry?!
- Mój były chłopak.
Po tych trzech słowach, które wypowiedziała Kylie, postanowiłem już się nie odzywać, bo czułem że ta rozmowa nie jest dla niej komfortowa.
- Jesteśmy na miejscu - odezwałem się dopiero gdy zaparkowałem pod jej domem.
- Dziękuję - powiedziała cicho, wysiadła z samochodu i wyjeła swoją walizkę z bagażnika. Potem po prostu weszła do domu.
Kylie's pov
25 grudnia. Pierwsze święta bez matki i nikogo bliskiego. Dam radę. Mam kilka butelek wina. Dam radę. Ogólnie wczoraj po powrocie do domu nie robiłam nic. Są święta a ja nawet nie mam jebanej choinki. Świetnie.
Jak byłam mała zawsze w nocy z 24 na 25 grudnia za chuja nie chciałam spać, bo chciałam zobaczyć Mikołaja. Ostatecznie nigdy mi się to nie udało i dopiero rano zbiegałam po schodach na dół, do salonu i rozpakowywałam prezenty. Zawsze też robiłam laurkę dla Mikołaja, zostawiałam mu mleko i ciasteczka, a reniferom marchewki. Bycie dzieckiem jest zajebiste.
Aktualnie jest jakoś po 10:00. Ubrałam krótkie dresowe spodenki i szarą bluzę i zeszłam do kuchni. Tam zrobiłam sobie kakao z piankami i wsypałam chrupki czekoladowe do miski. Rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. Standardowo odpaliłam Netflixa i zaczęłam szukać jakiegoś serialu.
Po 5 minutach przeglądania tytułów i miniaturek seriali, wybrałam Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko). Tak wciągnęłam się w ten serial, że obejrzałam wszystkie odcinki bez przerwy. Serio dobry serial. A myślałam, że niemieckie seriale to gówno. Jednak się myliłam.
Ruszyłam w stronę kuchni, bo chciałam wyjąć sobie pierwszą butelkę wina, ale zadzwonił dzwonek. Szczerze byłam zaskoczona, bo kto niby mógłby do mnie przyjść? Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Will'a, Emmę i Jake'a.
- Wesołych świąt! - krzyknęli równocześnie.
- Ta, wchodźcie - powiedziałam i wskazałam ręką aby weszli. - Chcecie coś do picia, jedzenia?
- Właściwie to przynieśliśmy jedzenie - usłyszałam głos Emmy.
- Co? - odwróciłam się na pięcie i spojrzałam po kolei na każdego z nich.
- No stwierdziliśmy, że skoro nie masz z kim spędzić świąt, to my ci dotrzymamy towarzystwa - kontynuowała Emma.
- To miłe z waszej strony - uśmiechnęłam się. - Ale macie swoje rodziny i to z nimi powinniście spędzić święta, nie ze mną.
- Nie pierdol - zaśmiał się Will. - zdecydowanie wolimy spędzić święta z tobą niż z naszymi rodzinami, których już mamy dość.
- To przynoście jedzenie, bo musimy nadrobić zaległości jeśli chodzi o nasze spotkania - powiedziałam zadowolona i ruszyłam po talerze do kuchni.
Oni śmiejąc się poszli do samochodu po jedzenie, a ja rozłożyłam 4 talerze, 4 widelce, 4 noże, 4 łyżki, 4 miski i 4 szklanki. Serio to bardzo miłe z ich strony i jestem im za to wdzięczna. Na szczęście już miesiąc wcześniej kupiłam im prezenty, więc nie muszę się o to martwić.
Każdy jest już najedzony. Może nie było za dużo jedzenia i nie był to prawdziwy, świąteczny obiad, ale był on z najbliższymi, a to jest najważniejsze.
- Czas na prezenty! - Emma krzyknęła szczęśliwa.
- Czekajcie chwilę - powiedziałam i biegiem ruszyłam na górę, gdzie miałam dla nich prezenty.
Przez kolejną godzinę dawaliśmy sobie prezenty i opowiadaliśmy różne historie. Od Emmy dostałam śliczną bransoletkę, od Willa torbę cukierków i kartę podarunkową do Forever 21. Od Jake'a dostałam album z naszymi wspólnymi zdjęciami i pakiet zabiegów w spa. Ja dałam Emmie bilet na koncert jej ulubionej piosenkarki czyli Billie Eiliesh. Tak, Emma ma totalnego fioła na jej punkcie i prawie się popłakała jak dałam jej ten prezent. Will'owi kupiłam zegarek, a Jake'owi skok ze spadochronu, bo od kiedy pamiętam zawsze chciał to zrobić.
- Dobra - krzyknął Jake. - Prezenty rozdane to przechodzimy do ciekawszej części - poruszył zabawnie brwiami i pokazał nam butelkę wódki i kilka jointów.
- Tak!!!! - krzyknęłam i zaczęłam nalewać wódkę do kieliszków.
Te święta będą ciekawe.
Hejka,
W wakacje miałam pisać dużo rozdziałów ale mi się nie chce hahaha więc przepraszam.
CZYTASZ
Sorry, I'm bitch.
FanficCzy przeprowadzka była dobrym pomysłem? Czy wredna dziewczyna dalej będzie taka pewna siebie? Czy może upaść aż tak nisko? Jest to moja pierwsza książka, więc proszę o wyrozumiałość. Opowiadanie jest mojego autorstwa i jeśli czytając to zauważycie p...