24

3.3K 97 11
                                    

Jake's pov

- Jake, siadaj do stołu. Jest już śniadanie - powiedziała moja rodzicielka.

- Idę - odpowiedziałem, wstałem z kanapy i ruszyłem w stronę stołu.

Jadłem sałatkę, gdy moja mama zaczęła rozmowę.

- Jutro jedziemy do dziadków. Będzie tam cała rodzina więc bądź miły dla swoich kuzynów, okej?

No tak, jutro jest 25 grudnia i wszyscy zbieramy się u dziadków i dajemy sobie jakieś prezenty świąteczne.

- Jasne - powiedziałem z sarkazmem.

- Jake, ale ja mówię poważnie - moja mama wywróciła oczami.

- Dobra - rzuciłem i już miałem dokanczać swoją sałatkę, ale mój telefon zaczął wibrować. Spojrzałem kontem oka na wyświetlacz i odebrałem telefon jak najszybciej.

- Hej, Jake. Wiem, że możesz być zły lub coś, ale mógłbyś mnie odebrać z lotniska? - usłyszałem tak dobrze znany mi głos.

- Jasne. Na którym lotnisku jesteś?

- London Luton - Kylie odpowiedziała.

- Okej, będę za około 30 minut.

- Spoko - rzuciła i się rozłączyła.

- Mamo - zwróciłem się w stronę blondynki. - Muszę odebrać Kylie z lotniska. Pogadamy później, okej?

- Dobrze, tylko jedź ostrożnie. Nie chcę żebyś skończył w szpitalu tak jak ona kilka tygodni temu.

Nie odpowiedziałem nic, tylko ruszyłem w stronę drzwi i wyszedłem. Oczywiście wcześniej ubrałem buty i kurtkę.

- I'm just tryna hit it by the end of the night. Lil' mama so bad and her booty so tight. When I hit it from the back, don't fuss, don't fight - śpiewałem gdy piosenka Ayy Ladies leciała w radiu. Może trochę żałosne, ale mentalnie nadal jestem dzieckiem.

20 minut później czekałem na parkingu na Kylie. Wcześniej wysłałem jej SMS więc zaraz powinna być. Po około 2 minutach ona już siadała na miejscu pasażera obok mnie. Miała zwykłe legginsy, bluzę i resztki makijażu na twarzy.

- Hej - odezwałem się niepewnie, bo między nami była niezręczna cisza.

- Hej - odparła sucho.

- Dlaczego wyjechałaś bez słowa, a potem nie odbierałaś telefonów? - zapytałem, bo kurwa wypadało by to wyjaśnić.

- Nie miałam tego w planach. Mike sam kupił bilety.

- A czemu wróciłaś? - znowu zapytałem.

- Miałam lekką spinę z Harrym.

- Kto to jest Harry? - spytałem spokojnie, ale w głębi duszy byłem tak wkurwiony, bo kto to jest Harry?!

- Mój były chłopak.

Po tych trzech słowach, które wypowiedziała Kylie, postanowiłem już się nie odzywać, bo czułem że ta rozmowa nie jest dla niej komfortowa.

- Jesteśmy na miejscu - odezwałem się dopiero gdy zaparkowałem pod jej domem.

- Dziękuję - powiedziała cicho, wysiadła z samochodu i wyjeła swoją walizkę z bagażnika. Potem po prostu weszła do domu.

Kylie's pov

25 grudnia. Pierwsze święta bez matki i nikogo bliskiego. Dam radę. Mam kilka butelek wina. Dam radę. Ogólnie wczoraj po powrocie do domu nie robiłam nic. Są święta a ja nawet nie mam jebanej choinki. Świetnie.

Jak byłam mała zawsze w nocy z 24 na 25 grudnia za chuja nie chciałam spać, bo chciałam zobaczyć Mikołaja. Ostatecznie nigdy mi się to nie udało i dopiero rano zbiegałam po schodach na dół, do salonu i rozpakowywałam prezenty. Zawsze też robiłam laurkę dla Mikołaja, zostawiałam mu mleko i ciasteczka, a reniferom marchewki. Bycie dzieckiem jest zajebiste.

Aktualnie jest jakoś po 10:00. Ubrałam krótkie dresowe spodenki i szarą bluzę i zeszłam do kuchni. Tam zrobiłam sobie kakao z piankami i wsypałam chrupki czekoladowe do miski. Rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor. Standardowo odpaliłam Netflixa i zaczęłam szukać jakiegoś serialu.

Po 5 minutach przeglądania tytułów i miniaturek seriali, wybrałam Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko). Tak wciągnęłam się w ten serial, że obejrzałam wszystkie odcinki bez przerwy. Serio dobry serial. A myślałam, że niemieckie seriale to gówno. Jednak się myliłam.

Ruszyłam w stronę kuchni, bo chciałam wyjąć sobie pierwszą butelkę wina, ale zadzwonił dzwonek. Szczerze byłam zaskoczona, bo kto niby mógłby do mnie przyjść? Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Will'a, Emmę i Jake'a.

- Wesołych świąt! - krzyknęli równocześnie.

- Ta, wchodźcie - powiedziałam i wskazałam ręką aby weszli. - Chcecie coś do picia, jedzenia?

- Właściwie to przynieśliśmy jedzenie - usłyszałam głos Emmy.

- Co? - odwróciłam się na pięcie i spojrzałam po kolei na każdego z nich.

- No stwierdziliśmy, że skoro nie masz z kim spędzić świąt, to my ci dotrzymamy towarzystwa - kontynuowała Emma.

- To miłe z waszej strony - uśmiechnęłam się. - Ale macie swoje rodziny i to z nimi powinniście spędzić święta, nie ze mną.

- Nie pierdol - zaśmiał się Will. - zdecydowanie wolimy spędzić święta z tobą niż z naszymi rodzinami, których już mamy dość.

- To przynoście jedzenie, bo musimy nadrobić zaległości jeśli chodzi o nasze spotkania - powiedziałam zadowolona i ruszyłam po talerze do kuchni.

Oni śmiejąc się poszli do samochodu po jedzenie, a ja rozłożyłam 4 talerze, 4 widelce, 4 noże, 4 łyżki, 4 miski i 4 szklanki. Serio to bardzo miłe z ich strony i jestem im za to wdzięczna. Na szczęście już miesiąc wcześniej kupiłam im prezenty, więc nie muszę się o to martwić.

Każdy jest już najedzony. Może nie było za dużo jedzenia i nie był to prawdziwy, świąteczny obiad, ale był on z najbliższymi, a to jest najważniejsze.

- Czas na prezenty! - Emma krzyknęła szczęśliwa.

- Czekajcie chwilę - powiedziałam i biegiem ruszyłam na górę, gdzie miałam dla nich prezenty.

Przez kolejną godzinę dawaliśmy sobie prezenty i opowiadaliśmy różne historie. Od Emmy dostałam śliczną bransoletkę, od Willa torbę cukierków i kartę podarunkową do Forever 21. Od Jake'a dostałam album z naszymi wspólnymi zdjęciami i pakiet zabiegów w spa. Ja dałam Emmie bilet na koncert jej ulubionej piosenkarki czyli Billie Eiliesh. Tak, Emma ma totalnego fioła na jej punkcie i prawie się popłakała jak dałam jej ten prezent. Will'owi kupiłam zegarek, a Jake'owi skok ze spadochronu, bo od kiedy pamiętam zawsze chciał to zrobić.

- Dobra - krzyknął Jake. - Prezenty rozdane to przechodzimy do ciekawszej części - poruszył zabawnie brwiami i pokazał nam butelkę wódki i kilka jointów.

- Tak!!!! - krzyknęłam i zaczęłam nalewać wódkę do kieliszków.

Te święta będą ciekawe.

Hejka,
W wakacje miałam pisać dużo rozdziałów ale mi się nie chce hahaha więc przepraszam.

Sorry, I'm bitch. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz