[22] To nie miało się tak potoczyć

1.1K 72 561
                                    

*** 15 czerwca ***

           Noszenie samemu tych wszystkich walizek, było ciężkie. Niestety, Prusy nie miał kogokolwiek kto mógłby mu pomóc. Głupio mu było pytać okolicznych przechodniów o to, czy zaniosą mu walizkę i torby do mieszkania. Musiał poradzić sobie sam. Może gdyby pomyślał, to by poprosił taksówkarza o pomoc, ale ten już odjechał. Czasami miał laga mózgu w sprawie ułatwiania sobie życia.

           Podszedł do bramy, odłożył bagaże i wyjął z kieszeni spodni klucze. Przez chwilę bał się, że je zgubił. Nie byłoby to dziwne, skoro przez ostatnie dni był strasznie roztrzepany. Dosłownie i w przenośni. Otworzył ją i znowu zaczął się męczyć z przenoszeniem swoich rzeczy. Ten taksówkarz by się przydał, ale pewnie i tak nie miał czasu. Przecież inni ludzie czekają.

           Otworzył – w końcu! – drzwi od domu i kilkoma kopniakami przetransportował swoje graty do pomieszczenia. Rozejrzał się po korytarzu i westchnął przez napływ sentymentu. Dawno go tu nie było. Pewnie całe domostwo jest sterylnie posprzątane. Niemcy na pewno się nie lenił i robił co użytecznego.

           Zostawił swoje rzeczy i poszedł w stronę salonu. Dziwił się, że Ludwik jeszcze nie przyszedł go powitać. Może jeszcze się nie zorientował, że kochany, starszy brat już wrócił? Bardzo prawdopodobne, bo przecież się nie zapowiadał ze swoim powrotem.

           Wszedł do pokoju i nikogo tam nie zastał. Tak jak się spodziewał, nie było nawet mowy o większych zanieczyszczeniach. Oczywiste było, że gdzieś był kurz. Niemcy to nie maszyna do sprzątania, która cały czas pracuje na pełnych obrotach. Zaczął się zastanawiać gdzie Ludwik może być. Były jeszcze dwie możliwości. Pierwsza – siedział w swoim pokoju. I druga – był w łazience. Nie słyszał, żeby w kuchni było coś robione, więc od razu wykluczył tą opcję.

           Gilbert usiadł na fotelu. Już zdążył zapomnieć jak bardzo wygodny jest. Austria chociaż raz dobrze mu doradził w życiu i był to właśnie dobór mebli. Oparł się mocniej i zamknął oczy. Dalej liczył na przywitanie ze strony młodego, ale wyglądało na to, że nie zapowiadało mu się na powitanie ze starszym bratem. Smutne, ale prawdziwe.

           Jeśli myślicie, że przez te wszystkie słowa tego rozdziału, Prusom nie było smutno, to jesteście w błędzie. Zerwanie z Polską dalej go bolało i szczerze mówiąc, żałował tego. Mógł przecież wytrzymać i dalej wspierać Feliksa. Nadal go kochał i chciał czym prędzej dojrzeć do związku z nim. Wiedział jednak, że musi sobie jeszcze poczekać.

           Nagle usłyszał jak drzwi od domu się otwierają. Na początku pomyślał, że to włamywacz, ale potem pomyślał bardziej racjonalnie i wziął pod uwagę, że Niemcy mógł wrócić do domu, bo gdzieś był. Teraz padało pytanie, gdzie był?

           Prusy wstał i poszedł na korytarz powitać blondyna. Mina Ludwika, gdy ujrzał albinosa była bezcenna. Zdziwienie na jego twarzy było jednym z najlepszych zdziwień jakie kiedykolwiek miał. Nie spodziewał się obecności Gilberta w domu. Nie powinien być na tej wycieczce? Przecież nie dobiegła jeszcze końca, no chyba, że o czymś nie wiedział.

           -Co ty tu robisz? – Spytał Niemcy, jak zwykle ze swoją obojętnością w głosie. Osoby, które znały go dłużej, mogły wyczuć na końcu odrobinę dezorientacji.

           -Wróciłem do domu.

           -Nie powinieneś być teraz u Chorwacji z pozostałymi? – Na twarzy albinosa zaczął malować się smutek. Zaniepokoiło to niebieskookiego. Powód dlaczego Prusy tutaj jest, nie był dobry. On już to wiedział.

Wycieczka po miłość [aph] [Pruspol]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz