7. Jesteś zwykłą dziwką Harry.

2K 205 116
                                    


Troche się dzieje, więc liczymy na dużo waszych reakcji!

Głośna muzyka, tłum ludzi i dym papierosowy. To było pierwsze z czym zetknęli się w klubie. Louis zamówił dla Harry'ego kolorowego i słodkiego drinka, a dla siebie wziął piwo. Wiedział, że przyda im się takie odprężenie.

Brunet prędko nalegał na kolejne, przez co szybko zrobił się wstawiony. Uśmiech nie schodził z jego warg, gdy w pewnym momencie po prostu odszedł od baru i wszedł na parkiet. Alfa mimo wszytko skończył na jednym piwie, mając bruneta na oku. Czuł, że Harry próbuje odreagować rozstanie z Zaynem, które było już oficjalne.

Jakiś młody alfa bardzo szybko przyczepił się do ciała omegi i zaczął się o nią ocierać w tańcu, co się widocznie Harry'emu nie podobało, sądząc po jego minie. Louis widział, że musi zareagować. Dopił cole, którą miał w szklance i zaczął przeciskać się przez tłum na środek do znajomej omegi.

- Przestań, to naprawdę niekomfortowe - Harry mówił głośno, by obcy mężczyzna go usłyszał. Jasne, na początku się dobrze bawił, ale nie chciał jednonocnej przygody.

Louis złapał młodszego za ramię i uśmiechnął się lekko, widział też ulgę na jego twarzy.

- Lou, kochanie - Styles odetchnął - Mówiłem ci, że mój alfa zaraz tu przyjdzie - brunet spojrzał na mężczyznę złym wzrokiem, kiedy go już puścił.

- Tak jak obiecałem - znał dokładnie zagranie omegi - Chyba musisz chwilę odpocząć, co? - przyciągnął go bliżej siebie.

- Mhm, co powiesz na powrót? - ziewnął i obrócił się w jego ramionach, ich twarze dzieliło naprawdę bardzo mało.

- Powrót to dobry plan, ale wiesz, że jesteśmy w jednym z bardziej znanych klubów? Na zewnątrz są papsy, napiszę żeby kierowca podjechał pod wejście Harry - Louis myślał zdecydowanie trzeźwo.

- A co powiesz na mały żart - zachichotał - U-Udajmy parę, co? Z-Zayn strasznie tego nienawidził - jego wzrok był zamglony przez alkohol.

- Harry, nie wiem czy to dobry plan - szatyn wiedział, że chodziło o żart, jednak jego uczucia nim nie były.

- No dalej Lou, proszę - potarł ich nosy o siebie z niewinnym uśmiechem.

Motylki w brzuchu Louisa się rozszalały się, nie potrafił odmówić brunetowi, za bardzo miał do niego słabość. Bał się, że oboje pożałują tego kroku.

- Nie daj się prosić Loueh, to tylko zabawa - ponownie spojrzał w niebieskie oczy, był tak słodko nieświadomy...

- Dobrze, już dobrze - skinął - W razie czego, ty będziesz się tłumaczył managerom.

Harry podskoczył kilka razy w miejscu i przytulił się mocno do szatyna. Kochał go, kochał... Ale nie wiedział, że ta miłość ponownie wychodzi poza skalę przyjaźni. Czasem właśnie tak leczyło się zniszczone serce, nowym, pięknym i silniejszym uczuciem.

Tomlinson szybko napisał do ochroniarza, który przyjechał z nimi do klubu. Brunet cały czas był uwieszony na nim, czuł delikatniejsze ciało przy swoim. Kilka minut później mogli spokojnie wyjść, no prawie. Na zewnątrz stało pełno paparazzi, którzy robili im zdjęcia. Louis obejmował Harry'ego tak, jakby widocznie coś między nimi było.

Flesze szalały, oświetlając ich twarze. Samochód czekał postawiony i otwarty, aby mogli wejść do niego od razu. Harry zdążył jeszcze ogarnąć swoje włosy, które opadły na jego twarz, bardziej pokazując się przed paparazzi.

- Harry! Harry!

- Louis! Spójrzcie na mnie!

- Czy to oficjalne potwierdzenie Larry'ego?!

Win is losing || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz