Dostaniemy dużo komentarzy na koniec?
Przez następne tygodnie jeszcze więcej się zmieniło. Harry przeszedł swoją pierwszą gorączkę z Louisem. Mężczyzna cudownie się zajmował omegą przez te dni. Ich uczucie tylko wzmocniło się i cały czas zachowywali jak młode małżeństwo. Chodzili metr nad ziemią, zaczepiając się co raz.
Powrót do Londynu był niespodziewany... Po prostu z dnia na dzień spakowali się i wyjechali ze swoim małym szczęściem. Posiadłość już dawno czekała na nich gotowa z ich rzeczami w środku.
Odetchnęli będąc na miejscu, podróż z bagażami i małym dzieckiem była mimo wszystko ciężka. Noel marudził przez pierwszą część lotu.
- Finalnie w domu - zielone oczy zabłyszczały, nim Harry zbladł i niemal zwymiotował na trawę - Cholerne podróże - jęknął cicho.
- Szybko zaczynasz tym razem - Louis lekko się skrzywił - Widzę, że źle się czujesz kochanie - uprzedził męża.
- Czy ja zawsze muszę tak reagować na podróże? - wygrzebał klucze, ponieważ Louis miał jedną z torb i synka w ramionach.
- Taki twój urok kochanie, ale za chwilę rzucimy wszystko, zamówimy jedzenie i odpoczniemy.- obiecał.
- Najpierw rozłożysz kojec - przypomniał alfie i już po chwili otworzył wielkie drzwi - Jest tu piękniej, niż pamiętałem.
- Zajmę się wszystkim. Cudownie - potwierdził szatyn - Nie ma to jak w domu.
- Mimo wszystko, w nowym domu - nie rozbierając się, przeszli do sporego salonu - O i jednak kupiłeś ten narożnik?
- Nie mogłem się powstrzymać. Mam też niespodziankę - uśmiechnął się tajemniczo alfa.
- Jaką? - zielone oczy błysły, kiedy zabrał malca z ramion ojca - Hm?
- Chodź na górę i po prawo - powiedział, wskazując na stronę piętra, po której nie było ich sypialni.
Brunet zmarszczył brwi i ruszył za mężem, kiedy ten odłożył torbę. Nie pytał o nic, będąc mocno zaskoczonym. Louis otworzył pierwsze drzwi po lewej i zaprosił męża gestem dłoni oraz małym ukłonem.
- Lottie i jej chłopak mi pomogli - wyjaśnił.
- Chyba sami zrobili... - sapnął, kiedy dostał się do pokoiku ich synka.
- Szczegóły Harry, ale nasze maleństwo ma własny kąt i mamy elektroniczną nianię - wskazał na szafkę koło łóżeczka.
Harry spojrzał w tamtą stronę i wyszczerzył się, nim ponownie spojrzał na starszego.
- Połóż go kochanie, potrzebujesz odpoczynku - martwił się alfa, widząc że Harry wciąż jest blady - No dalej, do jego własnego łóżeczka.
- Okej, okej... Chyba lepiej nie będę go dziś karmił... - nie lubił z tego rezygnować.
Położył Noela na dużym i drewnianym łóżeczku, nim zaczął przyglądać się pokoikowi. Imię chłopca było powieszone nad łóżeczkiem i literki były niebiesko-zielone. Mebelki były bardzo dobrze rozstawione oraz znalazło się miejsce na miękki fotel. Młodszy Tomlinson wyszedł wraz z mężem z pokoiku, uprzednio włączając i zabierając kawałek niani.
- To prysznic, jedzenie i jakiś film? - zaproponował starszy.
- Nie mam apetytu, wciąż mi niedobrze - wyznał z niechęcią.
- Zamówię i zjesz jak poczujesz się lepiej, dobrze? Kocham cię - pocałował nos męża.
- Kocham cię... - odparł miękko - To ty zamów, a ja pójdę do naszej oddzielonej sypialni - zaproponował. To był chyba najlepszy pomysł.

CZYTASZ
Win is losing || Larry
FanfictionMiłość? Czy przyzwyczajenie? Czasami warto zapytać samego siebie, zanim podejmie się najważniejsze kroki w związku. Nie wszystko co wygląda dobrze z wierzchu jest takie w środku. Życie nie zawsze usłane jest różami.