11. Dom.

2K 163 65
                                    

Poprosimy o dużo komentarzy! Szykuje się drama w kolejnym rozdziale 😈 jeśli będziecie aktywni, damy jeszcze jeden rozdział między 20, a 21 😏

Harry wtulił się w ciało Louisa i westchnął z zadowolonym uśmiechem. Szatyn naprawdę wiedział, jak zrobić z niego bałagan. Alfa z resztą sam był zachwycony tym, jak ich ciała do siebie pasowały. Żaden z nich nigdy wcześniej nie czuł się tak spełniony.

- Szalony alfo, połączyłeś nas tej nocy - Harry mruknął troszkę zniszczonym głosem - Kocham to. Już na zawsze będziemy tylko my.

- Nie mogłem postąpić inaczej, kocham cię, a mój wilk dosłownie wyrywał się do ciebie - bawił się loczkami omegi.

- To było przyjemne, moja omega cudownie się z tym czuje. Mam partnera i wszystko o czym marzyłem się spełnia - westchnął uradowany.

- Mi to mówisz? - oblizał wargi - Kogo licho niesie? - jęknął alfa słysząc swój telefon - Niech sobie dzwoni.

- Odbierz kochanie - nalegał - Bo ktoś nam nie da spokoju - przyległ mocniej do nagiego ciała.

Szatyn sięgnął po telefon z szafki nocnej i odebrał go bez sprawdzania.

- Harry jak zwykle ma wyłączony telefon, ale kiedy będziecie? W ogóle pamiętacie, że mamy próbę od dziesięciu minut? - rzucił Liam, słysząc ciszę po drugiej stronie telefonu.

- Próba nie zając, nie ucieknie. Jesteśmy jeszcze w łóżku - pocałował czoło swojej omegi.

Harry otworzył szeroko oczy, słysząc słowa starszego. Jak mogli o tym zapomnieć.

- Wszyscy czekamy tylko na was, wiecie? Mam nadzieję, że Harry to słyszy, bo on się tym przynajmniej przejmie. Zbierajcie się szybko - poprosił z westchnięciem.

- Będziemy do godziny - odparł, wywracając oczami i rozłączył się - Mówiłem, by nie odbierać.

- Louis jesteśmy spóźnieni! - omega dosłownie wyskoczyła z łóżka - Byłem pewien, że jest dużo wcześniej! A jeszcze prysznic i nic nie jedliśmy - panikował brunet.

Louis bez słowa zadzwonił po śniadanie i chwilę później pociągnął swoją omegę do łazienki, gdzie razem wzięli prysznic.

- Nie wiem, jak możesz być taki spokojny - odparł Harry, jedząc swój jogurt z owocami i płatkami.

- Nie pierwszy i nie ostatni raz kochanie, wspomnisz moje słowa - był tego pewny, kiedy nakładał na widelec jajecznicę.

- Nie lubię być spóźniony - zmarszczył nos - To niekulturalne Lou.

- Przestań skarbie. Każdemu się czasem zdarza - nie widział w tym problemu.

- Ja już cię dobrze znam z tym spóźnianiem - zmrużył oczy na Tomlinsona.

Odłożył puste naczynia i zaczął szukać wzrokiem swoich sztybletów. Kiedy je wyłapał, podszedł i nałożył je na nogi. Alfa znalazł swoje vansy, które idealnie pasowały do jego dresów. Wziął jeszcze telefon oraz kartę do pokoju, wcześniej zdążył wezwać kierowcę do ich hotelu.

- Lou, po próbie poszukamy na stronach jakieś ciekawe domy? Chciałbym mieć coś naszego - splątał ich palce i uśmiechnął się delikatnie.

- Jasne, to dobry pomysł. Totalnie nie mamy, gdzie się podziać w Londynie. To dziwne - wyszli na korytarz.

- Ja zaraz zajmę się sprzedażą mojego domu - przyznał - Tylko zabiorę swoje rzeczy, ale nie ma ich tam dużo.

- Zapłacimy za niego razem, tak? - Louis spojrzał na młodszego, kiedy nacisnął odpowiedni guzik, który miał zawieźć ich na parking.

Win is losing || Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz