I drugi dziś!
Widzimy się jutro!
Trasa musiała trwać mimo sytuacji, która wynikła między członkami zespołu. Harry wywalczył sobie osobny pokój w kolejnym hotelu, bo managment nie chciał się zgodzić żeby spał z alfami.
Brunet i tak podstępem o dwudziestej przebrany w piżamę ruszył do pokoju Louisa i Liama. Nie lubił być sam, bo za dużo myślał. Już wystarczyło to, że Zayn i Niall żyli jakby nic się nie stało oraz spali w jednym pokoju. Harry się cieszył... Ale to bolało, zwłaszcza w samotności.
Z małym uśmiechem zapukał w drzwi i po prostu czekał, aż któryś z alf mu otworzy. Cieszył się mając takich przyjaciół.- Harreh - tym razem drzwi otworzył mu Payne - Śmiało, wskakuj - odsunął się, by wpuścić przyjaciela do środka.
- Dziękuję Li! - pocałował szatyna w policzek i wszedł pewnie do sypialni alf. Jak się okazało, Louis już leżał - Lenik? - zagadał do obydwu.
- U mnie zawsze - ziewnął Louis, trzymając w dłoniach telefon i przeglądając portale społecznościowe.
- A cooo robisz? - zanucił i wdrapał się na jego łóżko, zielone oczy błyszczały.
- Wy może i macie lenia, ja idę na wieczorną siłownię - Liam machnął dłonią.
- Przeglądam Twittera i Instagram - wyjaśnił młodszemu alfa - Ja nie wiem Liam, skąd ty masz motywację do tej siłowni - pokręcił głową, sam motywując siebie od kilku tygodni do ćwiczenia... Wiadomo jak wyszło.
- Wiesz, zawsze mogę pooglądać się na ładne omegi - wzruszył ramionami i sięgnął po torbę - A wy mi tu grzecznie, okej? Do dwóch godzin będę.
- Za dwie godziny to ja będę spał jak dziecko - przewrócił oczami Tomlinson i wrócił wzrokiem do urządzenia.
- O co Li chodzi? - niczego nieświadomy Harry, wpełzł pod kołdrę i dosłownie siłą się wplątał w ciało przyjaciela.
- Głupie żarty, nie przejmuj się nim - szatyn lekko panikował, czuł że jego policzki zapiekły, jednak miał nadzieję, że niczego po nim nie widać.
- No dobrze Loueh - pocałował go w policzek, nim spojrzał na ekran - Larry? Kim jest larry, Lou? - niemal od razu wyczytał nagłówek.
- Mama nie nauczyła cię, że nie zagląda się innym przez ramię - alfa pstryknął bruneta w nos, starając się zmienić temat.
- Louis! - sapnął i kopnął go kolanem w udo - Zmieniasz temat! Nie jestem głupi - wydął dolną wargę.
- Kopiesz mnie w moim własnym łóżku Harold - spojrzał z przymrużonymi oczami na młodszego.
- Nie jest podpisane - odgryzł się z niewinnym uśmiechem - Larry to ty i ja... Dlaczego ludzie nasz shippują?
- Jakieś papsy wstawiły nasze zdjęcia, kiedy wyszliśmy na spacer. Wiesz spodziewali się ciebie z kimś innym - powiedział dość cicho. Każdy wiedział, kogo miał na myśli.
- Wiesz, nawet bylibyśmy ładną parą - Harry zaczął się uważnie przyglądać zdjęciom - Ale przecież jesteśmy jak bracia.
Szatyn tylko się uśmiechnął smutno i zaczął dalej przeglądać Twittera. Nie był w stanie skupić się na niczym, rozpraszał go Harry leżący tuż obok niego oraz słowa, które brunet wypowiedział kilka chwil temu.
- Choć, wiesz że kiedyś byłem w tobie zadurzony? - przypomniał sobie - Nie potrafiłem wykonać tego kroku, a potem zacząłeś się umawiać z Elką i jakoś wylądowałem z Zee.

CZYTASZ
Win is losing || Larry
FanfictionMiłość? Czy przyzwyczajenie? Czasami warto zapytać samego siebie, zanim podejmie się najważniejsze kroki w związku. Nie wszystko co wygląda dobrze z wierzchu jest takie w środku. Życie nie zawsze usłane jest różami.