Kim jesteś ?

47 2 0
                                    

       Orlando... wspomnienia i przeżycia zostaną z mną na długo. Ale trzeba się otrząsnąć, bo  przede mną kolejny trening... zapomniałam jestem na pozycji kapitana. 

       Weszłam do domu Roberta, po czym znów usłyszałam kłótnię małżeństwa. Mój tatko wybrał sobie fajną babkę. Zaśmiałam się cicho i poszłam do pokoju, sprawdziłam media społecznościowe. Znalazłam kilka ładnych zdjęć z Klaudią i wstawiłam je na my story. Klara płakała w salonie, a Roberto chodził zły w kuchni... no cóż, coś zjeść muszę. Weszłam jak najciszej do pomieszczenia co nie uszło uwadze ojcu. 

     - Julii... mam nadzieję, że w miarę dobrze Ci się tu mieszka. Przepraszam za te kłótnie, mamy gorszy okres. Dzwoniła Twoja mama. Przyjeżdża.  - i mi nie powiedziała ?! 

     - YYym nic nie widziałam. Wiesz... my mamy tu kupiony dom. Chciałam Cię bliżej poznać, ale chyba się pomyliłam co do mieszkania tutaj. Masz swoją rodzinę, a ja tak... ja mam swoją. Roberto... tato nie złość się, jeżeli się wyprowadzę. Esmeralda wkrótce urodzi i będzie tu ciasno. Mama kupiła mi dom już przed przyjazdem, jest nie daleko, bo tylko kilka przecznic stąd. Będę często wpadać, porozmawiać czy po prostu Ci poprzeszkadzać. - Za bardzo zżyłam się z tatą... Tyle lat go nie widziałam, że trudno mi jest się przeprowadzić kilka przecznic dalej. 

     - Julii... jesteś dorosła. Dziękuję, że miałem szansę Cię poznać. Wpadaj jak najczęściej, wreszcie to także twój dom. Szczerze będzie tu pusto bez Ciebie i tych twoich pudełek w lodówce. Jak zawsze deklaruję swoją pomoc. - tatusiek złapał mnie w miśka. To było urocze, właśnie poczułam, że i w nim mam oparcie. 

     Spakowałam wszystkie rzeczy w kartony. Ostatnia noc w tym domu jako jej mieszkaniec. Zeszłam na wspólną kolację. Zdziwiły mnie miny Klary i Esmeraldy... ale tego nie skomentowałam. Usiadłam koło Roberta. 

     - Julii... Roberto mówił, że się przeprowadzasz. - Spojrzałam na Klarę.

     - Kto się przeprowadza ?! - Spóźniony Natan... 

      - Julii to twoja decyzja i ja ją toleruję, ale uważam, że będzie Ci trudno. Nie pracujesz, masz szkołę, treningi... - wyścigi, mimo wszystko nie zmienię swojej decyzji. To mój dom, na razie pieniądze da mi mama i tato ( zadeklarował się mi pomóc), oczywiście będę szukać pracy. 

      - Julii... Klara ma rację, wynajem, życie, szkoła... - Natan wyglądał na bardzo zmartwionego. 

      - Podjęłam decyzję, na początku jest zawsze trudno. Mam dom, który jest bezczynszowy, co trochę ułatwia mi życie. Od jutra szukam pracy, obiecuję nie zawieść na treningach, w szkole. Będę miała czas, nie chcę się uzależniać od Ciebie tato. Każdy także wie, że jak Esmeralda urodzi będzie tu mniej miejsca. Mam dom tylko kilka przecznic stąd. Rozmawiałam już z tatą i mamą, obydwoje zgadzają się ze mną, więc nie widzę przeszkód. - Natan lekko się uśmiechnął, a Klara pobladła.    

*    *   * 

        Na szczęście nie tylko tato chciał mi pomóc... ale i Natan, już z samego rano kartony były w domu. A oto mój dom. 

 

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


        - Wiesz... ten pomysł z tą przeprowadzką nie był taki zły. Masz cały dom dla siebie. Esmeralda  nie będzie widzieć kiedy do Ciebie wpadam, o czym rozmawiamy i tym podobne. Spodziewaj się mnie tu codziennie. - dał mi szybko buziaka w czoło i wyszedł z domu. Czas się rozpakować.   Całe to wypakowywanie mnie zmęczyło... ale to już dziś kolejny wyścig. Ubrałam kombinezon, czas się przewietrzyć. Jak miło poczuć to coś. Ruszyłam w stronę poprzedniego spotkania, czyli obrzeża miasta. Zastałam tam już małą grupkę podobnie ubranych ludzi. Ash od razu wyłonił się przywitać. 

         - Hej... masz trudnego zawodnika, bo to ten sam co ostatnio i nie da Ci tym razem wygrać. Uważaj na siebie. Właśnie Klaudia coś wspominała, że się wyprowadziłaś od ojczulka. Czyżby Esmi dała Ci w kość ? - zaśmiałam się na słowa chłopaka. 

        - Ciebie też jest mi miło wiedzieć Ash. Taa wyprowadziłam się, ale to tylko kilka przecznic od elegantów. Esmeralda była całkiem znośna, gdyż przez ostatnią prawie rozmowę zaczęła mnie unikać. Nawet wczoraj przy kolacji się nie odzywała. - chłopak śmiał się prawie do łez. 

        - Taka niewinna, a taka groźna... Boję się Ciebie Julii. Dobra. Pamiętaj co mówiłem... uważaj na siebie. - poklepał mnie po barku i ruszył w stronę swojego motoru. Moja kolej, tylko tym razem walka za pieniądze i ukazanie twarzy. 

       Czas się skupić... znów jakaś pusta lala świeci tyłkiem do dania nam znaku, żeby zacząć. Gazowanie... pisk opon, same spaliny i dym z rac naszych kibiców oraz te okrzyki i zakłady kto wygra a kto przegra. 

*     *     * 

        Wygrałam... Teraz nagroda i do domu. 

        - Kim ty kurwa jesteś ?! Dwa razy się z Tobą ścigałem i przegrałem. Niszczysz mi reputacje. Zgodnie z umową ściągam kask.  - chłopak ściągnął kask, a ja nie wierzyłam własnym oczom... To Natan. 

        - Natan? - wymsknęło mi się ciche imię tajemniczego zawodnika... 

       - Skąd znasz moje imię, co ? - chłopak jakby próbował sobie przypomnieć... skąd może mnie znać. Na co zaczęłam się śmiać.  

       - Już dziś się spotkaliśmy tatuśku.  - i odjechałam z nagrodą oraz wielkim osłupieniem. Nie spodziewałam się tu Natana. 

Miłość naszych serc ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now