Dom

17 0 0
                                    

        Ten wypadek i cała ta sytuacja pokazała mi, że Natan i ludzie stąd są dla mnie bardzo, bardzo ważni. 

      - Podjęłaś decyzję ? - chłopak stał przy szpitalnym łóżku i błagalnym wzrokiem oczekiwał na odpowiedź.

       - Tak, podjęłam. Wiesz, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Myślałam, że przyjadę tu na rok i wrócę do domu. Tylko tak się nie stanie, bo moje serduszko nie zniosło by utraty kogoś mi bardzo bliskiego. - kurczaki moje policzki zaczęły mnie piec co oznacza, że zrobiłam się cała czerwona. 

      - Zostaniesz ze mną kochanie. Julii, ty nawet nie wiesz co to dla mnie znaczy. Tak bardzo Cię kocham i zarazem tak strasznie mi przykro. Będę zawsze przy tobie i nie dopuszczę, żeby cokolwiek Ci się stało. Wybacz mi, że nie byłem z tobą. Myślałem, że mnie opuścisz. - wyciągnęłam do chłopaka rękę i go pociągnęłam. 

       - To nie twoja wina głuptasie. Tylko moja i to ja powinnam Cię przeprosić. Przez moją nieuwagę trafiłam tutaj. Mogłam uważać. I strasznie przepraszam za zachowanie taty. Będziemy teraz mieszkać z Isabellą?  - chłopak dziwnie na mnie popatrzył, czyli czegoś jeszcze nie wiem. 

       - Julii, wiesz jak byłaś tu, to Isabella sprzedała dom i powiedziała, że ty wracasz z nią. Spakowałem Twoje rzeczy i jak na razie są u mnie w domu. - nie ma to jak mama, która podejmuje za ciebie decyzje.  

         - No może domu nie odzyskam, ale nigdzie się bez ciebie nie wybieram. A motor i Bąbel ? 

         - Bąbla wzięli, a motor się już do jazdy nie nadawał. Kupię Ci nowy jak będziesz chciała moja ślicznotko. Odpoczywaj jutro wpadnę. - dostałam buziaki i Natan wyszedł. 

     Wiecie co jest najgorsze. Gdy ktoś kogoś kocha chce dla tej osoby zrobić wszystko. I nie może, bo to jest nierealne. Nie da się zrobić wszystkiego. I to nawet zaczyna nas boleć. Nie wiem co siedzi Natanowi w głowie, mam tylko nadzieję, że nie będzie się za tą sytuację obwiniał. Teraz już tylko czekam, aby stąd wyjść. 

      Nienawidzę szpitali siedziałam tu dziesięć dni i wreszcie wychodzę. Przyjeżdża po mnie Natan i jedziemy do domku nad jeziorem, gdyż już "mój" dom nie jest mój. 

        - Hej kochana... gotowa ? - zdziwiłoby mnie to, jakbym nie była gotowa. 

        - Taaak, weź mnie stąd. - przytuliłam go, a chłopak wziął torbę i resztę papierów. I nareszcie wyszłam.

    *         *         *

      Od przyjazdu ze szpitala moi rodzice są u nas codziennie. Troszkę mnie to męczy, gdyż nie mam chwili spokoju z Natanem.  Dziś rano byłam sama... nikogo w domu poza moim małym Bąbelkiem i mną. Popijając kawę przypomniała mi się Luizjana. Kobieta mnie przed czymś ostrzegała, miałam tu walczyć o życie z Natanem, a nic się nie dzieje. Czuję jakieś dziwne przeczucia, że coś się kroi niedobrego. Jednak nie pora na zamartwianie Natan ma dziś mecz, a ja po raz pierwszy od wypadku wyjdę do ludzi. Ubrana w kwiecistą  spódnicę z rozcięciem oraz białą luźniejszą koszulkę, trampki i żółtą torebkę wyszłam z Bąblem w stronę boiska. Na miejscu czekała już Klaudia... stęskniłam się za nią. Dziewczyna od razu się do mnie przytuliła, po czym poszłyśmy zająć miejsca blisko barierek. 

     Po wygranym meczu trzeba było iść to uczcić. Zgodnie ustaliliśmy stały bar nad " przystanią jeziorną". Ogólnie wystrój wnętrza nie zachęca do wejścia, ale przygotowują tutaj najlepsze drinki na świecie oraz podają przepyszne piwo. Ja, mimo iż nie mogę pić alkoholu, idę spotkać się ze znajomymi. Gdy weszliśmy z Natanem do środka były tam już całe nasze drużyny. Klaudia zauważając nas od razu podbiegła w naszą stronę wyrywając mnie z objęć chłopaka. 

       - Musimy natychmiast porozmawiać, zapomniałam Ci czegoś powiedzieć podczas meczu. - moja przyjaciółka była cała blada.

      Poszłyśmy do toalety, gdyż w środku zrobił się spory hałas . Dziewczyna uciekała wzrokiem wszędzie aby nie popatrzeć na mnie. 

      - Klaudia... co jest ? - wyczekiwałam jej odpowiedzi, ale jak na złość przyjaciółka milczała. - Co się dzieje ? Odpowiesz mi ? - wreszcie po chwili pokiwała głową.

      - Julii, bo jak byłaś w szpitalu to nasz trener uznał, że możesz już nie wrócić. I... i zorganizował konkurs na nową kapitan. Tak mi przykro... Ja próbowałam mu uświadomić, że jest możliwość twojej przerwy, ale nie zrezygnujesz z tej funkcji. Wiesz jaki on jest. I nie chciałam mówić Ci tego wcześniej. -  no to... nie jestem już kapitanem. 

      - I kto wygrał ten konkurs ? - kto będzie na moim miejscu ?

      - No i to także długa historia. Kiedyś jeszcze przed twoją siostrą na miejscu kapitana była taka blondi, nie pamiętam imienia.  Z tego co kojarzę to ona jest z rodziny trenera. A co jest najlepsze to była Natana. Nie przyszła na przesłuchanie i nie brała udziału  konkursie, a została kapitanem. Także bierz to pod uwagę. Chodź idziemy, bo nasi chłopcy będą nas szukać. 

    Była Natana kapitanem ? Dlaczego nie została kapitanem, gdy Esmeralda była w ciąży ? Po co mnie tu ściągnęli ? A jak ona chce mi odebrać chłopaka ?  Dlaczego Natan mi o niczym nie powiedział ? 

   Wyszłyśmy z łazienki, a przy Natanie stała jakaś kurwa blondi. Podeszłam do chłopaka i przytuliłam się od tyłu. 

       - Gratuluję wygranej. Ash gdzie jest Bąbel ? - chłopak pobladł i popatrzył w stronę Jake'a, znalazłam psa. Od razu poszłam po moją zgubę. 

       - Hejka - przytuliłam chłopaka. - Brawa dla Was ! Jak dobrze jest wyjść do ludzi. Co tam u Ciebie ? 

        - Cześć mała. Dobrze, że żyjesz. Oddaję psiaka. Yyyyy co u mnie ? Wszystko w  porządku, treningi, imprezy, trochę pracy. Po staremu.  No oprócz tego, że nie jesteś już kapitanem. To zmienia dużo spraw. - Cholera !!!! Co za laska ?!

       - No niestety. Dziękuję za chwilową opiekę nad Bąblem. Musimy się jakoś spotkać na kawę i  spokojnie porozmawiamy. - na pożegnanie się przytuliłam i wróciłam do naszej malutkiej grupki, w której nie było już Blondi. 

       Impreza trwała w najlepsze, a moje samopoczucie spadało coraz bardziej. Miałam ochotę wyjść z Natanem i zasypać go tymi pytaniami, które mnie coraz bardziej nurtują. 

      - Natan jestem zmęczona możemy już wracać ? - chłopak jakby nagle oprzytomniał i kiwnął głową, że się zgadza. 

        Pociągnął mnie w stronę wyjścia, gdy nagle przed nami pojawiła się Blondi z perfidnym uśmieszkiem. 

       - Natan uciekasz już ? Nie poznaję Cię ! O przepraszam nie zauważyłam Cię, udanej zabawy kochanie. - i dała mu kurwa buziaka w policzek. 

        - Kim ty kurwa jesteś ?! Za kogo ty się uważasz ?! To mój chłopak ! - chłopak nic nie mówiąc wyprowadził mnie przed bar i wpakował do taxi. 

       - Wytłumaczysz mi to albo nie chcę Cię widzieć ! - miał nadal spokojny wyraz twarzy i tylko sapnął. 

       - W domu porozmawiamy Julii. - zajebista odpowiedź. Brawo Natan.  

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 23, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Miłość naszych serc ZAWIESZONEWhere stories live. Discover now