Chapter five

1.9K 52 12
                                    

Na sam dźwięk budzika jęknęłam niezadowolona. Na oślep wyłączyłam go i w chwili, gdy zamierzałam ułożyć się wygodnie do ponownego snu dostałam wiadomość:

Hero: Będę za 15 minut , maleńka.

Jasna cholera ty debilko masz tylko 15 minut, ruszaj się!  wrzasnęłam na siebie w myślach, po czym jak poparzona zerwałam się z łóżka i z naszykowanym wcześniej strojem wbiegłam do łazienki.

Po wykonaniu lekkiego makijażu związałam włosy w kucyka i włożyłam na siebie ciuchy. Gdy wyszłam gotowa dostrzegłam, że do przyjścia Hero zostało mi tylko 5 minut. Czułam narastający stres. Nawet nie zastanawiałam się co mu powiem. Nie, chwila. Zastanawiałam się, ale dalej tego nie wymyśliłam. Ciekawe jaki dzisiaj będzie: wrażliwy, kochany i romantyczny, a może zaborczy, tajemniczy i zbyt pewny siebie? Tego obawiałam się najbardziej. Na dźwięk pukania do drzwi, cała się napięłam. To ta chwila. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi. Przez moment stałam zaślepiona jego blaskiem. Dokładnie , jego blaskiem. Ten uśmiech zawrócił w głowie niejednej, jestem tego pewna.

— Gotowa?

— Tak sądzę. — Uśmiechnęłam się nieśmiało i ruszyłam za nim w kierunku windy. Nie potrafiłam oderwać wzroku od jego wyrzeźbionego ciała. To było naprawdę silniejsze ode mnie.

Gdy wsiedliśmy do windy, chłopak oparł się plecami o jedną ze ścian i przeczesał palcami swoje idealne brązowe włosy, które zawsze dodawały mu uroku. Dokładnie zaczęłam badać jego twarz, w poszukiwaniu czegoś, co miało mi powiedzieć, co mnie w nim pociąga, albo po prostu tak usprawiedliwiałam sama sobie, czemu nie mogłam przestać się gapić...

— Wszystko w porządku, Chloé? — Z początku nie zareagowałam, bo ciągle zdarzało mi się zapominać, że ludzie zwracali się do mnie nie Phoebe, lecz Chloé, jednak rzuciłam błyskawiczną odpowiedź, by nie pokazać swojego zakłopotania.

— Tak. — Poruszyłam pewnie głową i ponownie zaczęłam przyglądać się jego twarzy.

To na pewno wina, tych męskich rysów twarzy. A może tych pięknych, głębokich oczu, przypominających bardzo często, odcień nieba albo trawy, sama nie wiem, światło lubiło płatać figle. W grę wchodziło jeszcze jego ciało, nad którym panował, aż za dobrze. Jego idealne mięśnie opinała dzisiaj zwykła czarna, bawełniana koszulka, a na biodrach, ledwo utrzymywały się szorty do ćwiczeń.

Czemu niektórzy muszą być, aż tak perfekcyjni?

Każdy jego ruch był dokładnie przemyślany. Zawsze osiągał upragniony cel. Jak on to robił? Czy kiedykolwiek powiedział jakąś głupotę, żałując potem tego? Wątpię, w jego głowie zgromadzone były odpowiedzi, pytania i odpowiednie zachowania na każdą sytuację...

— Chloé, czy ty się na mnie gapisz? — zapytał, podnosząc jedną brew ku górze.

— Nie, po prostu obmyślałam plan, odnośnie twojego masażu — wytłumaczyłam, próbując wcisnąć mu najgłupsze kłamstwo na świecie.

Co by zrobił, gdybym powiedziała mu, że moje ciało w bardzo dziwny sposób oddziałuje na jego? Wyśmiałby mnie i wrócił do pokoju?

— No dobra, to w takim razie możemy zaczynać. — Gdy dotarliśmy na deptak ciągnący się wzdłuż plaży, chłopak naciągnął na głowę czapkę i posłał mi ogromny uśmiech.  — Zobaczymy na co cię stać, maleńka.

Te dwie godziny, były jednocześnie najgorszymi i najlepszymi godzinami. Niestety moja kondycja trochę podupadła, a Hero musiał przeze mnie robić co jakiś czas małe przystanki. Po porannym biegu udaliśmy się prosto na siłownię. Nie wiedziałam jakim cudem chłopak wytrzymywał praktycznie całodniowe treningi, jak ja po samym patrzeniu na niego ledwo oddychałam.

Not Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz