W sobotę rano postanowiłam wstać o dość wczesnej porze i chociaż w połowie porozmawiać z Hero. Nie miałam już siły na unikanie go. Napięcie między nami było zbyt wyczuwalne, by udawać, że wszystko jest w porządku. Gdy tylko zjadłam śniadanie usiadłam na sofie i zdecydowałam się poczekać, aż chłopak wróci ze swojej porannej rozgrzewki. Kiedy bokser długo nie wracał poszłam po swój telefon, a następnie w szybkim tempie wpadłam do łazienki chcąc jak najszybciej się ogarnąć, aby złapać chłopaka w salonie. Ku mojemu zaskoczeniu w łazience unosiła się para i było strasznie duszno. W tej samej chwili dotarło do mnie, co właśnie zrobiłam.
- Coś się stało? - Szatyn momentalnie znalazł się obok mnie i objął moje policzki, spoglądając prosto w moje oczy. Z trudem przełknęłam ślinę, w moim gardle pojawiała się ogromna gula, a serce na widok jego nagiej klatki piersiowej, po której spływały jeszcze krople wody i ręcznika opasanego wokół jego bioder, przyśpieszyło i zaczęło walić w bardzo szybkim tempie.
- Przepraszam, nie wiedziałam, że tu jesteś - mruknęłam spuszczając wzrok. Chłopak ściągnął dłonie z mojej twarzy i ze smutkiem potaknął głową. Myślał, że wparowałam jak debilka do łazienki, aby o czymś mu powiedzieć? - Pójdę już.
- Chloé, ja naprawdę cię przepraszam za tamte słowa.
- Hero to jeszcze nie jest ten moment - szepnęłam przekonując samą siebie, że mam rację. Tak bardzo chciałam, żeby cofnął się w czasie i nie wypowiedział tych słów. Pragnęłam go, mimo że to on był sprawcą moich cierpień. Chciałam go, chciałam by był przy mnie, choćby nie wiadomo co. Jego raniące słowa przepadły, w chwili gdy nie do końca świadoma przylgnęłam do jego wilgotnego ciała i wpiłam wargi w jego. Bokser lekko zaskoczony zacisnął dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Wargi chłopaka napierały na moje jeszcze mocniej i mocniej, aż jego język przejechał po nich i rozchylił je, wchodząc do środka. Niekontrolowanie jęknęłam, gdy poczułam jak jego dolne partie ciała zaczynają napierać na moje podbrzusze. Szatyn chwycił mnie w pasie i usadził na blacie, a sam zajął miejsce między moimi nogami. Zacisnęłam je najmocniej jak potrafiłam, a dłonie wplotłam w jego gęste włosy. Usta boksera sprawiały, że rozpływałam się pod nimi, tak samo jak jego dotyk. Wewnątrz mnie roznosił się żar, który mógł ugasić tylko i wyłącznie, pieprzony Hero Fiennes Tiffin. - Hero ja, ja przepraszam. - Po tych słowach zeskoczyłam z blatu i wybiegłam z pomieszczenia. Gdy tylko dotarłam do swojej sypialni, zrozumiałam jak ogromny błąd popełniłam. Jak mogłam to zrobić?! Jak mogłam być, aż tak głupia?! Nie panując nad swoimi emocjami rzuciłam się na łóżko i zdecydowałam się, nie wychodzić z pokoju, do pory obiadowej.Gdy nadszedł poniedziałek z trudem pożegnałam się z Ellie i nie mając innego wyboru, razem z Hero wsiadłam na pokład samolotu, który miał nas zabrać do Portland, w którym miała odbyć się piątkowa walka. Przed Hero zostały już tylko trzy starcia, z czego ostatni miał być finałem. Po finale cały team wyruszy na wakacje, które potrwają około miesiąca, a potem powoli zaczną wracać do treningów, aby szykować boksera na kolejne mistrzostwa. Zdecydowałam, że porozmawiam z Thomasem, aby załatwić wszystko bez wiedzy Hero. Chciałam, aby kontakt przestał obowiązywać wraz z końcem finałowej walki. Nim bokser się zorientuje, ja będę już w drodze powrotnej.
- Wszystko w porządku? - Głos chłopaka wyciągnął mnie z zamyślenia i przywrócił do rzeczywistości.
- Chyba tak - potaknęłam. Nie chciałam rozmawiać z nim o tym co czuje, ale wiedziałam, że jeśli poruszy ten temat, mogę pęknąć. - Za ile będziemy lądować?
- Została nam jeszcze godzina.
- W takim razie, jeśli pozwolisz chciałabym się przespać. - Ostry ton, którego użyłam zaskoczył nawet mnie. Bokser skrzywił się jakbym go zraniła i potaknął, jednocześnie podnosząc się ze swojego fotela. - Będę u siebie, gdybyś czegoś potrzebowała.Gdy tylko dotarliśmy do hotelu dopadła mnie Peach ściskając mnie z całych sił.
- Tak bardzo się martwiłam. Nigdy więcej nie jedziesz nigdzie sama.
- Jestem już dorosła, Peach - mruknęłam i spojrzałam na nią ostrzegawczo.
- Dla mnie zawsze będziesz moją młodszą siostrą. Tak między nami, co wydarzyło się między tobą, a Hero? Odkąd wyjechałaś funkcjonował jak robot. Nic praktycznie nie jadł i całymi dniami walił w worek od rana do nocy. Co się stało?
- Oh, powiedział mi, że od samego początku byłam tylko zabawką, a on musi odzyskać swoją Riley.
- Phoebe, nie wiem czy wiesz, ale Thomas opowiadał mi jego historię trzy lata temu. Okłamał cię i świadomie cię zranił, mówiąc takie głupoty. Pytanie tylko czemu. - Peach zaczęła nerwowo chodzić po moim pokoju hotelowym. Było widać, że bardzo intensywnie myśli. - Musicie ze sobą porozmawiać. Przecież wy jesteście dla siebie stworzeni.
- Najwidoczniej nie jesteśmy - warknęłam i ułożyłam się w wygodnej pozycji na łóżku.
- Twój wybór, ale uwierz mi, nie będziesz żałować. - Dziewczyna odwróciła się gwałtownie na pięcie i wyszła z pokoju.
Czy to możliwe, że moja siostra mogła mieć chociaż trochę racji? Zastanawiało mnie jednak czemu tak bardzo zależy jej na mojej relacji z Hero?
Zirytowana udałam się do łazienki i wzięłam długą i gorącą kąpiel, która miała za zadanie rozluźnić moje ciało i jednocześnie rozjaśnić wszystko w mojej głowie. Niestety, gdy gotowa schodziłam na dół, aby dostać się na siłownię, dalej nie miałam zielonego pojęcia, co zrobić. Powinnam była dać mu szansę? A może to i tak nie miałoby sensu? Nie do końca pewna, co zrobić, aby jednocześnie nie zostać zranioną, ale też, aby nie stracić kogoś kto mógł odegrać ważną rolę w moim życiu, wkroczyłam do szatni. Hero siedział na ławce z głową schowaną między dłonie. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybszym tempie, niż powinna. Chłopak musiał nie usłyszeć, że weszłam, bo nie zareagował.
- Yhm, Hero wszystko w porządku? - zapytałam niepewnie. - Jeśli potrzebujesz chwili mogę wyjść.
- Chloé, wiem, że zachowałem się jak skończony dupek, zraniłem cię jak nikt inny w całym twoim życiu i wiem też, że potrzebujesz czasu, nim zgodzisz się, żebym wszystko wytłumaczył, ale mogę poprosić cię o coś bardzo ważnego? - Chłopak podniósł się z ławki i w szybkim tempie zmniejszył odległość między nami.
- Zależy o czym mówisz, Hero.
- Przytul mnie - mruknął pod nosem i spuścił wzrok na swoje stopy.
- Słucham? - Spojrzałam na niego totalnie zamurowana. Czy on zdawał sobie w ogóle sprawę z tego o co poprosił?
- Proszę, zrób to. Bez tego nie będę w stanie zacząć treningów.
Po tych słowach wzdychnęłam ciężko i podeszłam jeszcze bliżej, by po chwili najzwyczajniej w świecie objąć boksera rękami. Wtuliłam się w jego nagrzane ciało i poczułam ulgę i ciepło rozchodzące się po moim ciele. Wiedziałam, że to nie wróżyło niczego dobrego. Szatyn chwycił mnie w biodrach i mocniej przycisnął do swojego torsu.
- Tak bardzo cię przepraszam, maleńka. Oddałbym wszystko, żeby cofnąć te słowa. Musisz mi zaufać. - Jedna z jego dłoni przeniosła się na moją głowę i zaczęła muskać moje włosy.
- Na zaufanie niestety trzeba sobie zapracować, Hero - warknęłam i odsunęłam się gwałtownie.
- Rozumiem. Przepraszam.
- Możemy zaczynać? - Spojrzałam na niego, czując jednocześnie lekkie wyrzuty sumienia, że byłam dla niego za ostra. Może miał jakiś powód?
- Tak. - Bokser zajął swoje wcześniejsze miejsce i do samego końca masażu nie odezwał się, ani słowem.
CZYTASZ
Not Good Enough || Hero Fiennes - Tiffin
FanfictionNigdy nie była jak inne dziewczyny. Nigdy nie doświadczyła prawdziwej miłości. Nigdy nie wiedziała co ją czeka... Walcz o to co kochasz. Walcz o swoją wolność. „Nasze życie to nie kończąca się walka, którą toczymy do końca swoich dni." Co jeśli ic...