Chapter nine

1.7K 62 19
                                    

W sobotę rano postanowiłam wstać o dość wczesnej porze i chociaż w połowie porozmawiać z Hero. Nie miałam już siły na unikanie go. Napięcie między nami było zbyt wyczuwalne, by udawać, że wszystko jest w porządku. Gdy tylko zjadłam śniadanie usiadłam na sofie i zdecydowałam się poczekać, aż chłopak wróci ze swojej porannej rozgrzewki. Kiedy bokser długo nie wracał poszłam po swój telefon, a następnie w szybkim tempie wpadłam do łazienki chcąc jak najszybciej się ogarnąć, aby złapać chłopaka w salonie. Ku mojemu zaskoczeniu w łazience unosiła się para i było strasznie duszno. W tej samej chwili dotarło do mnie, co właśnie zrobiłam.
-  Coś się stało?  -  Szatyn momentalnie znalazł się obok mnie i objął moje policzki, spoglądając prosto w moje oczy. Z trudem przełknęłam ślinę, w moim gardle pojawiała się ogromna gula, a serce na widok jego nagiej klatki piersiowej, po której spływały jeszcze krople wody i ręcznika opasanego wokół jego bioder, przyśpieszyło i zaczęło walić w bardzo szybkim tempie.
-  Przepraszam, nie wiedziałam, że tu jesteś  - mruknęłam spuszczając wzrok. Chłopak ściągnął dłonie z mojej twarzy i ze smutkiem potaknął głową. Myślał, że wparowałam jak debilka do łazienki, aby o czymś mu powiedzieć?  - Pójdę już.
-  Chloé, ja naprawdę cię przepraszam za tamte słowa.
-  Hero to jeszcze nie jest ten moment  - szepnęłam przekonując samą siebie, że mam rację. Tak bardzo chciałam, żeby cofnął się w czasie i nie wypowiedział tych słów. Pragnęłam go, mimo że to on był sprawcą moich cierpień. Chciałam go, chciałam by był przy mnie, choćby nie wiadomo co. Jego raniące słowa przepadły, w chwili gdy nie do końca świadoma przylgnęłam do jego wilgotnego ciała i wpiłam wargi w jego. Bokser lekko zaskoczony zacisnął dłonie na moich biodrach i przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Wargi chłopaka napierały na moje jeszcze mocniej i mocniej, aż jego język przejechał po nich i rozchylił je, wchodząc do środka. Niekontrolowanie jęknęłam, gdy poczułam jak jego dolne partie ciała zaczynają napierać na moje podbrzusze. Szatyn chwycił mnie w pasie i usadził na blacie, a sam zajął miejsce między moimi nogami. Zacisnęłam je najmocniej jak potrafiłam, a dłonie wplotłam w jego gęste włosy. Usta boksera sprawiały, że rozpływałam się pod nimi, tak samo jak jego dotyk. Wewnątrz mnie roznosił się żar, który mógł ugasić tylko i wyłącznie, pieprzony Hero Fiennes Tiffin. - Hero ja, ja przepraszam. - Po tych słowach zeskoczyłam z blatu i wybiegłam z pomieszczenia. Gdy tylko dotarłam do swojej sypialni, zrozumiałam jak ogromny błąd popełniłam. Jak mogłam to zrobić?! Jak mogłam być, aż tak głupia?! Nie panując nad swoimi emocjami rzuciłam się na łóżko i zdecydowałam się, nie wychodzić z pokoju, do pory obiadowej.

Gdy nadszedł poniedziałek z trudem pożegnałam się z Ellie i nie mając innego wyboru, razem z Hero wsiadłam na pokład samolotu, który miał nas zabrać do Portland, w którym miała odbyć się piątkowa walka. Przed Hero zostały już tylko trzy starcia, z czego ostatni miał być finałem. Po finale cały team wyruszy na wakacje, które potrwają około miesiąca, a potem powoli zaczną wracać do treningów, aby szykować boksera na kolejne mistrzostwa. Zdecydowałam, że porozmawiam z Thomasem, aby załatwić wszystko bez wiedzy Hero. Chciałam, aby kontakt przestał obowiązywać wraz z końcem finałowej walki. Nim bokser się zorientuje, ja będę już w drodze powrotnej.
-  Wszystko w porządku?  - Głos chłopaka wyciągnął mnie z zamyślenia i przywrócił do rzeczywistości.
-  Chyba tak - potaknęłam. Nie chciałam rozmawiać z nim o tym co czuje, ale wiedziałam, że jeśli poruszy ten temat, mogę pęknąć. - Za ile będziemy lądować?
-  Została nam jeszcze godzina.
-  W takim razie, jeśli pozwolisz chciałabym się przespać. - Ostry ton, którego użyłam zaskoczył nawet mnie. Bokser skrzywił się jakbym go zraniła i potaknął, jednocześnie podnosząc się ze swojego fotela. - Będę u siebie, gdybyś czegoś potrzebowała.

Gdy tylko dotarliśmy do hotelu dopadła mnie Peach ściskając mnie z całych sił.
-  Tak bardzo się martwiłam. Nigdy więcej nie jedziesz nigdzie sama.
-  Jestem już dorosła, Peach  - mruknęłam i spojrzałam na nią ostrzegawczo.
-   Dla mnie zawsze będziesz moją młodszą siostrą. Tak między nami, co wydarzyło się między tobą, a Hero? Odkąd wyjechałaś funkcjonował jak robot. Nic praktycznie nie jadł i całymi dniami walił w worek od rana do nocy. Co się stało?
-  Oh, powiedział mi, że od samego początku byłam tylko zabawką, a on musi odzyskać swoją Riley.
-  Phoebe, nie wiem czy wiesz, ale Thomas opowiadał mi jego historię trzy lata temu. Okłamał cię i świadomie cię zranił, mówiąc takie głupoty. Pytanie tylko czemu.  - Peach zaczęła nerwowo chodzić po moim pokoju hotelowym. Było widać, że bardzo intensywnie myśli. - Musicie ze sobą porozmawiać. Przecież wy jesteście dla siebie stworzeni.
-  Najwidoczniej nie jesteśmy  - warknęłam i ułożyłam się w wygodnej pozycji na łóżku.
-  Twój wybór, ale uwierz mi, nie będziesz żałować.  - Dziewczyna odwróciła się gwałtownie na pięcie i wyszła z pokoju.
Czy to możliwe, że moja siostra mogła mieć chociaż trochę racji? Zastanawiało mnie jednak czemu tak bardzo zależy jej na mojej relacji z Hero?
Zirytowana udałam się do łazienki i wzięłam długą i gorącą kąpiel, która miała za zadanie rozluźnić moje ciało i jednocześnie rozjaśnić wszystko w mojej głowie. Niestety, gdy gotowa schodziłam na dół, aby dostać się na siłownię, dalej nie miałam zielonego pojęcia, co zrobić. Powinnam była dać mu szansę? A może to i tak nie miałoby sensu? Nie do końca pewna, co zrobić, aby jednocześnie nie zostać zranioną, ale też, aby nie stracić kogoś kto mógł odegrać ważną rolę w moim życiu, wkroczyłam do szatni. Hero siedział na ławce z głową schowaną między dłonie. Jego klatka piersiowa unosiła się w szybszym tempie, niż powinna. Chłopak musiał nie usłyszeć, że weszłam, bo nie zareagował.
- Yhm, Hero wszystko w porządku? -  zapytałam niepewnie. - Jeśli potrzebujesz chwili mogę wyjść.
-  Chloé, wiem, że zachowałem się jak skończony dupek, zraniłem cię jak nikt inny w całym twoim życiu i wiem też, że potrzebujesz czasu, nim zgodzisz się, żebym wszystko wytłumaczył, ale mogę poprosić cię o coś bardzo ważnego?  - Chłopak podniósł się z ławki i w szybkim tempie zmniejszył odległość między nami.
- Zależy o czym mówisz, Hero.
-  Przytul mnie  - mruknął pod nosem i spuścił wzrok na swoje stopy.
-  Słucham? - Spojrzałam na niego totalnie zamurowana. Czy on zdawał sobie w ogóle sprawę z tego o co poprosił?
-  Proszę, zrób to. Bez tego nie będę w stanie zacząć treningów.
Po tych słowach wzdychnęłam ciężko i podeszłam jeszcze bliżej, by po chwili najzwyczajniej w świecie objąć boksera rękami. Wtuliłam się w jego nagrzane ciało i poczułam ulgę i ciepło rozchodzące się po moim ciele. Wiedziałam, że to nie wróżyło niczego dobrego. Szatyn chwycił mnie w biodrach i mocniej przycisnął do swojego torsu.
-  Tak bardzo cię przepraszam, maleńka. Oddałbym wszystko, żeby cofnąć te słowa. Musisz mi zaufać.  - Jedna z jego dłoni przeniosła się na moją głowę i zaczęła muskać moje włosy.
-  Na zaufanie niestety trzeba sobie zapracować, Hero -  warknęłam i odsunęłam się gwałtownie.
-  Rozumiem. Przepraszam.
-  Możemy zaczynać? - Spojrzałam na niego, czując jednocześnie lekkie wyrzuty sumienia, że byłam dla niego za ostra. Może miał jakiś powód?
-  Tak. - Bokser zajął swoje wcześniejsze miejsce i do samego końca masażu nie odezwał się, ani słowem.

Not Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz