Gdy tylko dotarliśmy do mieszkania odetchnęłam z ulgą. Otoczenie bez Hero działało na mnie bardziej uspokajająco, a moje ciało funkcjonowało i słuchało się mnie, tak jak powinno. Walka miała odbyć się już za dwa dni, a on nagle wynalazł sobie kogoś na moje miejsce. Jakim trzeba być płytkim dupkiem, żeby zrobić coś takiego? A to podobno ja, za każdym razem, gdy zaczynało się wszystko między nami układać, wycofywałam się i niszczyłam tą więź. Też mi coś. Miałam dość uczestniczenia w życiu Hero. Było gorzej niż się spodziewałam. Po szybkim prysznicu zadzwoniłam do Ellie i umówiłam się z nią na wieczór. Wydawała się jeszcze bardziej zadowolona, gdy dowiedziała się, że będzie towarzyszył nam Theo. Dziewczyna naprawdę szybko zmieniała obiekty swoich zauroczeń, co sprawiało, że ciężko było mi się w nich połapać.
— Chciałbyś może coś zjeść? — spytałam wychylając się z kuchni. Szatyn siedział na kanapie i zawzięcie wpatrywał się w telefon. Wyglądał jakby prowadził jakąś bardzo ważną rozmowę, albo raczej kłótnie.
— Jasne, a co proponujesz? — Theo oderwał wzrok od ekranu i uśmiechnął się na siłę, chcąc jednocześnie ukryć swoje prawdziwe uczucia. Chciałam się dowiedzieć co jest grane.
— Możemy zamówić pizzę, albo pozwól mi cię zaskoczyć i ugotować coś dla ciebie! — pisnęłam zadowolona i klasnęłam w dłonie wpadając na genialny pomysł. Było to moje ulubione danie i było banalne.
— Mam już dość tego niezdrowego i tłustego żarcia. Zaskocz mnie, Chloé. — Theo uśmiechnął się tym razem naprawdę i spojrzał ponownie na telefon.
Wzruszyłam ramionami i udałam się do kuchni, chcąc jak najszybciej przyrządzić posiłek, bo robiłam się naprawdę głodna.
Po usmażeniu łososia, który należał do moich ulubionych ryb, przyrządziłam swoje domowe frytki i zrobiłam sałatkę. Gdy nakrywałam do stołu, po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
— Ja otworzę! — krzyknął Theo, a chwile później usłyszałam odgłos przekręcanego zamku.
— Oh, witaj. Jestem Ellie, ale wydaje mi się, że już zdążyliśmy się poznać. — Głos mojej przyjaciółki wskazywał ewidentnie na to, że włączyła swój tryb uwodzicielki. Cała Ellison.
— Owszem, mieliśmy już tą przyjemność.
— Gdzież jest ta moja biedna i pokrzywdzona, przez twojego niewyparzonego koleżkę, przyjaciółka?! — Na te słowa zakrztusiłam się śliną i pobiegłam w stronę korytarza.
— Ellie, co ty wygadujesz? — warknęłam pod nosem mierząc ją wzrokiem.
— No co?! Mówię prawdę...
— Tu się z nią zgodzę, Hero to totalny palant — syknął szatyn i udał się w stronę jadalni.
— Zrobiłam kolację. — Ruchem głowy wskazałam blondynce w stronę stołu i ruszyłam w ślady chłopaka.
Przez cały posiłek starałam się odpowiadać na pytania przyjaciółki, ale każde następne było gorsze od poprzedniego. Błagałam w myślach, aby skończyła temat boksera.
— Zamierzasz iść na tą walkę? — spytała dziewczyna popijając posiłek winem.
— Nie mam chyba innego wyjścia.
— To prawda. Hero już umówił dla nas samochód. On cię tam potrzebuje, Chloé.
— Wydaje mi się, że Kimberly odwali całą moją robotę — mruknęłam i dolałam sobie wina.
— Nie przesadzasz z tym piciem, koleżanko? — Ellie uniosła swoją idealnie wyregulowaną brew ku górze i zmierzyła mnie wzrokiem.
— Daj spokój, muszę się trochę zrelaksować. W końcu dostałam w jakimś sensie kosza. Nie wiem nawet jak to nazwać.
— Przepraszam was, ale chyba się już położę. Do zobaczenia rano. — Theo uśmiechnął się i wstał od stołu, po czym wyszedł. Przez chwile wydawało mi się, że na jego twarzy widziałam wyrzuty sumienia i złość. Coś musiało się stać, albo zaczynałam wariować, bo byłam z daleka od boksera, o kilka godzin za długo.
— Wiesz co, wydaje mi się, że Hero nie zrobił tego sam z siebie. Coś musiało się wydarzyć.
— Ellison, nie. Nie usprawiedliwiaj go. Mam dość tego człowieka. Za każdym razem musi mnie krzywdzić, tym razem miara się przebrała. Definitywnie z nim kończę, zdecydowałam, że po finale odchodzę i ruszam zwiedzać świat.
— Mówisz poważnie, prawda? - W jej oczach dostrzegłam przerażenie. Wzruszyłam ramionami i upiłam trochę mojego ulubionego wina z prawie pełnego naczynia.
— Idę do łazienki, zaraz wracam — mruknęła pod nosem, po czym zniknęła za drzwiami na przeciwko nas.
Dokończyłam butelkę wina, po czym wyciągnęłam telefon. Powoli zaczynałam żałować, że nie brałam na poważnie upomnień Ellie, ale teraz było już zdecydowanie za późno, a alkohol buzował w moich żyłach. Nie do końca pewna co robię wpisałam nazwisko boksera w wyszukiwarce i zaczęłam przeglądać jego zdjęcia.
Nagle przed oczami mignęła mi dobrze już znana Kimberly. Kliknęłam zdjęcie i przeniosłam się na stronę, skąd pochodziło.
Kimberly Dekker. Była córką dobrze znanego producenta filmowego. Skąd znała się z Hero? Czytając artykuł za artykułem powoli dotarłam do informacji, które mogły mnie zainteresować, a mianowicie, że jeszcze kilka lat temu, przed Riley, kręciła z Hero, jednak nic z tego nie wyszło. Dziewczyna była spokrewniona z Luke'em! Jak on do cholery, mógł się z nią kontaktować, skoro członek jej rodziny chciał go zniszczyć?! Gdzie on miał głowę, do cholery?! Bo na pewno nie na karku...
— Dobra jestem już. Mam zostać na noc? — Dziewczyna spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem i ziewnęła.
— Jeśli chcesz to jasne. Na którą masz jutro do pracy?
— Cholera. Zapomniałam, że zastępuje jutro Norę. Sorry skarbie, odrobimy to kiedy indziej.
— Nie ma sprawy. — Uśmiechnęłam się szeroko i odprowadziłam ją do drzwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/186851963-288-k449944.jpg)
CZYTASZ
Not Good Enough || Hero Fiennes - Tiffin
FanfictionNigdy nie była jak inne dziewczyny. Nigdy nie doświadczyła prawdziwej miłości. Nigdy nie wiedziała co ją czeka... Walcz o to co kochasz. Walcz o swoją wolność. „Nasze życie to nie kończąca się walka, którą toczymy do końca swoich dni." Co jeśli ic...