Chapter two

2.5K 76 8
                                    

Od kilku godzin starałam się opanować Ellie biegającą po moim pokoju w tą i z powrotem. Cały czas donosiła mi masę ciuchów, których według niej powinnam zabrać.

— Jeśli chcesz go wyrwać to wiesz co masz założyć. — Posłała mi uśmiech i podała jedną z najkrótszych sukienek jakie kiedykolwiek kupiłam.

— Wszystko słyszałam — warknęła Peach zatrzymując się przy drzwiach. — Nikt nie będzie nikogo wyrywał, rozumiemy się?

— To nie mój pomysł — pisnęłam i wyrzuciłam ręce w geście obronnym. — To ta wariatka chce, abym wyrywała Hero!

— Czasami naprawdę zachowujecie się jakbyście były w podstawówce — rzuciła śmiejąc się, po czym odeszła.

— Będę tęsknić — szepnęła Ellie zasuwając moją walizkę.

— Oh, ja też, ale obiecuje ci, że jeśli będzie jakaś dłuższa przerwa od razu ściągam cię do siebie. — Posłałam jej uśmiech, na co ona zareagowała jak małe dziecko, piszcząc i skacząc ze szczęścia. Nie wiedziałam, co ja bym zrobiła bez tej wariatki.

— No dobra czas na mnie, za 15 minut będzie twój książę z bajki. — Uśmiechnęła się zalotnie, po czym musnęła mój policzek. — Pamiętaj, że masz dzwonić codziennie.

— Obiecuję, że będę dzwonić tak często jak tylko będzie to możliwe. — Machnęłam jej na pożegnanie, po czym postawiłam walizkę na podłodze.

Gdy zostałam sama przebrałam się w wygodne legginsy oraz czarną bluzę z kapturem zakładaną przez głowę. Włosy związałam w niechlujnego koka i zrobiłam ostatnie poprawki w swoim „naturalnym" makijażu. W chwili gdy usłyszałam, że Peach wita się z Tommym, chciałam pociągnąć swoją walizkę na dół, lecz usłyszałam jak na mój telefon przychodzi jakaś wiadomość. Schowałam go jednak do kieszeni i z trudem ściągnęłam walizkę po schodach. Znając życie Ellie już się stęskniła i zaczęła swój spam wiadomościami typu: „wyrwij go", „zaszalej laska". Cała ona. Ciekawość jednak wygrała. Wyciągnęłam walizkę przed dom i opierając się o nią odblokowałam telefon.

Na same wspomnienia poczułam jak łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam oderwać wzroku od wiadomości. Każdy inny mógłby wziąć to za głupie, albo niepotrzebne, ale ja po tym wszystkim, brałam wszystko na poważnie i czasami potrzebowałam wsparcia. Słowa, rozbrzmiewały w mojej głowie niczym mantra. Na usta cisnął mi się uśmiech.

Będzie dobrze. Pamiętaj, że zasłużyłaś na to co najlepsze! Ells x

— Chloé wszystko w porządku? — Gdy dłoń Theo zetknęła się z moim ramieniem odzyskałam czucie w ciele, a bicie serca powoli zaczęło wracać do normy.

— Uhm, tak jasne. — Uśmiechnęłam się na zawołanie i pociągnęłam za sobą walizkę.

— Daj pomogę, wydaje się być ciężka. — W chwili, gdy chłopak przejął bagaż nasze dłonie dotknęły się wywołując tym razem przyjemne drżenie.

Zmusiłam się na zamknięcie powiek i zwalczenie łez cisnących się do oczu. Będę za nią tęsknić. Nie byłam pewna czy to dobry pomysł. Wiedziałam jednak, że to była moja szansa. Dzięki tej okazji mogłam osiągnąć wszystko czego pragnęłam.

Godzinę później znajdowaliśmy się już w prywatnym samolocie Fiennes'a. Nie mogłam uwierzyć, że tak ogromny samolot wzniesie się w powietrze. Szczerze mówiąc tylko raz w życiu leciałam samolotem i wcale nie było, aż tak źle. Po starcie odpięłam pasy i pozwoliłam sobie na mały spacer po pokładzie.

— Jesteś zmęczona?  — Na widok Hero poczułam drżenie swoich dłoni. Niedobrze, on nie mógł zawsze tak na mnie działać.

— Trochę — przyznałam i posłałam mu lekki uśmiech.

Not Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz