W środę z samego rana udałam się na siłownię, ale nie zastałam na niej Hero. Domyśliłam się jednak, że pewnie bierze prysznic, więc usiadłam na ławie i postanowiłam poczekać. Po kilku chwilach drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia wszedł bokser, opasany czarnym puszystym ręcznikiem w pasie. Jego klatka piersiowa była wilgotna, tak samo jak opadające na twarz włosy.
— Już jesteś? — zapytał zaskoczony podchodząc do torby obok mnie. Wciągając powietrze poczułam zapach jego żelu pod prysznic. Pachniał tak cudownie.
— Jest już ósma.
— Oh, przepraszam, daj mi chwilę. Choć wiesz co, może zróbmy to teraz, żebyś nie musiała czekać, a ja potem się przebiorę.
Chłopak zajął miejsce obok mnie, a ja cała zdrętwiałam.
— Jesteś pewien? — szepnęłam czując jak moje ręce zaczynają mnie zdradzać. Nie mogłam oderwać oczu od jego nagiej klatki piersiowej i ręcznika w pasie. Wyglądał jak model gotowy do sesji.
— Czy ty jesteś właśnie skrępowana,Collins? — W jego głosie dosłyszałam rozbawienie.
— Yhm, nie, po prostu pomyślałam, że może być ci nie wygodnie.
— Mną się nie przejmuj. — Na twarzy chłopaka zagościł ogromny uśmiech, który tym samym zmusił mnie do tego samego gestu.Po kilku godzinach wyszłam z siłowni, aby wziąć parę rzeczy z pokoju. Musiałam rozluźnić Hero, aby nie doszło do żadnych kontuzji, więc potrzebowałam kilku niezbędnych przedmiotów. Gdy stałam czekając na windę, obok mnie pojawiła się jakaś postać. Coś zmusiło mnie, aby się nie odwracać, więc szybko weszłam do środka licząc, że tajemnicza osoba nie wsiądzie ze mną. Niestety grubo się myliłam. Mężczyzna przygwoździł mnie do ściany i wtedy dotarło do mnie, że to Luke. Zastanawiałam się kiedy to wszystko się skończy.
— Od lat próbowałem zniszczyć Tiffin'a. Jednak po odejściu jego dziewczyny, zabrakło mi pomysłów. Na szczęście pojawiłaś się ty. — Oczy mężczyzny wpatrywały się we mnie, sprawiając, że cała się trzęsłam, nie miałam pojęcia co zamierza. — Oszczędzę jego i jego karierę, gdy pozwoli mi wygrać mistrzostwa. Zresztą wpadłem na kolejny świetny pomysł, sama się zaraz przekonasz.
Po tych słowach winda się zatrzymała, a chłopak wyciągnął mnie z windy. Wyjął z mojej kieszeni kartę magnetyczną i otworzył drzwi. Następnie wszedł do środka, tuż za mną. Gdy zaczął sprawdzać czy jest pusto wybrałam szybkie wybieranie numeru Hero i schowałam telefon. Błagałam, aby odebrał.
— Dobra, czysto. — Luke wyciągnął swój telefon i zaczął coś czytać.
— Luke, proszę nie — jęknęłam czując jak łzy napływają mi do oczu.
— Nie zmuszaj mnie do tego, Phoebe.
— Wypuść mnie! — krzyknęłam na całe gardło, czego po chwili pożałowałam, bo chłopak wymierzył mi siarczysty policzek. Zatoczyłam się i upadłam na łóżko. Luke usadowił się na mnie i przystawił mi telefon do oczu. W tej samej chwili poczułam jak łzy zaczęły spływać po mojej twarzy, a cichy szloch wydostał się z moich ust, gdy tylko zobaczyłam jego nazwisko.
— Tęskniłaś? — Po tych słowach nastała długa cisza. — Wiem, że wiesz kto to. Dobrze, skoro nie chcesz ze mną rozmawiać, to nie. Wygrane mistrzostwa, albo kariera Hero rozpadnie się tak szybko jak tylko się zaczęła. Twój były może również pojawić się tak szybko jak ty zniknęłaś, po prostu jak na tą chwilę ma tysiąc innych spraw, które musi załatwić, jednak wystarczy moje słowo, aby ustawił cię do pionu. Mam tyle możliwości, dzięki którym mogę go zniszczyć. Wolałbym jednak zrobić to po dobroci i po prostu pokonać go na ringu. Mógłbym użyć jakiegoś szantażu, na przykład skontaktować się z kimś z Vancouver, aby mieć coś na ciebie. Nie myśl, że nie wiem o twojej przeszłości. W innym wypadku wcale by cię tutaj nie było. Szkoda tylko, że on nie ma o niczym pojęcia.
Luke schował telefon do kieszeni i wyciągnął z niej jakiś sznur. Miałam pecha. Hero nie miał pojęcia co się dzieje, prawda? Brunet związał moje nadgarstki i przywiązał mnie do ramy łóżka.
— Zranisz go, Phoebe. Musisz zranić Hero i sprawić, aby przegrał mistrzostwa. Hero w ogóle wie o jego istnieniu?
— Nie wie i nie musi wiedzieć, bo ten rozdział już dawno za sobą zamknęłam i nie ma nawet takiej opcji, Hero nie odda ci wygranej. Przegrasz to. — Po tych słowach wymierzył mi kolejny policzek. Moja głowa odskoczyła do tyłu, a ja zapłakałam głośniej. Nie wiedziałam jak długo wytrzymam nim stracę przytomność.
— Zostaw ją, do jasnej cholery! — Na sam dźwięk jego głosu moje serce zabiło szybciej. Czyżbym była już bezpieczna?
— Oho, książę na białym koniu przybył. Cudownie. — Luke przejechał dłonią po moim policzku i gdy chciał wymierzyć kolejny cios, jego ręka gwałtownie odskoczyła, a on zatoczył się do tyłu.
— Powiedziałem ci kurwa, żebyś ją zostawił. Nie zrozumiałeś czegoś?! — Luke szybko podniósł się z ziemi i wycofując się, wyszedł z pokoju, dodając, że jeszcze się spotkamy.
— Boże, Chloé. Nic ci nie jest? — Bokser delikatnie rozwiązał moje nadgarstki, a następnie wziął mnie w ramiona.
— Trochę boli mnie twarz, ale to nic takiego. Dziękuje, Hero.
— Nie masz za co dziękować maleńka. Bałem się, że coś ci zrobił.
— Nic mi nie będzie, ale muszę się położyć. Chociaż na chwilę, a ty wracaj do treningu, nie możesz zmarnować, ani minuty.
— Nie ma opcji, położysz się w moim pokoju. Tam będziesz bezpieczniejsza. — Po tych słowach chłopak wziął mnie na ręce i wyniósł z pokoju. Chciałam zostać w jego ramionach na zawsze, wiedziałam jednak, że to nie jest możliwe i nigdy nie będzie.

CZYTASZ
Not Good Enough || Hero Fiennes - Tiffin
FanfictionNigdy nie była jak inne dziewczyny. Nigdy nie doświadczyła prawdziwej miłości. Nigdy nie wiedziała co ją czeka... Walcz o to co kochasz. Walcz o swoją wolność. „Nasze życie to nie kończąca się walka, którą toczymy do końca swoich dni." Co jeśli ic...