Dzień w dzień zadawałam sobie to samo pytanie. Co zrobiłam źle? Nie mogłam pogodzić się, z faktem, że chłopak mnie zostawił i tak, po prostu zdecydował się zniknąć z mojego życia.
Całe dnie spędzałam w swoim pokoju czytając, słuchając muzyki i śpiąc. Nie miałam siły jeść, ani rozmawiać. Nie chciałam współczucia, wiedziałam, że jak tylko usłyszę, coś w stylu „tak bardzo mi przykro" moja tama puści, a ja się rozpłaczę i nie będę w stanie przestać. Ten chłopak stał się dla mnie, kimś ważnym. Nie umiałam bez niego żyć. To było naprawdę ciężkie. Nie wiedziałam co robić. Gdy wracałam pamięcią do czasu, przed nim uświadamiałam sobie, że przed nim, moje życie było fatalne, a ja byłam nieszczęśliwa i przerażona. Tylko on był w stanie nadać mojemu życiu sens. To on sprawiał, że codziennie się uśmiechałam i z niecierpilowością czekałam na kolejny dzień. To dzięki niemu czułam się bezpieczna i kochana. To on mnie uszczęśliwiał.
Cały czas zastanawiałam się czy wyjechał do Londynu, czy został w Seattle. Fakt, że został mógłby świadczyć o tym, że nie potrafi tam wrócić beze mnie. Jednak nie mogłam też być tego pewna. W końcu musiał być pod stałą opieką rehabilitantki. Szczerze mówiąc, planowałam wparować do jego domu i wyrzucić ją za drzwi, upierając się, że to moja praca, którą naprawdę pokochałam, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Dał mi do zrozumienia, że to koniec. Choć to nasze „pożegnanie" pozostawiło we mnie niepokój, ale i jednocześnie jakąś nadzieję. Ewidentnie chciał pokazać mi, że byłam dla niego ważna, tylko jaki to miało cel?
— Wiesz, że on nie wyjechał, prawda? — zapytała Peach, piątego dnia moich katorg.
— I co w związku z tym? — Podniosłam wzrok i zauważyłam, że dziewczyna była gotowa do wyjścia.
— To o czymś świadczy. Wydaje mi się, że ty go tutaj trzymasz, ale nie do końca rozumiem, czemu zachował się tak wobec ciebie.
— Ja tym bardziej. Codziennie zastanawiam się co zrobiłam źle — jęknęłam ze łzami w oczach.
— Nie mów tak, Febe. Nie zrobiłaś niczego źle. Coś musiało się wydarzyć, Hero naprawdę wiązał z tobą swoją przyszłość.
— Czemu mówisz mi to wszystko teraz, Peach?
— Bo moim zdaniem powinnaś wyjść do ludzi i się rozerwać. On potrzebuje czasu. Dobrze o tym wiesz. — Uśmiechnęła się smutno i poklepała mnie po ramieniu. — Ja wychodzę. Nie wrócę na noc, tylko błagam cię zjedz coś. Wyglądasz naprawdę strasznie.
— Jasne — mruknęłam, po czym owinęłam się w swój ulubiony koc.
Dziewczyna wzdychnęła, po czym opuściła mieszkanie zostawiajac mnie totalnie samą, pośród czterech ścian.
Niechętnie spojrzałam w stronę balkonu i ruszyłam w jego stronę. Trochę świeżego powierza, na pewno dobrze mi zrobi. Oparłam się o barierkę i zaczęłam obserwować ludzi. Każdy gdzieś się spieszył. Każdy był skupiony na swoim telefonie, albo czymś innym. Nikt tak naprawdę nie miał czasu, aby zatrzymać się i pomyśleć, czego pragnie w życiu.
Ja myślałam o tym, odkąd Hero mnie zostawił. Moje priorytety w życiu bardzo się zmieniły odkąd go poznałam. Niestety teraz to i tak nie ma sensu. Wtedy dostrzegłam Peach wychodzącą z budynku. Samochód, do którego wsiadła wydawał mi się dziwnie znajomy. Wyglądał jak ten, którym Hero zabrał mnie do rodzinnej dzielnicy w Londynie. Czy to możliwe, aby Thomas pożyczył jego samochód? Dziwne.
Nie chcąc snuć jakiś podejrzeń wróciłam do mieszkania i chwyciłam telefon. Przez chwile wpatrywałam się w niego, rozważając co powinnam zrobić. Nim zdążyłam się obejrzeć wysłałam wiadomości do Ellie i Brooke.Spotkajmy się w naszym klubie o 19.
Wzięłam głęboki wdech i odłożyłam telefon, a następnie udałam się do łazienki, aby wziąć relaksującą kąpiel. Po niej, owinęłam ciało w ręcznik i ułożyłam włosy. Po tym udałam się do pokoju, gdzie wybrałam najładniejszą bieliznę jaką miałam, a potem ruszyłam na poszukiwania stroju. Po dłuższej chwili zdecydowałam się na dżinsowe krótkie spodenki, białą bluzkę z rękawem sięgającym do łokci i kozaki do kolan. Makijaż zrobiłam dosyć delikatny, ale podkreślał moją urodę. Efekt końcowy wyglądał naprawdę dobrze, lepiej niż się spodziewałam.
Z racji, że klub był oddzielony od mojego domu, tylko o piętnaście minut piechotą, zdecydowałam się na zrezygnowanie z taksówki.
Droga do klubu minęła mi w spokojnej atmosferze. Cały czas niestety myślałam o Hero, więc nie mogłam się doczekać, aż wreszcie się napije. Liczyłam, że alkohol chociaż trochę mi pomoże.
— Wyglądasz prześlicznie! — krzyknęła Brooklyn, gdy podeszłam do naszego stolika. Muzyka była naprawdę głośna, a w klubie panował tłok. Nie wiedziałam, że w środku tygodnia tyle ludzi się pojawi, ale nie przeszkadzało mi to.
— Dziękuje! — Zmusiłam się na uśmiech i rozejrzałam się dookoła.
Po chwili pojawiła się Ellie z drinkami w rękach.
— Twoje zdrowie! — pisnęła, unosząc szklankę ku górze.
— Jak się czujesz? — spytała Brooke spoglądając na mnie z troską.
— Bywało lepiej — wyznałam, wzdychając głęboko. — Czuję, że on nie miał innego wyboru.
— Możliwe, że tak było. Theo nic nie wie, ale mówił mi, że Hero dowiedział się o czymś, co wyprowadziło go z równowagi, na tyle mocno, że aparatura zaczęła wariować i podawali mu leki.
Historia przyjaciółki naprawdę mnie zaskoczyła, bo nie przypomniałam sobie takiej sytuacji.
— Ells kiedy to się wydarzyło? Czemu tego nie pamietam? — spytałam totalnie zaskoczona.
— Byłaś wtedy w hotelu. To było przed tą całą awanturą — wytłumaczyła machając rękami.
— Coś się stało — mruknęłam pod nosem. — Ale nieważne, czas się zabawić!
Po tych słowach wypiłam resztę mojego drinka i ruszyłam po kolejnego.Po kilku godzinach byłam już nieźle wstawiona. Brooklyn również. Tylko Ellie coś wyjątkowo stroniła od alkoholu, co nie było do niej podobne.
Mimo, że miałam za sobą sporą ilość drinków, cały czas było mi mało. Moje myśli dalej krążyły wokół boksera, więc byłam zirytowana. Gdy dziewczyny poszły na parkiet wyciągnęłam telefon i nim zdążyłam się zorientować wysłałam wiadomość do boksera. Spanikowana zablokowałam komórkę i przycisnęłam ją do klatki piersiowej. Co ja sobie myślałam wysyłając do niego wiadomość?!Znalazłeś już swoje szczęście?
O czym ty mówisz, Phoebe?
Jeśli się nie mylę, nasz związek się skończył. Wszystko w porządku?Zbulwersowana odłożyłam telefon, ale po chwili odblokowałam go ponownie, gotowa wygarnąć mu co o nim myślę.
Wiesz co, Tiffin? Jesteś zwykłym dupkiem! Raz mówisz mi, że mnie kochasz i traktujesz jakbym była dla ciebie całym światem. Potem okazuje się, że ciągle coś przede mną ukrywasz, przystępujesz do walki, ryzykując swoim życiem! Siedziałam jak głupia w szpitalu, od rana do nocy, nie odchodziłam od twojego łóżka. Czuwałam przy tobie, bojąc się, że mnie zostawisz. I zrobiłeś to! Zostawiłeś mnie, do cholery! I to w najgorszy możliwy sposób! Jak mogłeś uwierzyć w to, że cię zdradziłam? Naprawdę musisz mnie nie kochać, skoro myślisz, że byłabym do tego zdolna. Po co poszedłeś za mną tamtego dnia? Czemu mnie pocałowałeś?! Jaki to miało sens? Bo sama nie mogę tego zrozumieć. Mam cię dość, Tiffin.
Po wysłaniu tej wiadomości odetchnęłam głęboko i wypiłam do końca swojego drinka. Wtedy zauważyłam, że szatyn do mnie dzwoni. Niepewna czy to dobry pomysł odebrałam telefon.
— Gdzie jesteś? — wychrypiał tym swoim władczym tonem.
— Nie twoja sprawa, Tiffin.
— Jesteś pijana, prawda? — zapytał wkurzony. Czemu on się denerwował? Co za facet!
— Nie powinno cię to obchodzić. W końcu nie jesteśmy razem! — krzyknęłam, po czym się rozłączyłam.
Chowając telefon do torebki, poczułam ponowne wibracje. Wzdychając głośno odebrałam połączenie.
— Mówiłam ci, żebyś dał mi spokój, do jasnej cholery!
— Nie ruszaj się stamtąd, Bello — mruknął, sprawiając, że moje ciało zdrętwiało. — Zaraz będę.
Przerażona jego słowami schowałam telefon i udałam się w stronę baru, po kolejnego drinka. Byłam przekonana, że chłopak żartował i chciał mnie tylko nastraszyć.
Przecież nie zależało mu na mnie, więc po co miałby o mnie dbać, albo się martwić, prawda?
![](https://img.wattpad.com/cover/186851963-288-k449944.jpg)
CZYTASZ
Not Good Enough || Hero Fiennes - Tiffin
FanfictionNigdy nie była jak inne dziewczyny. Nigdy nie doświadczyła prawdziwej miłości. Nigdy nie wiedziała co ją czeka... Walcz o to co kochasz. Walcz o swoją wolność. „Nasze życie to nie kończąca się walka, którą toczymy do końca swoich dni." Co jeśli ic...