Chapter twenty three

1K 46 8
                                    

Dźwięk zamykanych drzwi wybudził mnie ze snu. Odruchowo spojrzałam w bok i zauważyłam, że boksera nie było już obok mnie. Lekko zaskoczona godziną, ponieważ była dopiero szósta, podniosłam się z łóżka i rozejrzałam dokładnie. Wtedy do moich uszu dotarły szepty, dochodzące z salonu. Naprawdę chciałam nie podsłuchiwać, ale gdy usłyszałam głos Peach, to stało się silniejsze ode mnie. Uchyliłam lekko drzwi i rozejrzałam się po salonie. Hero chodził w tą i z powrotem, po pomieszczeniu, a moja siostra siedziała na kanapie. Wyglądała jak oaza spokoju, czego nie mogłam niestety powiedzieć o Hero. Był zdenerwowany i to na maksa. Cały czas zaciskał dłonie w pięści. Coś się stało.
— Musimy jej powiedzieć. Ma prawo wiedzieć, Peach. To złamie jej serce. Jak możesz być tak okrutna? Przecież ona mi tego nie wybaczy. — Słysząc te słowa cała się zatrzęsłam. Czemu on tak mówił? Co było grane?
— Nawet nie próbuj, rozumiesz mnie? Jak się dowie, od razu będzie chciała tam pojechać. Nie po to zmarnowałam kilka lat swojego życia, żeby teraz to zniszczyć. Nie ma nawet takiej opcji, Tiffin. Obiecałeś mi coś i masz dotrzymać obietnicy, w każdym jej aspekcie. Koniec i kropka. — Zbulwersowany chłopak uderzył z całej siły w ścianę i zrobił w niej niemałe wgniecenie. Brakowało mu treningów, które pomagały mu radzić sobie ze złością.
— O czym wy mówicie? — zapytałam wchodząc do pokoju. Wiedziałam, że niczego więcej się nie dowiem podsłuchując, więc musiałam zaryzykować.
— Febe — szepnął szatyn podchodząc do mnie. Odsunęłam się i spojrzałam na niego przerażonym wzorkiem.
— Co przede mną ukrywasz? — Patrzyłam na niego, szukając jednocześnie odpowiedzi w jego oczach, ale znalezienie jej tam nie było możliwe.
— Peach, proszę powiedz jej.
— Jeśli jej powiesz, wiesz co zrobię. — To zabrzmiało jakby mu groziła, albo go szantażowała.
— Peach, powiedz prawdę. I przestań szantażować Hero. Co się z tobą dzieje? Czemu tak bardzo się zmieniłaś? — warknęłam podchodząc bliżej siostry. Nie poznawałam jej. Była kimś zupełnie innym i to mnie przerażało. Jaką prawdę przede mną urywała?
— Mama nie żyje.
Jej słowa uderzyły we mnie jak pocisk. Czułam jak roztrzaskuje się na małe kawałeczki i upadam na ziemię. Hero momentalnie podbiegł i objął mnie, biorąc w swoje ramiona.
— Tak bardzo cię przepraszam, kochanie. Chciałem ci powiedzieć, ale ona mi zabroniła, grożąc, że cię ode mnie zabierze. Przepraszam. Naprawdę tak mi przykro. — Chłopak zaczął szeptać słowa do mojego ucha, tak cicho, abym tylko ja je dosłyszała. Peach go szantażowała.
— Kim ty jesteś, do cholery? — zapytałam, patrząc na nią, jak na kogoś obcego.
— Zmarnowałam kilka lat swojej młodości na ochronę ciebie, Phoebe. Znam cię zbyt dobrze i wiem, że będziesz chciała tam pojechać. Jeśli to zrobisz zepsujesz wszystko. Podasz się im na tacy.
— Nie obchodzi mnie to. To była nasza mama, Peach. Urodziła cię i wychowała. To, że trafiła na niewłaściwego człowieka, nie sprawia, że masz udawać, jakby nie istniała! — krzyknęłam podnosząc się z ziemi i wyrywając z objęć Hero. — A ty powinieneś powiedzieć mi o tym od razu. Jestem pełnoletnia, więc nie mogłaby zabrać mnie od ciebie siłą. Kiedy zmarła?
— Dwa dni temu — mruknęła Peach. — Zapomnij o pogrzebie. Nie stać ich nawet na niego.
Słysząc te słowa zapłakałam ponownie. Moja mama nawet nie miała pieniędzy na swój własny pogrzeb. Ten śmieć ją zniszczył. A ja przez tyle lat jej nie widziałam. Jak mogłam być, aż tak głupia? Zrozpaczona wybiegłam z salonu i zamknęłam się w swoim pokoju. Chciałam być sama. Nie miałam ochoty patrzeć na Hero, a tym bardziej na Peach. Komu mogłam ufać? W tej samej chwili dostałam wiadomość od Ellie, która napisała, że dopiero co się dowiedziała i bardzo mi współczuje, ale na rozmowę z nią też nie miałam zbytnio humoru. Czułam, że coś się we mnie zmieniło i nic, ani nikt nie mógł tego cofnąć. Byłam kimś innym. Nie wiedziałam co mogę zrobić, aby poczuć się choć trochę lepiej. Odkąd usłyszałam te słowa, wszystko straciło sens. Nie mogłam sobie wybaczyć tego, że nie widziałam swojej mamy prawie od 4 lat, a teraz nie będę mogła już niczego naprawić. Jest za późno na wszystko. Najbardziej żałowałam tego, że nie mam, aż tylu pieniędzy, aby zorganizować jej pogrzeb, a wiedziałam, że Peach nie zgodzi się, aby zapłacić z naszych wspólnych oszczędności.

Pod wieczór odświeżyłam się i wróciłam z powrotem do łóżka, wkładając na siebie koszulkę szatyna. Nie rozmawiałam z nim od rana, ale jednak odczuwałam tą pustkę. Gdy wybiła dwudziesta po pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Niechętnie podniosłam się z łóżka i podeszłam bliżej.
— Kto tam? — spytałam opierając się o drzwi. Nadal nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Potrzebowałam zostać sama.
— Maleńka, to ja. — Głos chłopaka wydawał się być załamany. Cierpiał tak samo jak ja. Przynajmniej tak mi się wydawało. — Wpuść mnie proszę cię. Zajmę ci tylko chwilę.
Niechętnie odsunęłam się od drzwi i przekręciłam zamek. Szatyn wszedł do środka mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.
— Hero nie jestem w nastroju — warknęłam i usiadłam na łóżku, wpatrując się w przestrzeń.
— Chciałem cię jeszcze raz przeprosić. Peach mi zabroniła. — Na te słowa wybuchłam. To było silniejsze ode mnie.
— Peach? A od kiedy to słuchasz się innych? Co, Tiffin? Od kiedy to boisz się słabszych od ciebie? Przecież ona może ci tylko podskoczyć! Dobrze o tym wiesz, a mimo to, przez ten cały czas mnie okłamywałeś. Jak mogłeś ukryć coś takiego?!
— Phoebe, proszę cię nie złość się na mnie.
— Proszę wyjdź. Nie mam już na to wszystko siły. Moja własna mama nie będzie miała pogrzebu, a nawet jeśli jakimś cudem by go miała i tak bym na niego nie pojechała! Oddałabym wszystkie pieniądze, aby pochowali ją z godnością obok taty. — Łzy zaczęły ponownie spływać po mojej twarzy mocząc przy tym koszulkę chłopaka.
— Oh, zapomniałbym. Pogrzeb twojej mamy odbędzie się w piątek. Zostanie pochowana obok twojego taty.
— Jak to? Przecież Peach mówiła, że nie miała nawet pieniędzy na swój własny pogrzeb — szepnęłam niedowierzając. Czyżby i w tym temacie mnie okłamała?
— Owszem, ale gdy tylko o tym usłyszałem, wiedziałem, że byłabyś załamana, gdybyś się o tym dowiedziała, dlatego za plecami twojej nieznośnej siostry zapłaciłem należną sumę i załatwiłem uroczysty pogrzeb. Jeszcze raz przepraszam, maleńka. — Po tych słowach bokser złożył pocałunek na moim czole i wyszedł zostawiajac mnie samą, w totalnym osłupieniu.
Owszem, może i okłamywał mnie przez dwa dni, ale w tym samym czasie zorganizował i sfinansował pogrzeb mojej rodzicielki. Nigdy nie będę w stanie odwdzięczyć mu się za to wszystko. Szybko podniosłam się z łóżka i pobiegłam w stronę salonu, a następnie sypialni chłopaka. Niestety nie było go nigdzie. Ani w sypialni, ani w łazience, ani na balkonie. Zostałam sama. Wszystko zepsułam. Znowu.

Gdy myślałam, że wszystko zaczyna się układać, znowu pojawił się kolejny problem, kolejna tajemnica. Pytanie ile jeszcze byłam gotowa wytrzymać dla tego chłopaka?

Not Good Enough || Hero Fiennes - TiffinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz