Z Zarazą jest jeden poważny problem. To znaczy jest ich milion, ale niesłuchanie innych należy do tych bardziej irytujących. Już nawet nie chodzi o stosowanie się do czyichś rad, ale zwykłą ludzką rozmowę. Można z nim pogadać na max dwa tematy – alkohol i klasyki literatury grozy. Wszystkie inne warianty to efekt płynnego przejścia do konsumpcji tego pierwszego. Normalnie nie miałbym z tym problemu, gdyby nie fakt, że wróciłem właśnie z Hadesu, wraz z Ateną, Chronosem i Fenrirem. Chyba każdego by zainteresowało co się działo z jego „przyjaciółmi" po gwałtownym zniknięciu w trakcie ślubu Archanioła i Hitlera. Nie Zarazę.
Z tej strony Hermes i opowiem wam dzisiaj dlaczego Hades to największy chuj na świecie. Zaraz po Bogu.Wbrew temu, co myśleli Jeźdźcy, wcale nie uciekliśmy na widok Stwórcy, ani też nie zabrał nas ze sobą św. Jan. Cholerny i miłosierny Bóg po prostu wydał nas Hadesowi. W jednej chwili siedzieliśmy sobie spokojnie w kościelnych ławkach, a w drugiej staliśmy na środku sali tronowej władcy greckich zaświatów.
- Co się stało? – spytała zdezorientowana Atena i z przerażeniem zorientowała się, że przecież nie ma ze sobą swojej włóczni.
- Witam, witam. – uśmiechnął się Hades na nasz widok. Od pamiętnego spotkania z Zarazą przypominał trochę Remigiusza Maciaszka z tą czarną dziurą na środku czoła.
- Spierdalaj. – powiedział Chronos i spróbował cofnąć się w czasie, ale coś najwyraźniej poszło nie tak. – Co do chuja?
- A, tak. – przypomniał sobie Hades. – Pozwoliłem sobie zamontować kilka zabezpieczeń.
- Zabezpieczeń przed czym? – spytałem i rozejrzałem się dookoła. Pod ścianami stali nieumarli kusznicy i celowali do nas z tych gówien. Cokolwiek się tam odpierdalało, nie było to nic dobrego, przynajmniej z naszego punktu widzenia.Zanim ktokolwiek zdążył nam udzielić jakichkolwiek odpowiedzi, stało się kilka rzeczy na raz i każda z nich była bardziej pojebana od poprzedniej. Po pierwsze, obok nas zmaterializował się Puszek, miażdżąc swoim cielskiem przypadkowego nieumarłego żołnierza. Jeden z kuszników posłał w jego kierunku bełt, ale Chronos nie był zupełnie pozbawiony swoich mocy. Zanim pocisk wbił się w cielsko Fenrira, bóg czasu uniósł do góry rękę i cofnął go w czasie do momentu, w którym znalazł się w jego zasięgu. Następnie obrócił bełt w stronę Hadesa i pozwolił czasowi biec dalej normalnie. Król zaświatów oberwał prosto w serce.
- O chuj, ale to było dobre. – stwierdził Charon, który właśnie wszedł do sali.
A potem wszystko potoczyło się jeszcze szybciej. Wzniosłem się do góry i w ostatniej chwili uniosłem ze sobą Atenę i Chronosa. Miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stali nagle zasypał grad bełtów. Puszek skoczył do góry i zaczął czystkę tych nieumarłych chujów.- Kurwaaa, co teraz? – spytała Atena, desperacko próbując nie oberwać. Nie ukrywam, że lot z tak olbrzymim obciążeniem nie należał do najłatwiejszych. Zwłaszcza w sytuacji takiej jak ta.
- Nie mam pojęcia, mam za to nieodparte przeczucie, że powinniśmy spierdalać. – odparłem i zanurkowałem w kierunku drzwi. Charon tymczasem przyłączył się do naszej inby i zaczął napierdalać wszystko wokół swoimi łańcuchami. Chyba nie lubił zbytnio swojego pracodawcy.
Przeleciałem przez drzwi i wylądowałem na korytarzu. Za cholerę nie wiedziałem w którą stronę się teraz kierować. A poza tym było mi kurwa ciężko xD.
- Gdybym tylko wzięła swoją dzidę na ten cholerny ślub... – westchnęła Atena.- Jeźdźcy mówili, żeby się dobrze przygotować. – stwierdził Chronos i jak gdyby nigdy nic zapalił papierosa.
- No wybacz, nie pomyślałam, że nagle przed ołtarzem pojawi się Wszechmogący i wyśle nas do Hadesu. A tak w ogóle to czemu wysłał z nami Puszka?
- A to on nie został wyjebany z Asgardu? – spytałem niepewnie. – Chociaż w sumie chuj wie, nie jestem znawcą mitologii nordyckiej.
Naszą pogawędkę przerwał krzyk Persefony, która najwyraźniej dopiero weszła do sali tronowej. Przejebane jak twój mąż umiera średnio dwa razy w tygodniu. Coś jednak czułem, że tym razem Charon nie przewiezie go znowu przez Styks. Apropos Charona to właśnie do nas dołączył, cały ociekający krwią.
- Gdzie idziemy?
- Do Jeźdźców. – odpowiedzieliśmy zgodnie i ruszyliśmy w stronę czegoś co wyglądało jak wyjście. Stwierdziliśmy, że Puszek trafi sam, jak już skończy rozszarpywać nieumarłe zastępy.
Dochodzę do wniosku, że znajomość z Jeźdźcami była jedną z gorszych rzeczy, które mnie kiedykolwiek spotkały. Gdy tylko wydostaliśmy się z Hadesu, okazało się, że nie ma z nami Charona. Nie mam kurwa pojęcia jakim cudem go zgubiliśmy, ale ruszył już za nami pościg, więc nie mieliśmy czasu go szukać. Stwierdziliśmy, że podobnie jak Puszek, dołączy do nas u Jeźdźców. O ile jeszcze żyli, w co, nie ukrywam, szczerze wątpiłem. Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy był sklep z bronią. Nie żeby trzy wyrzutnie rakiet miały pomóc w walce ze Stwórcą, ale dawały nam złudne poczucie jakiegoś irracjonalnego bezpieczeństwa.
Niestety, zanim dotarliśmy do mieszkania Jeźdźców, a raczej dziewczyny jednego z nich, zostaliśmy zaatakowani. Znowu.- Gdzie jest Charon? – spytał Pan Krokodyl szczerząc swoje żółte ząbki. Reszta ryb nas otoczyła i łypała groźnie swoimi podejrzanie czerwonymi oczami.
- Ja pierdolę. – burknął Chronos i spróbował podnieść rękę, żeby cofnąć czas, dając mi tym parę flaszbaków z Life is Strange. Niestety, te cholerne pierwotniaki były szybsze i jeden z nich odgryzł mu rękę, zanim zdążył cokolwiek zrobić. Problem był taki, że gestykulacje ręką były jedynym sposobem, w który bóg czasu mógł go cofać. Jebać fakt, że właśnie utracił kończynę, gorsze było to, że skazał nas w ten sposób na pewną śmierć. Zostaliśmy bez żadnych możliwości ucieczki, a wiedziałem, że jeśli tylko spróbuję wzlecieć do góry, stracę swoje skrzydlate buty razem ze stopami. Skurwysyny miały refleks.
- Jaka jest szansa, że strzał z takiej odległości nas zabije? – spytała Atena unosząc do góry RPG.
- Eeeee... jakieś 100%? – odpowiedziałem przerażony.
- KURWA, JA SIĘ TU WYKRWAWIAM! – wrzasnął Chronos.
- Jeśli zaprowadzimy was do Charona, puścicie nas wolno? – spytałem Pana Krokodyla, na co ten zmrużył oczy i najwyraźniej mocno się zastanawiał nad odpowiedzią.
Zanim jednak zdążył udzielić nam jej udzielić, do zabawy włączyli się dwaj bracia.
- Kurwa co robią krokodyle w środku miasta? – spytał Jezus.
- Nie mam pojęcia. – odpowiedział Lucyfer ściskający skrzynkę absyntu.
Cała nasza trójka patrzyła się na nich z niedowierzaniem. No, poza tą atencyjną kurwą, która się nam wykrwawiała.
- A wy co robicie na Ziemi? Gdzie jest kurwa wasz ojciec?
Bracia zaśmiali się.
- A, spadł z rowerka.
Teraz nawet Chronosowi opadła szczęka.
- Jakim cudem?
- Nooo, właściwie to Jeźdźcy go z niego zrzucili. Idziemy teraz oblewać śmierć całej trójki. – odpowiedział Jezus otwierając jedną z butelek.
- Jakiej trójki? – spytała zdezorientowana Atena. – Kto jeszcze umarł?
- Kurwa, gdzie wy byliście? – spytał Lucyfer i wziął od brata napoczętą butelkę. – Chodźcie do Jeźdźców, tam wam wszystko opowiemy.
To mówiąc, odwrócili się na pięcie i obaj, nie reagując na nasze krzyki, ruszyli wzdłuż ulicy.
- Co za chuje. – stwierdziła Atena.
- Dziwisz się? – parsknąłem. – Z takim ojcem...
- KURWA WYKRWAWIAM SIĘ. – powiedziała atencyjna kurwa.
Pan Krokodyl jak gdyby nigdy nic wrócił do naszej rozmowy.
- Jak powiecie gdzie jest Charon to zjemy was szybko. – stwierdził.
- Jest tam. – wskazałem palcem na postać przechodzącą przez ulicę.
Pan Krokodyl odwrócił się na chwilę, a ja wykorzystałem tę okazję i podskoczyłem do góry. Szczęki pozostałych owadów drasnęły moją podeszwę, ale dałem radę wznieść się jakieś dwa metry do góry i błyskawicznie podnieść Atenę i Chronosa, który wciąż darł mordę jak ostatnia pizda.Dopiero później zorientowałem się, że postacią, którą wskazałem Panu Krokodylowi NAPRAWDĘ był Charon, który właśnie szedł na libację Jeźdźców.
Mam nadzieję, że mniej więcej rozjaśniłem wam wszystko i chyba muszę już powoli spierdalać, bo słyszę, że idzie Zaraza i zaraz pewnie mi najebie za pisanie na jego blogu. Sam pewnie napomknąłby tylko coś w stylu „nasi greccy przyjaciele wreszcie wrócili". Chciałbym tutaj od razu uroczyście przeprosić Charona, któremu ledwo udało się uciec tym jebanym krokodylom. I nie, to wcale nie jest moja wina, że teraz całe mieszkanie Jeźdźców jest pod oblężeniem jebanych płazów.
KURWA ZARAZA, ZOSTAW, SAM NADAM TYTUŁ AAAARGVRSVJIIIIIIIISDHVIOSZDHGVKSHGVSGFNHFGTNHJFRJNJHRRSD