Jak tylko wyszliśmy z portalu, Wojna zaczął biec. Nie wiem jakim cudem miał na to jeszcze siłę, ale strzelam, że wizja tego, co działo się właśnie w mieszkaniu Agaty podnosiła mu bez przerwy poziom adrenaliny. A za wszystko odpowiadał Outsider, chuj, który zjawił się na urodzinach Zarazy i Głodu. Zginął już dwa razy, a wciąż nie nauczyło go tego, żeby trzymać się od nas z daleka. Nie ukrywam, w głębi duszy trochę się ucieszyłem, że Wojna wreszcie przekona się jak boli złamane serce. Może to kwestia tego, że kiedyś sam się w Agacie kochałem i za każdym razem jak widziałem ich razem, moje serce przeszywały małe, kurewsko ostre igiełki. Ale teraz to przestało mieć znaczenie - związek Agaty i Wojny został wystawiony na ostateczną próbę, a ja zamierzałem zrobić wszystko, by zapobiec jego rozpadowi. Głód również. A Zaraza... Chuj wie Zarazę, on pewnie też.
Okazało się jednak, że przybyliśmy za późno. Dużo za późno. Kiedy stanęliśmy pod drzwiami mieszkania Agaty, niespodziewanie otworzyli nam jej rodzice. Na widok trzech brudnych, wychudzonych meneli i starszego gościa ściskającego Biblię, szczęki opadły im do samej ziemi.
- Ja do Agaty, koledzy już sobie idą. - wyjaśnił Wojna i dał nam znak, żebyśmy spierdalali.
Kiedy niechętnie przeszliśmy na drugą stronę ulicy, Głód wyjął z torby lornetkę i zaczął obserwować co się dzieje, na bieżąco zdając nam relację. Całe szczęście, że potrafił całkiem nieźle czytać z ruchu warg, dzięki czemu wiedzieliśmy, że nic nas nie ominie.Wyglądało na to, że rodzice Agaty nie chcieli wpuścić go do środka. No trudno się kurwa dziwić. Wyglądał jak gówno, a oni nawet nie mieli pojęcia, że ich córka ma chłopaka.
- Co się dzieje? - spytał Jan siadając na krawężniku. - Nic nie widzę z tej odległości.
- Chyba poszli po Agatę. - stwierdził Głód. - Oho, przyszła. I jest z nią... Outsider...
Wyrwałem mu lornetkę z dłoni.
- O chuj, o chuj. - wyjąkałem.
- "To mój nowy chłopak". - przekazał nam Głód po odebraniu lornetki z powrotem. - "Cieszę się, że w końcu się poznaliście. Marku, to jest mój kumpel Krzysztof. Dużo ci o nim opowiadałam, pamiętasz?". Co ona kurwa robi?
- Jej rodzice się na nich patrzą. - wyjaśnił Jan. - Niezły teatrzyk.
Wojna nic nie mówił. Po prostu stał i patrzył na tę nieszczęsną dwójkę. Dobrze, że nie widzieliśmy jego twarzy, chyba nie zniósłbym widoku jego miny. Nie ruszył się przez następny kwadrans, nawet po tym jak za Agatą i Outsiderem zamknęły się drzwi.
- Kurwa, brakuje tylko deszczu. - stwierdził Głód wyciągając z plecaka chińszczyznę na wynos, którą kupił po drodze.
I wtedy zaczęło padać.
Siedzieliśmy na ulicy jeszcze przez dłuższą chwilę. Krople deszczu napierdalały w ziemię z ogromną siłą. A Wojna wciąż stał, niczym posąg.
- Może powinnyśmy do niego podejść? - zaproponowałem nieśmiało.
Ani Głód, ani Jan nie odpowiedzieli. Poziom depresji sięgał naprawdę olbrzmich wartości.
Ten dramatyczny moment przerwał dźwięk telefonu, który prawie został zagłuszony przez szum deszczu. Dzwonił Hermes.
- Hej, słyszałem, że wróciliście, może chcecie wpaść do Olimpu na ambrozję? - spytał radośnie.
Zakończyłem połączenie.
- Czas ruszyć dupska. - stwierdziłem.
- Gdzie? - zapytał Głód niechętnie podnosząc się z chodnika. - Nie mamy już mieszkania. Żadnego.
- Zawsze możemy zaszyć się w Hadesie. Charon wciąż nie przewiózł Hadesa przez Styks, a Persefona z całą pewnością nie będzie miała nic przeciwko temu, że chwilowo tam pomieszkamy.
- To idiotyczny pomysł.
- Wiem. Ale nie mam lepszego. Wróćmy się po konie.Nagle obaj zamarliśmy, bo uświadomiliśmy sobie jednocześnie, że zapomnieliśmy jeszcze o kimś.
- O KURWA, A CO Z PUSZKIEM?
Przed wyjazdem do Afryki zostawiliśmy Puszka w garażu Agaty. Jednak szanse, że wciąż tam był, były wręcz minimalne. Mieliśmy tylko nadzieję, że nie znaleźli go jej rodzice, bo wtedy mielibyśmy dużo większy problem.
- Dobra chłopaki, poszukajcie swojego zwierzątka, ogarnijcie Wojnę, a ja wracam do Nieba. - stwierdził Jan.
- Zjebało cię? - przeraziłem się. - Przecież Maryja chciała cię kurwa zabić!
- Wiem. Dlatego zaproszę ją na kulturalną kolację i porozmawiam z nią o tym jak człowiek.