ŁASKI PEŁNA

87 0 0
                                    


Nigdy nie pomyślałbym, że w mieszkanku Agaty zmieści się tyle osób. Ja, Wojna, Głód, Śmierć, oczywiście sama Agata, Hermes, Atena, Chronos bez ręki, zdyszany Charon oraz solidnie najebani Jezus z Lucyferem. Niezła ekipa. Brakowało tylko Puszka i św. Jana do kompletu. Na domiar złego zaczynało się nam powoli kończyć alko, a przez krokodyle oblężenie nie mieliśmy jak uzupełnić zapasów. Nie wyglądało to kolorowo.
Opatrzyliśmy Chronosa najlepiej jak potrafiliśmy, czyli naprawdę chujowo. O dziwo wciąż jednak żył, mimo utraty ogromnej ilości krwi. Cóż, najwyraźniej będzie się musiał nauczyć cofać czas lewą ręką. Zostawiliśmy go na materacu Śmierci, żeby poleżał sobie trochę w spokoju, a my tymczasem rozpoczęliśmy gorączkową burzę mózgów.

- Jaki mamy plan? – spytał Głód wylizując szyjkę pustej butelki.
- Wejdźmy na dach i niech Hermes nas pojedynczo stąd pozabiera. – zaproponowała Atena.
- Gdzie niby? – spytałem bawiąc się telefonem.
- Nie wiem. Chociażby na Olimp.
- Wspaniały plan. – zadrwiłem z niej i spojrzałem za okno. Te jebane krokodyle otaczały cały pierdolony budynek. – Zostajemy na Ziemi. Naprawdę muszę wam mówić, że to jest kurwa najgorszy moment, żeby szukać schronienia u potencjalnego następcy Boga.?

- Zeus nie spróbuje przejąć niebiańskiego tronu. – zaprzeczył Lucyfer. – Jest zbyt wielką pizdą.
Naszą pogawędkę przerwał odgłos serii z karabinu automatycznego. Po nim na klatce schodowej rozległ się czyjś rozdrażniony ryk, który zupełnie nie brzmiał jak dźwięk, który mógłby wydać krokodyl. Chociaż z drugiej strony, jeszcze chwilę temu nie powiedziałbym, że te chuje potrafią w ogóle mówić, także nie zdziwiłbym się, gdyby potrafiły również piszczeć jak małe dziewczynki. Po kilku stłumionych uderzeniach czymś ciężkim o ścianę, ktoś zapukał do naszych drzwi.

- Eeee... kto tam? – spytała niepewnie Agata.
- Zajebałam te pierdolone dinozaury. – oznajmiła postać za drzwiami. – Możecie śmiało wychodzić.
Agata spojrzała na nas pytająco.
- Kim Pani jest?
- Cóż, dość wkurwioną Matką. – zaśmiała się rozmówczyni.
Jezus i Lucyfer zadrżeli.
- O nie. – stwierdził Syn Boży.
- O nie. – potwierdził ten gorszy Syn Boży.
- O kurwa. – westchnąłem ja, kiedy zrozumiałem kto stoi po drugiej stronie drzwi.
Pierwszy cios załatwiłby w zupełności sprawę, gdyby nie Wojna, który w ostatniej chwili podparł drzwi własnym ciałem.
- Na co czekacie debile? – wystękał. – Spierdalajcie przez okna.
Nie trzeba nam było tego dwa razy powtarzać. Zbierając po drodze kilka niedopitków z naszej libacji, wpadliśmy wszyscy do kuchni, gdzie okno było największe, a odległość od podłoża gwarantowała przy skoku największe szanse przeżycia.
- Hermes do chuja! – warknął Śmierć i wypchnął latającego boga przez rozbitą szybę. Atena wyskoczyła zaraz za nim, łapiąc go w locie za kostkę.
- Kto następny? – spytał przerażony Lucyfer.
- Ja. – stęknął Jezus i powoli opuścił się z parapetu na dach nad wejściem do klatki. Dziw bierze, że nie połamał sobie przy tym nóg.
- Ja zostaję. – stwierdził Charon i uniósł do góry swoje łańcuchy. – Obronię was przyjaciele.

Westchnąłem teatralnie i poklepałem go po plecach.
- Nie musisz lizać każdemu dupy, w poszukiwaniu tej cholernej akceptacji.
Spojrzał na mnie z nieskrywaną pogardą.
- Głębokie.
- Spierdalaj. – odparłem i wypchnąłem go przez okno. Pechowo się złożyło, bo jeden z jego łańcuchów zaplątał się wokół nogi kuchennego krzesła, co trochę spowolniło proces naszej ewakuacji. Swoją drogą, zwisający z okna szkielet musiał być dla przypadkowego widza naprawdę ciekawą atrakcją.
W tym momencie usłyszeliśmy głośny trzask i rozpaczliwy wrzask Wojny. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że Hodor był z niego chujowy. Nim zdążyliśmy jakkolwiek zareagować, w progu kuchni stanęła kobieta w wojskowym mundurze, z kominiarką na głowie i AKMem w dłoniach. Odruchowo podnieśliśmy ręce do góry i zamarliśmy niczym posągi.

Czterej Jeźdźcy Apokalipsy (sezon 2)Where stories live. Discover now