Rozdział 4 ~ „To dobrze, że już po wszystkim"

245 12 0
                                    


*Emilka*

Tosiek w końcu się przełamał i zdecydował się opowiedzieć nam o swoich problemach i to poważnych, ale dopiero jutro rano. Najważniejsze, że w ogóle chce nam cokolwiek wyznać i opowiedzieć.

-Tosiek, kochanie, tak się o Ciebie martwiliśmy-powiedziałam wzruszona i uroniłam łzę.

- Ja...bardzo przepraszam, że tak się zachowywałem w stosunku do was, ja bardzo żałuję, przepraszam, naprawdę... jesteście najlepszymi rodzicami! - Tosiek przepraszał, był jeszcze roztrzęsiony.

-Już dobrze synku, nie masz się czego bać. Twoi prześladowcy odpowiedzą za wszystko i pamiętaj, że masz nas-uspokajał syna Krzysiek.

Staliśmy tak jeszcze parę minut na korytarzu, przytulając się i w końcu mogąc odetchnąć z ulgą. To wszystko, ta cała okropna sytuacja powoli się kończy.

-Tośku, wyglądasz mizernie...-powiedziałam zatroskana, dotykając zewnętrzną stroną dłoni twarzy chłopca - Chodź,musisz zjeść porządny obiad.

-Dziękuję mamo, i jeszcze raz przepraszam za rano. Ja nie wiem co we mnie wstąpiło, że Cię tak uraziłem-powiedział z przepraszającą miną.

-Już dobrze

Udaliśmy się we trójkę do kuchni, gdzie faktycznie każdy z nas odczuł potrzebę zjedzenia porządnego obiadu.

-Spaghetti? -spytałam. Brzmiałam zupełnie inaczej niż rano, sama to nawet zaczęłam słyszeć. O ile wtedy mój głos był przepełniony troską, teraz było w nim słychać ulgę i nawet trochę szczęście.

-Spaghetti-zawtórował mi Krzysiek-A ty młody co ty na to?

-Spaghetti-na ustach Tośka zaczął malować się lekki uśmiech.

No i tak zabraliśmy się całą trójką za robienie spaghetti. Wiem, że moja rodzinka się nie oprze mojemu spaghetti. Jest wręcz doskonałe. A no i Gaja była na razie u Szymona, a wieczorem nasz znajomy miał przywieźć małą. Już się za nią stęskniłam ale w końcu potrzebowaliśmy czasu żeby porozmawiać z Tośkiem.

To cud, że udało mam się wybrnąć z tych problemów jakoś bez szwanku, mamy nadzieję, że teraz nasze życie wejdzie na spokojne tory...

*Krzysiek*

Nasz ukochany syn w końcu się przełamał i chce nam wyznać całą historię. W końcu czuję,że to moment w którym możemy w końcu odetchnąć od problemów i cieszyć się sobą jak to było niedawno.

Po niedługim czasie zrobiliśmy wspólnie spaghetti. To danie w wykonaniu Emilci jest znakomite. Mógłbym je jeść codziennie tak samo jak naleśniki.

Po obiedzie, porządnym obiedzie, nie chcieliśmy na razie męczyć Tośka, jutro rano będzie czas na rozmowę, będzie sobota i rano nie będzie pośpiechu.

-Tosiek, masz jakieś lekcje do zrobienia? - spytałem chłopca, lepiej zrobić zadania wcześniej niż później. Później minie weekend, przyjdzie poniedziałek a lekcje nie zrobione.

-Coś tam mam z matmy, polaka i anglika. Pomożesz mi tato? - zapytał grzecznie blondyn.

Nie mogłem mu odmówić. Gdy w końcu to wszystko się już uspokaja, unormowuje. Być może jutrzejsza rozmowa nie będzie należeć do najłatwiejszych ale każdy ma rozmowę takich rodzajów albo za albo przed sobą.

-Jasne-uśmiechnąłem się- To idź do swojego pokoju, ja jeszcze tylko chwilkę porozmawiam z Emilką.

Tosiek bez zbędnego marudzenia udał się do swojego pokoju a ja zacząłem wspomnianą wyżej rozmowę z moją żoną:

Życie jest pełne niespodzianek || Emilka i Krzysiek || PIPWhere stories live. Discover now