Rozdział 11 ~ „Dzień Dobry, nazywam się Anna Błasiak"

131 7 0
                                    


2 miesiące później

*Krzysiek*

Kartony, kartony i jeszcze raz kartony. Gdziekolwiek się człowiek nie obejrzy widzi kartony. W tym momencie nasze życie jest bardzo chaotyczne. Ja i Emilka codziennie przywozimy kolejne kartony i meble do naszego nowego domu a dzieci są w mieszkaniu z babcią dokąd nie przyjedziemy późno wieczorem. Moja mama naprawdę bardzo nam pomaga w tym wszystkim i jestem jej za to wdzięczny; ona wie że ta sytuacja jednak kosztuje as trochę wysiłku i pomaga nam jak może. Właśnie w tym momencie ja składałem taką wielką szafę/meblościankę, która będzie w sypialni Tośka a Emilka na dole i układała przedmioty kuchenne po szafkach. Jeśli chodzi o meble i wogóle to wszystkie pokoje były gotowe oprócz pokoju Tośka. W innych pokojach wszystkie meble już były oprócz łóżek a w jadalnio-salonie kanapy i stołu. Te wszystkie rzeczy zostawiliśmy w mieszkaniu a do nowego domu kupimy nowe. Po pierwsze będziemy mieć gdzie jeść i spać w mieszkaniu a Tosiek gdzie odrabiać lekcje dopóki się nie przeprowadzimy. Po drugie ułatwimy tym wynajem mieszkania. Meblościanka była w połowie złożona kiedy usłyszałem krzyk Emilki:

- Ała! Ja Pier*ziele! – po usłyszeniu tych słów od razu zbiegłem na dół zobaczyć co z Emilką.

- Kochanie, co się stało? – zapytałem zatroskany

- Jak to co się stało?! ... Co mogło się takiego stać? Zastanówmy się nad tym dokładnie – pierwsze zdanie Emilka powiedziała ze złością a resztę sarkazmem

- Możesz to powiedzieć trochę jaśniej i dokładniej?

- Przewróciłam się o te cholerne kartony. Nie mogłeś ich gdzieś indziej postawić tylko akurat tutaj?

- Z czym są te kartony?

- Te nie wiem. Zaraz sprawdzę – Emilka popatrzyła na etykietę na kartonie – Te są z talerzami

- Za kartony z talerzami to ty skarbie byłaś odpowiedzialna i możesz winić tylko i wyłącznie siebie.

-Jeny no dobra.

- A boli cię coś?

- Nie, na szczęście będzie tylko siniak nic poważniejszego.

- Chodź tu do mnie kochanie. Musimy przecież ucałować i pochuchać ten przyszły siniak

- Ty to Krzysiek jednak wariat jesteś – powiedziała moja żona jednocześnie śmiejąc się i podchodząc do mnie. Przytuliłem ją do siebie a ona wtuliła swoją głowę w moją pierś.

- Kocham Cię. Wiem, ze teraz to wszystko jest bardzo chatotyczne, ale...

- Będzie tego warte – przerwała mi Emilka

- Dokładnie.

Następnego dnia

*Emilka*

Jesteśmy dzisiaj z Krzyśkiem razem na patrolu, bo zresztą przez tą całą sytuację z nowym domem zapomniałam powiedzieć, ze już nie pracuję na recepcji a na patrolu z Krzyśkiem z czego się bardzo cieszyłam.

Teraz mamy regulaminową, godzinną przerwę. Zjedliśmy obiad po czym zostało nam jeszcze jakieś 40 minut i postanowiliśmy, ze wstawimy na kilka stron internetowych ogłoszenie wynajmu naszego mieszkania. Czym więcej portali będzie miało to ogłoszenie, tym więcej osób to zobaczy i tym większe mamy szanse na szybkie jego wynajęcie. Zdjęcia zrobiliśmy wczoraj kiedy jeszcze było jasno żeby pokazać jak wygląda mieszkanie w świetle dziennym. Zdjęcia wyszły naprawdę dobrze i nasz opis był dokładny, prawdziwy a jednocześnie zachęcający. Szczerze mówiąc gdybym szukała mieszkania i zobaczyła naszą ofertę to bym się poważnie nad nią zastanowiła. Nie mówię tego tylko dlatego, ze to nasze mieszkanie i wiem jakie jest fajne, ale dlatego że naprawdę było fajne a zdjęcia pokazywały jego prawdziwy urok.

Życie jest pełne niespodzianek || Emilka i Krzysiek || PIPWhere stories live. Discover now