6. Yy, Sam, co to jest?

2.1K 103 71
                                        

Siedzieliśmy razem w jednym z salonów luźno rozmawiając.

-Okey, w takim razie, ten kto podniesie Mjölnir'a dostanie Loki'ego.— Thor wskazał na młot leżący na stole. Po jakiś dziesięciu minutach zostałam tylko ja. Uśmiechnęłam się szeroko, podeszłam do leżącego młota i przyjrzałam się mu dokładnie. Złapałam za rękojeść (?) i bez żadnego oporu go podniosłam. Mina zrzedła Asgardczykowi momentalnie. -Ha! Jestem godna! I mam Loki'ego!— krzyknęłam wesoło i popatrzyłam z uśmiechem w stronę Jelona, który przybył tu na jakiś czas że swoim bratem. On w odpowiedzi westchnął i wywrócił oczmi.

-Dziecko, jestem z ciebie dumny.— powiedział Pan Stark ocierając niewidzialną łzę. -Od zawsze wiedziałem, że przepisanie dla ciebie mojego ulubionego spinacza z Patrykiem Rozgwiazdą było dobrym pomysłem. 

-Poczułam się zaszczycona.— złapałam się za miejsce gdzie w moim przypadku powinno znajdować się serce. 

-Czas spać młoda.— powiedział Bucky.

-Ej, nie jestem młoda.— oburzyłam się. -W każdym razie, chcę iść spać.— oświadczyłam i zmaterializowałam się w moim pokoju. Z racji, że było już dość późno, jakoś mi się przysnęło i obudziłam się dopiero następnego dnia. 

-Lily...— ktoś mną lekko potrząsał. Jedyne co poczułam oprócz wstrząśnięć, to jedną ciepłą, a drugą całkowicie zimną rękę.

-... Tak?— zapytałam lekko uchylając powieki.

-Wiesz o tym, że za piętnaście minut masz trening?— zapytał Bucky.

-O Jezu!— (Jak ktoś zrozumie, to pozdrawiam x'D ~ Aut.) krzyknęłam przerażona i zmaterializowałam się przy szafie. Ogarnęłam się dosłownie w 4 sekundy, a z moją super szybkością było to dość wolne. -Dzięki Buck, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.— na te słowa uśmiechnął się i wyszedł. Ja natomiast czym prędzej przeteleportowałam się do sali treningowej i zaczęłam ćwiczyć. Po kilkunastu minutach przyszedł Sam.

-To co młoda, dalej ćwiczymy omijanie przeszkód— zapytał, a ja kiwnęłam głową. -Dobra, w takim razie rozwijaj skrzydełka.— na jego słowa pojawiła się u mnie para potężnych, czarnych skrzydeł. Wzbiłam się w powietrze i rozpoczęliśmy trening. Kiedy skończyliśmy, wykończona do szpiku kości usiadłam na ziemię i sprawiłam, że skrzydła zniknęły.

-Muszę przyznać, że nieźle sobie radzisz.— pochwalił mnie Falcon.

-Dzięki.— uśmiechnęłam się i spojrzałam w bezchmurne niebo. Po chwili zauważyłam coś lecącego w naszą stronę. -Yy, Sam, co to jest?— zapytałam przestraszona.

-Szybko, do Steve'a i Tony'ego!— krzyknął, a ja natychmiast zmaterializowałam się w biurze Starka.

-Panie Stark, coś leci w stronę miasta.— wskazałam na obiekt przez ogromną, szklaną ścianę.

-Lily, pamiętasz ten strój, który ci pokazywałem?— kiwnęłam twierdząco. -Zakładaj go i wszyscy spotykamy się na dole.

***

Ze statku wyszedł jakiś dziwny gość ze swoim potężnym przydupasem. Chwilę później to duże gówno się na nas rzuciło. Gdy ten przerośnięty kamień miał we mnie czymś rzucić, nagle ni z tąd ni z owąd pojawił się Peter i pokonanie go poszło nam bardzo sprawnie. Kiedy stanęłam na ziemi po pokonaniu tego gremlina na sterydach, zauważyłam, że ten dziwny, szary kosmita zabiera na swój statek Strange'a.

-Zabierają nam Stephen'a!— krzyknęłam i razem z Peter'em się za nim rzuciliśmy.

Skończyło się niestety tak, że wylądowaliśmy w kosmosie.

Tell Me | Peter Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz