Obudziłam się cała obolała i zlana potem w jakimś łóżku. Czy to był sen? Wytwór mojej wyobraźni? To nie mogło się zdarzyć.
-Lily? Wszystko okey?— usłyszałam głos Peter'a. Popatrzyłam w jego stronę i czym prędzej się na niego rzuciłam, tuląc go najmocniej na świecie.
-Czyli to nie był sen?— zapytałam pełna zdziwienia, a chłopak tylko się zaśmiał.
-Jaki sen?
-No, to wszystko... Rozwalona siedziba, to jak pokonaliśmy Thanos'a...— odsunęłam się od niego powoli i usiadłam naprzeciw niego w niebezpiecznie bliskiej odległości.
-To akurat prawda.— uśmiechnął się lekko. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę w ciszy, do momentu kiedy ktoś bez uprzedzenia wszedł do pokoju.
-Tony się obudził.— powiedział Steve.
-Po jednym dniu?— zapytałam zdziwiona.
-Minął tydzień od walki. Nie pamiętasz jak chwilę po uratowaniu Tony'ego zemdlałaś.—pokręciłam przecząco głową na pytanie zadane przez Steve'a. -Twój organizm wprowadził Cię w stan śpiączki na czas, gdy Twoje komórki będą się odbudowywać. W Twoim przypadku i tak trwało to o wiele krócej niż u przeciętnego człowieka, bo masz coś na kształt superorganizmu.— wytłumaczył.
-Gdzie leży Tony?— zapytałam.
-Chodź, zaprowadzę Cię.— momentalnie wstałam, przez co trochę zakręciło mi się w głowie i zostałam złapana przez Peter'a.
-Wszystko jest okey.— próbowałam na siłę pokazać swoją niezależność.
-Mi możesz pogadać.— wywrócił oczami i mnie podniósł.
-Jestem ciężka.— powiedziałam kiedy szedł drogą Steve'a ze mną na rękach.
-Kłamanie nie wychodzi ci za dobrze.— wywróciłam oczami na jego słowa.
-Jesteśmy.— odezwał się po chwili Steve i otworzył drzwi. Peter stanął w wejściu, delikatnie opuścił mnie na ziemię i zamknął za sobą drzwi.
-Jak się czujesz-— zapytałam i usiadłam obok łóżka.
-Bywało lepiej.— odparł cicho z intensywną chrypą. -Wiesz, że mog...
-Nie. Przestań Tony. Może i mogłam, ale to Ty odgrwasz na tym świecie ważniejszą rolę niż moja. Nigdy w życiu nie pozwoliłabym Ci umrzeć wiedząc, że moja próba uratowania Twojego życia ma chociaż minimalne szanse powodzenia.
-Jesteś strasznie uparta, wiesz?— zapytał z lekkim uśmiechem.
-Wiem.— ozwzajemniłam gest i zaczęłam patrzeć przez okno, w nieokreślony punkt.
-Pasujecie do siebie.
-Co?— wybudziłam się z transu i spojrzałam na mężczyznę.
-Ty i Peter. Pasujecie do siebie.
-Co Ty tam gadasz...
-Nie oszukasz mnie. Widać to, że nie jesteście sobie obojętni.
-Aż tak to widać?— wypaliłam nieświadoma, tego co powiedziałam. Kiedy zorientowałam się jakie słowa padły z moich ust, automatycznie się spięłam. -To znaczy... Ja wcale... My nie...— zaczęłam nerwowo.
-To widać Lily.— uśmiecha się szeroko.
-I tu mnie masz.— westchnęłam i spojrzałam przez okno.
Porozmawialiśmy jeszcze jakieś pół godziny i wyszłam, bo chciałam aby Tony mógł spokojnie odpocząć.
-I jak?— zapytał Steve kiedy zamknęłam drzwi.
-Może i jest wykończony, ale humorek się go trzyma.— uśmiechnęłam się. -Gdzie tu jest kuchnia?
-Chodź, zaprowadzę Cię.— zabrał głos Peter, co bardzo mnie zadowoliło. Podszedł do mnie i zaczął prowadzić, a ja nieświadomie dorównałam mu kroku i złapałam za rękę. Po paru minutach znaleźliśmy się w ogromnej, nowoczesnej kuchni.
-Jest tu gdzieś Nutella?— zapytałam spoglądając na Peter'a. Chłopak zaśmiał się cicho i otworzył jedną z szafek, po czym podał mi słoik.
_____________________________
Chujowy ten rozdział, lmao
CZYTASZ
Tell Me | Peter Parker
FanfictionPowiedz mi, dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduję? Powiedz mi, czemu to ukrywałeś? ❀Autorką okładki jest @xvenom❀ #1 in avengersendgame #1 in universe #1 in farfromhome #1 in infinitywar #1 in endgame
