18. Nie narzekaj

1.3K 63 13
                                    

Do moich uszu dotarł irytujący dźwięk budzika.

-Jarvis, wyłącz wszystkie alarmy.— westchnęłam.

-Oczywiście.— usłyszałam w odpowiedzi.

Leżałam chwilę z głową schowają pod kołdrę, po czym wstałam z niezadowoloną miną. Stanęłam w garderobie i zaczęłam się zastanawiać.

-Jaka ma być dzisiaj pogoda?

-Dzisiaj temperatura będzie się wahać pomiędzy zero i minus piętnaście stopni Celsjusza. Wilgotność wynosi na ten moment osiemdziesiąt procent. Odczuwalna temperatura to minus dwa stopnie Celsjusza. Prędkość wiatru wynosi dziesięć kilometrów na godzinę w kierunku północno-wschodnim.

-Dziękuję Jarvis.— uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam szukać odpowiednich do dzisiejszej pogody ubrań.

Kiedy byłam już gotowa, wyszłam z siedziby i po chwili znajdowałam się w aucie.

-Cześć Happy.— poszłam w jego stronę uśmiech, który odwzajemnił.

Po paru minutach znaleźliśmy się pod szkołą, więc byłam zmuszona pożegnać się z moim kierowcą. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam szukać wzrokiem Peter'a. Po chwili skanowania ogromnego zbiorowiska ludzi, znalazłam go stojącego gdzieś z boku. Od razu kiedy moje oczy spotkały się z jego wzrokiem uśmiech wpełzł na moją twarz. Ten brunet bardzo intrygująco na mnie oddziałuje. Podeszłam do niego i przywitałam się.

-Fajnie Cię tu w końcu widzieć.— uśmiecha się.

-Nie wyobrażasz sobie jak mimo wszystko stęskniłam się za tym miejscem.— po mojej twarzy błąkał się nieśmiały uśmiech.

-No właśnie sobie nie wyobrażam, to miejsce to jakieś więzienie.— westchnął, co spotkało się z moim śmiechem.

-Chodź, bo jak ten tłum zacznie się zbierać, to nie zdążymy na lekcje.— pociągnęłam go za sobą i zaprowadziłam na koniec korytarza, gdzie było najciszej. -Gdzie Ned?

-Jest chory, nie ma go od paru dni.

-Szkoda, dawno go nie widziałam.— moje mięśnie twarzy się rozluźniły i spuściłam lekko wzrok.

-Jeśli chcesz możemy do niego iść po szkole.— uśmiechnął się Peter.

-Jasne!— od razu się rozchmurzyłam.

Chciałam coś dopowiedzieć, ale zadzwonił dzwonek.

-Widzimy się na następnej przerwie.— uśmiechnęłam się lekko i poszłam w swoją stronę.

***

-Nareszcie jesteś.— westchnęłam kiedy zobaczyłam przed sobą Petera.

-No wiesz, Ty się tutaj z łatwością teleportowałaś, a ja musiałem przepchnąć się przez tych wszystkich ludzi.— popatrzył na mnie z wyrzutem.

-To tylko mały szczegół.— zaśmiałam się, na co brunet pokręciło głową. -Idziemy? W zasadzie możemy się i niego zmaterializować.

-Nie zaszkodzi Ci się trochę przejść.

-No, ale jest zimno.— naburmuszyłam się i poprawiłam swój komin.

-Nie narzekaj.— zaśmiał się i zaczął mnie ciągnąć za sobą. Po kilku minutach byliśmy już pod drzwiami mieszkania Ned'a.

Peter zapukał i po chwili otworzyła nam mama naszego chorego koleżki. Kobieta przywitała nas ciepło i poczęstował cudownymi ciasteczkami.

-Cześć Ned, jak się czujesz?— zapytałam kiedy weszliśmy do jego pokoju.

-Hej, bywało lepiej.— uśmiechnął się krzywo.

***

-Lily, mogę zająć Ci chwilę?— zapytał Tony wchodząc do mojego pokoju.

-Jasne.— uśmiechnęłam się.

-Chciałbym żebyś kogoś poznała.— zza jego pleców wyszła mała dziewczynka, na oko pięciolatka. -To jest Morgan.

-Cześć, miło mi Cię poznać, jestem Lily.— uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam w jej stronę rękę, ale ona to zignorowała i przytuliła mnie, na co uśmiechnęłam się szerzej i odwzajemniam uścisk.

-Tata dużo mi o tobie opowiadał Lily.— uśmiechnęła się dziewczynka.

-Tak? A co Ci powiedział?

-Na przykład, że masz moce. O czym teraz myślę?— zaśmiała się uroczo.

-O lodach na patyku.- uśmiechnęłam się.

-Wow, Ty na prawdę umiesz czytać w myślach!

-Umiem też poruszać rzeczy, patrz.— przeniosłam do jej rączek flakonik z perfumami za pomocą telekinezy. -Umiem też się teleportować...

________________________

No i mamy naszą kochaną Morgan!
W następnym rozdziale zadzieją się małe zmiany w relacji Lily i Peter'a... 😏

Tell Me | Peter Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz