10. czego ty nie rozumiesz

1.4K 60 20
                                        

Stałam w wielkim portalu i coraz ciężej oddychałam.

-Pamiętajcie, cząsteczek Pyma sta...

-Zamknij się Scott, albo tego pożałujesz.— warknęłam i już po chwili wędrowaliśmy przez portal.

Ja, ta... To znaczy Tony, Steve, Bruce i Scott wylądowaliśmy w 2012, w Nowym Jorku.

-Masz na siebie uważać.— Tony spojrzał na mnie z troską, przytulił i pocałował we włoy. 

-Obiecuję, że wrócę w jednym kawałku. Ta cała Ancient One może mi naskoczyć.— uśmiechnęłam się i złapałam Bruce'a za rękę.

 Zmaterializowałam nas na jakimś dachu gdzie znajdowała się ta dziwna kobieta... Nie wiem czy jest kobietą, jest łysa... Łyse...? Nie ważne.

-Dawaj kamień czasu, nie mam najmniejszej ochoty z tobą rozmawiać.— wywróciłam oczami. -Mój czas jest zbyt cenny by marnować go na ciebie.— sarknęłam z wyrazem twarzy niczym zimna suka.

-Lily.— upomniał mnie Bruce. -Tony chyba zbyt bardzo zaczyna Ci się udzielać.— westchnął.

-Bo przecież mam czas na sprzeczki z tobą.— warknęłam sarkastycznym tonem. -Zabieramy kamień, odwracamy to, co zrobił ten przerośnięty bakłażan i Peter wraca. Taki jest plan.— westchnęłam. 

Bruce machnął na mnie ręką i zaczął rozmawiać z tą całą Ancient One. Ta zaczęła pokazywać jakieś magiczne wizje, a ja nie wytrzymałam.

-Kobieto, czego ty nie rozumiesz w zdaniu: NIE MAM CZASU? Jestem tu po to, żeby wziąć ten pieprzony kamień, wsadzić go do rękawicy z pozostałymi, pstryknąć palcami i przywrócić Peter'a, a nie po to, żeby patrzeć na jakieś twoje magiczne widowisko!— rzuciłam podłamanym głosem, a ona uśmiechnęła się i podeszła do mnie. -Nie rozumiesz, że ja go potrzebuję?— rzuciłam ciszej. Chciałam zajrzeć w jej myśli, ale szybko mi to uniemożliwiła i odeszła trochę dalej. 

-Trzymajcie ten kamień, mam nadzieję, że twój chłopak szybko wróci.

-To nie mój chło...

-Dziękujemy.— przerwał mi Bruce, na co westchnęłam i przenieśliśmy się do "teraźniejszości", gdzie czekali już wszyscy... Prawie wszyscy.

-Clint, gdzie jest Nat?— zapytałam zmartwiona widząc jaki ma pusty wzrok. Zajrzałam do jego głowy i ujrzałam obraz Natashy spadającej w dół klifu Vormiru. Nie myśląc podeszłam do mężczyzny, mocno go przytuliłam, a łzy leciały mi z oczu litrami. Ona nie mogła tak skończyć, nie Natasha. 

***

-Friday, rozpocznij procedurę ochronną.— powiedział Tony, po czym popatrzył w moją stronę. -Jesteś pewna? Nie daruję sobie, jeśli coś się stanie.

-Zapewniam cię że nic mi się nie stanie.— uśmiechnęłam się niepewnie. Szczerze? Nie wiadomo czy to wytrzymam. Może i moje ciało zniesie to najlepiej ze wszystkich Avengersów, ale nikt nie wie jak na to zareaguję. 

Unormowałam swój oddech, przymknęłam oczy, otworzyłam je i włożyłam rękę do rękawicy. Momentalnie poczułam jak niewyobrażalnie potężna siła przepływa przez całe moje ciało. Zacisnęłam zęby i pstryknęłam palcami. Po wykonanej czynności od razu zdjęłam rękawicę, a jedyne skutki pstryknięcia jakie pczułam, to palący ból w prawej ręce - to właśnie nią pstryknęłam. Obejrzałam kończynę, by po chwili stwierdzić, że nic mi nie jest. 

-... I co teraz?— zapytałam, ale nie doczekałam się odpowiedzi, bo siedziba momentalnie się zawaliła. 

________________________________

Jeden z krótszych rozdziałów 

Przepraszam was za małe opóźnienie, rozdział miał być wczoraj 

Tell Me | Peter Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz