8. Lily Sarah Stark. Podoba mi się.

1.9K 79 51
                                    

Uwaga! Tutaj możecie się trochę pogubić, bo sprowadziłam nam Scott'a trochę wcześniej, ale spokojnie, większość sytuacji będzie wymyślona w pełni przeze mnie.

Aha i najważniejsze! Nie zapomnijcie komentować i poprawiać mnie, jeśli pojawił się jakiś błąd! :D

___________________________________

-Musimy cofnąć się w czasie.— mówiłam sama do siebie. Nagle coś zaczęło przeraźliwie pukać. Na podglądzie ujrzeliśmy Scott'a Langa.

-To stara wiadomość?— zapytał Steve.

-Nie.— odpowiedziałam i zmaterializowałam się przed drzwiami. Otworzyłam je i zapytałam: -To ty jesteś tym od podróży w czasie czy czymś tam?— kiwnął głową. W tempie natychmiastowym złapałam go za ramię i zmaterializowałam nas w pokoju gdzie byli wszyscy.

-Co to było?— zapytał zdziwiony w moją stronę.

-Teleportacja. Z czasem się przyzwyczaisz. Musisz nam pomóc. Nie przyjmuję odmowy.— usiadłam przy stole.

-Właśnie w tej sprawie tu jestem.— przerwał mi nagle. Zauważyłam jak patrzy na moje kanapki z nutellą. -Mogę?— popatrzył na mnie błagalnie.

-Jasne, jedz.— uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam wyczekująco na mężczyznę, który zaczął haotycznie coś opowiadać. Zrozumiałam z tego naukowego potoku słów, że jesteśmy w stanie odwrócić skutki tego co się stało.

Peter z chęcią słuchałby Scott'a, on uwielbiał taki naukowy bełkot. Nie, stop. Nie myśl o nim, odwrócisz działanie pstryknięcia i wszystko wróci do normy. Łzy zaczęły mimowolnie płynąć z moich oczu w coraz większej ilości.

-Hej, coś jest nie tak— zapytała Nat.

-Po prostu... To do mnie wraca, Natasha. To do mnie wraca w każdym możliwym momencie. Każdej nocy budzę się z koszmarami.— odpowiedziałam wycierając łzy. -Wszystko mi go przypomina, wszystko. Nie ma go cztery dni, a ja... Ja wariuję. Jeżeli to się nie uda... To ja nie widzę sensu mojej egzystencji. Moje życie bez Peter'a... Nawet nie chcę myśleć jakby to wyglądało na dłuższą skalę.— wytarłam ostatnie łzy z moich policzków, po czym kobieta natychmiastowo mnie przytuliła.

-Odwrócimy to. Obiecuję Ci.— powiedziała ciszej. Pokiwałam lekko głową uspokajając się i spokojnym tonem zaczęłam mówić:

-Mów dalej Scott, to była tylko chwila słabości.— popatrzyłam na niego słabo się uśmiechając, na co odpowiedział mi lekko zmartwionym spojrzeniem i wahał się przez chwilę zanim zaczął ponownie mówić.

Po jakiś trzech godzinach mieliśmy ustalony plan. Lecimy na planetę, na której znajduje się Thanos, zabijamy go, zabieramy kamienie i wszystko wraca do normy. Zbyt proste i oczywiste, żeby mogło się udać. Mam tylko nadzieję, że dostanę Peter'a spowrotem całego i zdrowego, tylko to się dla mnie liczy.

-Jutro wyruszamy.— spojrzał na mnie Tony. -A ty, ty zostajesz tutaj. Nie pozwolę żeby coś ci się stało.

-Ale Tony...— chciałam spróbować go jakoś przekonać.

-Nie ma żadnego ale, Lily. Nie mogę stracić i Ciebie.— odpowiedział stanowczo. Zacisnęłam usta w wąską kreskę i zaczęłam patrzeć w martwy punkt znajdujący się gdzieś w pomieszczeniu.

-Skoro tak mówisz... Jeżeli będziecie mnie szukać, jestem w sali treningowej.— powiedziałam zła i zmaterializowałam się we wspomnianej sali. Odszukałam i powiesiłam worek treningowy na haku, po czym zaczęłam w niego z całej siły uderzać.

Tell Me | Peter Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz