19.

118 14 7
                                    

- Aww, jakie to słodkie, że pomaga ci twój przyjaciel - Zaśmiała się

- Przestań wpierdalać się w moje życie do jasnej cholery! - Wysyczałam przez zęby zaciskając mocniej pięści

- W twoje życie? - Prychnęła - Skarbie, ja nie mam własnego ciała. Żeby móc żyć, muszę na nowo przejąć twoje. - Przeczesała lekko dłonią moje włosy

Nim się obejrzałam, nie wiedząc co mną kierowało chwyciłam ją za dłoń i sprowadziłam do parteru. Jednak ta nie ustępując wyrwała się z mojego słabego uścisku, po czym złapała mnie za szyję i dusząc uniosła do góry.

- Jeżeli nie chcesz oddać mi tego ciała po dobroci, to wezmę je siłą - Wysyczała spod lekko przymkniętych oczu, w których widziałam ogromną rządzę krwi - Odebrałaś mi wszystko co miałam, przez to, że wtedy się tam pojawiłaś. Zabrałaś mi cały mój świat, razem z własnym ciałem. Teraz nieważne co powiesz mam zamiar je odebrać - Warknęła dalej ściskając moją szyję

- Puść... Mnie... - Wydusiłam stłumionym głosem przez brak powietrza łapiąc za jej dłonie

- Teraz już nigdy cię nie puszczę... Twoje ciało będzie moje czy tego chcesz czy nie - Syknęła rzucając mną na ziemię.

***

Znów obudziłam się w środku nocy z szybko bijącym sercem i ciężkim oddechem. To znowu ten pierdolony sen... Gdyby nie one, za chwilę wychodziłabym z psychiatryka. Byłabym wolna i mogłabym na nowo zacząć żyć. Mizuki była dla mnie jak ogromny, ciężki głaz który bez przerwy przywiązany do mojej kostki muszę za sobą ciągnąć. Gdybym mogła mieć jedno życzenie... Chciałabym, żeby zniknęła.

***

Kolejne dni były niesamowicie dziwne. Byłam zupełnie nieobecna w sobie. Wszystko robiłam totalnie automatycznie praktycznie nie czując tego, co robię. Nie widziałam Mizuki... Nie widziałam jej w snach... Pomimo widzenia jej jako moje odbicie w lustrze, mogłoby tak już zostać na zawsze. Czułam się tak niesamowicie wolna, wyzwolona. Jak ptak wypuszczony z klatki, który po wielu latach nareszcie może rozprostować skrzydła i poszybować w przestworzach. 

Każda rozmowa jaka odbywałam wyglądała tak samo. Witanie, pytanie o samopoczucie, cisza, żegnanie. Każda rozmowa z innymi pacjentami. Nie mogłam powiedzieć nic innego, moje ciało mi zupełnie na to nie pozwalało. Chciałam powiedzieć "Zamierzasz zdobyć przepustkę?", lecz moje ciało nie chciało otworzyć ust. Czułam się jak obserwator, w zupełnie obcym ciele. Jednak... Byłam wolna. Byłam wolna od niej, od myśli o niej, od widzenia jej, jak i od snów o niej. Wydawała się teraz tylko wspomnieniem. Wspomnieniem, które przeminęło i już nigdy nie powróci. 

Jednak moje rozmowy z psychiatrą musiały wyglądać inaczej. Moje ciało zaczęło mówić o tym, dlaczego popełniłam samobójstwo. Jednak ta historia była zupełnie zmyślona i totalnie nie zgadzająca się z prawdą. Jednak okularnik bez problemu w to uwierzył. Moje ciało wymyśliło mnóstwo dziwnych historii, które opowiadało blondynkowi. Jednak mówiło to z takim brakiem emocji, obojętnością w głosie... Każda osoba która kiedykolwiek wcześniej mnie poznała, teraz mogłaby bez problemu stwierdzić, że coś się dzieje.

Moje ciało było niesamowicie grzeczne. Brało bez problemu leki, rozmawiało z psychiatrą tak, jak terapeuta chciał, jadło posiłki bez wybrzydzania, nie robiło sobie nic niebezpiecznego. Czułam każdy dotyk, jaki otrzymywało ciało, każde uderzenie, czy smak jedzenia. Jednak byłam tutaj tylko gościem. Jakby zupełnie nigdy mnie tu nie było, a nagle ktoś mnie tutaj zaprosił i kazał obserwować.

- Aiko, ogarnij się! - Krzyknął któregoś razu Fubuki potrząsając mnie za ramiona

- Nie wiem o co ci chodzi - Odparłam. A może raczej powinnam powiedzieć "Moje ciało odparło?"

- Dobrze wiesz, o co mi chodzi. Wiem, że mnie słyszysz, wiem, że gdzieś tam jesteś. Aiko! Nie daj sobie odebrać ciała do jasnej cholery! - Syknął mi prosto do ucha, jakby myślał, że nie usłyszę, gdy powie to normalnie

Ach, Fubuki, gdybyś ty tylko wiedział ile razy już próbowałam... Jestem skuta w kajdany, a przed sobą widzę obraz. Czuję każdą reakcję mojego organizmu na rzeczy z obrazu. Ja tutaj jestem tylko gościem.

***

Po kilku dniach zrozumiałam, że moje ciało stara się o przepustkę. Chciało stąd wyjść. Ale po co? Dokąd ma zamiar pójść? Wizja przepustki, możliwości wyjścia na dwa dni z tego okropnego miejsca, była okropnie kusząca. Jednak byłabym w tym tylko widzem. Nie mogłabym porozmawiać z Yuką, nie mogłabym pograć w gry planszowe z Burnem. Mogłabym tylko patrzeć i czuć, to, co moje ciało robi. Jednak nie miałam ku temu nic przeciwko. Nawet pomimo przepustki wiem, że Mizuki by nie odpuściła. Nadal niszczyłaby moje życie na każdym kroku próbując odzyskać to ciało. Chociaż... Do kogo ono należy teraz, tak naprawdę? 

***

Stało się. Otrzymałam przepustkę na wyjście ze szpitala psychiatrycznego na czterdzieści osiem godzin. Patrzyłam jak mama podpisuje mały świstek papieru obojętnym wzrokiem. Chciałam skakać z radości, przytulać Burna, dziękować psychiatrze, lecz... Nie mogłam. Nie mogłam nic zrobić, mogłam jedynie patrzeć. Patrzeć i cierpieć przez to, że nie mogę pokazać żadnej z emocji. Byłam tutaj całkowicie bez władzy.

Wsiedliśmy do samochodu gdzie moje ciało obojętnym wzrokiem obserwowało miejsca, które mijaliśmy. Jakby od początku wiedziało, że tak się stanie, że kiedyś wyjdzie z psychiatryka. Obserwowało każdy budynek i każdego pieszego z ogromną uwagą. Jakby widziało ich po raz pierwszy, jakby to było dla niego tak zupełnie nowe. Mama i Burn zadawali mi mnóstwo pytań, na które moje ciało odpowiadało krótkimi, obojętnymi odpowiedziami. Czy nadal wyglądałam jak Mizuki?

Po godzinie drogi dotarliśmy do domu. Wydawał się tak zupełnie mały... Po powrocie moje ciało szybko wbiegło po schodach i położyło się do łóżka. Zupełnie bez przebierania, wzięcia prysznica, czy umycia zębów. Jakby spełniało swoją wyznaczoną misję. Jak ona mogłaby brzmieć?

Moje ciało szybko usnęło. Kolejna spokojna, lecz nudna noc. W ciągu nocy widziałam tylko czerń, zupełnie nic więcej. Wtedy też często próbowałam jakoś uciec z tego horroru, którym było więżenie mnie przez własne ciało. Było to niesamowicie męczące. Próbowałam krzyczeć - bezskutecznie. Próbowałam się ruszyć - bezskutecznie. Próbowałam płakać - bezskutecznie. Nie mogłam zasnąć, lecz nie czułam zmęczenia. Nie czułam również głodu, czy jakichkolwiek innych potrzeb. Jedyne co czułam, to ogrom emocji, jakie uderzały we mnie w trakcie każdej z sytuacji. Tak ogromnie cieszyłam się z przepustki i tak ogromnie płakałam, kiedy próbowałam odzyskać kontrolę. Wszystko było tak cholernie bezskuteczne. Czułam, że jedyne co mogę zrobić, to czekać, aż moje ciało wykona swoją misję. 

Licznik słów: 1013

Data napisania: 24.04.19r

I napisane! Ostatnio dość mało oglądam anime, ale mnóstwo piszę z ludźmi na discordzie. W ogóle powiedzcie mi, czy ta historia buduje napięcie? Jeżeli owszem, to jest to dla mnie ogromny krok do przodu ^^ To tyle. Bayo!

Mało kto to czyta, bo nikt nawet nie pyta się czemu nie ma rozdziału w poniedziałek ;-;

Po właściwej stronie I Inazuma Elven [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz