9.

169 15 14
                                    

Podobno by dostać się do psychiatryka trzeba być naprawdę porąbanym świrem. Chyba, że zachce się człowiekowi popełnić samobójstwo. To jest bilet cel: psychiatryk. Znaczy oczywiście jak ma się takiego pecha jak ja i się przeżyje.

Godzina około trzecia w nocy i leki nasenne przestały działać. Przewalam się na łóżku, słucham mamrotania Rumi i nic mi to nie daje. Nie wiedząc co ze sobą zrobić wybrałam się do pokoju zabaw. Zastałam tam Fudou z kocem nałożonym na głowę. On śpi czasami?

- Cześć - Machnęłam ręką w jego stronę - Mogę się przysiąść? - Spojrzał przez chwile na mnie i machnął głową, przesuwając się nieco na kanapie, by zrobić mi więcej miejsca - Ty śpisz czasami?

- Jak leki jakimś cudem na mnie podziałają - Mruknął nawet na mnie nie patrząc - A ty? Śpisz, czy przewalasz się na łóżku?

- Raz to, raz tamto. Rumi z którą mam pokój czasami śmiesznie mamrocze więc fajnie jest posłuchać - Zaśmiał się - "Ogień... Mamo... Nie... Nie idź... Nie! Mamo!" - Zacytowałam

- Ta to musi być niezłym świrem

- W tym budynku wszyscy jesteśmy niezłymi świrami 

Zamilkliśmy na kilka chwil patrząc w telewizor. Leciał tam jakiś denny romans. Te wszystkie piękne historie o tym, jak spojrzeli sobie w oczy i zobaczyli w nich niesamowite jeziora, w których mogliby się topić po wsze czasy, gdy zobaczyli swoje usta chcieliby wpić się w nie, zapominając o Bożym świecie. Gdy zobaczyli swoje nozdrza, myśleliby tylko o tym, by zrobić tam depilację... Niesamowita historia. Naprawdę.

- Zaraz znowu będą się ruchać... - Mruknął Fudou.

Nadal nie wiem czemu Fudou tu trafił. Ale sądząc po jego bliznach na nadgarstkach próbował tego samego co ja i również miał pecha. Ciekawe czy wszyscy jesteśmy tutaj takimi pechowcami. Póki co mój pech nie jest na tyle duży, by blondyna z pokoju obok przyszła mnie udusić. A Rumi śmiesznie mamrocze w nocy. Ciekawe co się śni takiemu sponiewieranemu dziecku.

- Nie śpij - Szturchnął mnie w ramię chłopak - Jeszcze noc młoda

- Nie śpię, myślę - Odparłam

- Ooo - Widziałam błysk ciekawości w jego oczach, odbijających ekran telewizora - Obmyślasz strategię na kolejne zabicie się?

- Można tak stwierdzić - Wzruszyłam ramionami i zaśmiałam pod nosem - Ale nie wiem, czy mój pech mi na to pozwoli - Dodałam po chwili

- Może ci się uda - Położył głowę na moim ramieniu - Powodzenia czy coś - Przymknął oczy

Łamaliśmy właśnie psychiatryczne tabu. Zakazane były nam wszelkie kontakty międzyludzkie, nawet siadanie na cudzym łóżku. Cóż, ochroniarze spacerują nieco dalej, więc chyba nam się upiecze.

- Teraz ty nie śpij - Pstryknęłam go lekko w policzek

- Ał... - Ziewnął - Dobra, zmywam do wyra. Chyba leki wleciały do mojej trzustki - Rzucił - To cześć - Schował ręce w kieszenie i machając lekko poszedł przed siebie

- Na mnie też już chyba pora... - Westchnęłam wstając z kanapy. Zgasiłam telewizor i zahaczając o łazienkę pokierowałam się do swojego łóżka. Szpital póki co nauczył mnie jednego: Kiedy Rumi zaczyna mamrotać, trzeba iść spać

***

- Jestem Fubuki - Przedstawił się chłopak o szarych włosach. Znów imię mi się z kimś kojarzy, nawet nie wiem z kim

- Cześć Fubuki - Odpowiedzieliśmy równocześnie jak zombie

- Mojej historii chyba lepiej nikomu nie opowiadać - Dodał lekko zdziwiony naszym zachowaniem

Zaczęła się terapia grupowa. Tym razem mieliśmy za zadanie dobrać się w pary i zadawać nawzajem pytania, jakie dostaliśmy na wylosowanych karteczkach. Mieliśmy bardzo dokładnie omówić dlaczego myślimy tak, a nie inaczej. Czy to ironia, że trafiłam do pary z Rumi? Blondyna została dobrana do Midorikawy, zaś Fudou do Fubukiego.

- Co masz na swojej? - Spytałam patrząc na moją karteczkę z napisem "Czego w życiu najbardziej żałujesz?". Wow, głębokie.

- Mm... - Odwróciła niepewnie kartkę w moją stronę. Napis brzmiał jasno "Jak myślisz, dlaczego trafiłaś/eś tutaj?". To pytanie na pewno wybierał członek BTS i na pewno wiedział, że ja na nie trafię.

- Zaczynając od mojego... - Westchnęłam chwilę się zastanawiając

Czego ja mogę żałować? Zaprzyjaźnienia się z Ayane? Właśnie, ciekawe czy ona też trafiła do fisiów. A może do paki? Może teraz być już po osiemnastce. Równie dobrze może się zabiła. W sumie ciekawym by było jej ponowne spotkanie. Po chwili namysłu powiedziałam w końcu:

- Że nie udało mi się zabić - Chyba jedyne w miarę sensowne, co mogłam powiedzieć - A ty? Czego najbardziej żałujesz?

- O-ogień... - Westchnęła. No tak, ogień. Za tym słowem może kryć się wiele. Może spłonął jej dom, wraz z całą rodziną, a przeżyła tylko ona, może była świadkiem tej wielkiej katastrofy która niedawno miała miejsce w Tokio. Podobno spłonął cały blok, a uciec udało się tylko kilku osobom. Może ona była jedną z nich

- A jeżeli chodzi o to, dlaczego się tu znalazłam, to pewnie przez to, że właśnie nie udało mi się zabić. Kara boska, albo coś - Wzruszyłam ramionami. Widziałam błysk w jej oczach, który szybko zniknął zastąpiony przez ciemność która tliła się tam na co dzień - A ty, dlaczego się tu znalazłaś?

- Ogień! - Powiedziała mocniej zaciskając dłonie na króliczku. No tak, to było dość logiczne.

- Super, teraz mamy czas wolny - Rzuciłam i rozłożyłam się na dywanie

Licznik słów: 857

Data napisania: 28.03.19r

Oglądałam dzisiaj film Koe no katachi. Największy ból był taki, że nie potrafiłam się przy nim rozpłakać ;__;. Oglądaliście go? Co myślicie? Moim zdaniem bardzo przyjemny. To tyle. Bayo!

Po właściwej stronie I Inazuma Elven [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz