22.

110 12 1
                                    

Stałam w totalnej pustce, wypełnionej czerwonym jak krew kolorem. Panowała tutaj totalna cisza, nie wiał żaden wiatr, nie słyszałam żadnego głosu, nie widziałam żadnej postaci. Jednak po chwili silny podmuch wiatru zwiał moje włosy do tyłu, przez co chwilowo ciężko było mi ustać na nogach. 

- Jej ciało będzie moje! - Usłyszałam słaby głos gdzieś za mną. Odwróciłam się, jednak nikogo tam nie było, a głos nadal słyszałam za sobą

- Twoje pięć minut już się zakończyło - Kolejny, tym razem pełen pewności siebie i odwagi głos odpowiedział niewidocznej mi postaci - Nie uda ci się

- Jeszcze zobaczymy, ja nie mam zamiaru się poddać - Głos był coraz mniej słyszalny i coraz bardziej słaby

- A ja nie mam zamiaru dostać ostrego ochrzanu od Boga. Jesteś tutaj tylko bezużytecznym śmieciem utrudniającym mi pracę. Zniknij, tak będzie najlepiej dla naszej trójki. 

- Nie mam zamiaru spełniać twoich marzeń - Odparł pewnie - Dawaj, zniszcz mnie. Nigdy ci się to nie uda, ja jestem jej częścią i niszcząc mnie, będziesz niszczyła ją - Zaśmiała się perfidnie a jej głos przybrał na sile

- Powiadasz? Nie martw się, inni strażnicy mają gorsze problemy, ty w porównaniu do innych koszmarów jesteś tylko nic nie znaczącym duszkiem, gryzącym delikatnie swoimi słabymi ząbkami - Zaśmiała się. Oba głosy miały teraz tę samą siłę - Jesteś niczym

- Ale dla ciebie jednak wyzwaniem

Wtem świat wypełniony czerwienią przybrał dwa inne kolory. Przede mną wszystko było pokryte bielą, zaś za mną spowite czernią. W białej części widziałam znajomą mi postać o białych jak śnieg włosach i skrzydłach. Za mną w ciemnym obszarze była kolejna znana mi już postać o czarnych, w połowie czerwonych włosach, jednak z jej pleców wychodziły czarne, poszarpane, wyglądające jak zrobione z kości skrzydła. Jej oczy, jak do tej pory niebieskie teraz były w całości przepełnione czernią, a biała szata zmieniła swój kolor na czarny, gdzieniegdzie splamiony szkarłatem kolor. Wyglądała jak po jakiejś totalnej katastrofie, miałam wrażenie, że wszystkie blizny na jej ciele się podwoiły, a także widziałam wiele świeżych ran, z których ciekła czerwona ciecz. 

Dziewczyny patrzyły sobie w oczy, sprawiając wrażenie, jakby zupełnie mnie nie widziały. Krzyczałam do nich, pytałam co się dzieje, jednak te mi nie opowiadały. Po chwili Mizuki z kataną w dłoni rzuciła się w stronę Jibril. Jednak nie była w stanie się do niej przedostać, gdyż na granicy czarnej strefy stała niewidoczna bariera, uniemożliwiająca jej przejście do białowłosej. 

- Przepuść mnie, siostrzyczko... - Powiedziała uderzając pięściami w niewidzialną ścianę

- Zniknij, nie komplikujmy tego aż tak. Nie mam ochoty z tobą walczyć i tracić kolejne siły - Odparła spokojnie druga postać

- Ha! Czyli jednak przyznajesz, że przeze mnie byłaś bezsilna i nie mogłaś wydostać się z moich sideł. Byłaś zniszczona, nie potrafiłaś nic zrobić i teraz nie chcesz do tego dopuścić po raz drugi! Jesteś zbyt słaba, dlatego nie chcesz podjąć się walki. Przyznaj to! - Krzyczała próbując wbić ostrze w ścianę. 

- Phi! Gdybym chciała, mogłabym z tobą zawalczyć tu i teraz. Zniszczyć cię, przygwoździć do ziemi i zmieszać z błotem. Jednak wiesz, Aiko to poczuje, a to nie jest dla mnie zbyt dobre. Dla ciebie z resztą też 

- Dla mnie też?! Haha! Jeżeli ona to poczuje, będzie totalnie osłabiona, przez co jej ciało nareszcie będzie moje. Będzie moje, odzyskam mój wymarzony świat i żaden strażnik twojego pokroju nie będzie w stanie mnie powstrzymać! 

- Marz dalej - Odparła, a po chwili wszystko dookoła zaczęło się rozmazywać, czerń zaczęła mieszać się z bielą tworząc kolejne odcienie szarości, w których po chwili obie postaci utonęły, a po chwili zaczęło znikać również moje ciało.

***

Obudziłam się zlana zimnym potem. Kolejny sen, jednak tym razem bardziej podobny do tych pierwszych. Byłam tylko obserwatorem. Jednak po raz pierwszy od dłuższego czasu zobaczyłam Jibril. Gdzie podziewała się do tej pory? Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będę w stanie jej o to zapytać. Drugą sprawą jest możliwość widzenia ich oby jednocześnie. Byłam tak jakby... Na granicy obu ich światów. A nie widząc żadnej z nich, wszystko było pokryte szkarłatem, jakby moim kolorem w tych snach był czerwony. 

Zasypywana coraz to nowszymi myślami postanowiłam wybrać się do łazienki. Przemyć twarz zimną wodą, to zawsze pomaga na wszelkie zagwozdki. Uchyliłam skrzypiące drzwi starając się nie obudzić śpiącej Rumi i na palcach powolnym krokiem zmierzałam w stronę łazienki. Tym razem nie było tajemniczej osoby, która zapomniała jako ostatnia zgasić światła. Tak więc zapaliłam je mrużąc oczy, przez nagłą zmianę oświetlenia. Schyliłam się do zlewu i ochlapałam twarz zimną wodą kilkoma seriami. 

Sięgnęłam po ręcznik i wytarłam przemytą twarz. Następnie moją uwagę przykuło moje odbicie w lustrze. Zwrócono mi mój wygląd. Wyglądałam tak jak przedtem, jednak... Moje włosy zamiast swojego brązowego koloru były białe niczym śnieg. Z twarzy byłam w stu procentach sobą, nie wyglądałam ani jak Jibril, ani jak Mizuki. Tak więc białe włosy już od jakiegoś czasu musiały być częścią mojego wyglądu. W sumie czytałam kiedyś o syndromie Marii Antoniny, jakoby włosy siwiały przez nagłą dawkę ogromnego stresu. Patrząc na to, przez co ostatnio przechodzę nie jest to chyba zbyt dziwne. 

Przyglądając tak się swojemu odbiciu w lustrze zobaczyłam za sobą czarną zjawę, na  której widok przeszedł mnie dreszcz. Uśmiechała się okropnie, a kościstymi dłońmi złapała mnie delikatnie za szyję. Jeździła palcami po moich ramionach, przez co moje serce zaczęło szybciej bić. 

- K-kim jesteś...? - Spytałam drżącym głosem

- Nikim ważnym - Odparła czarna postać zdeformowanym i niepokojącym głosem. Po chwili jednak rozpłynęła się w powietrzu.

Patrzyłam tak w miejsce, w którym stała postać starając się oddychać jak najciszej, w razie gdyby jeszcze coś powiedziała. Jednak po chwili zauważyłam, że moje włosy w odbiciu lustra zaczęły przybierać szary kolor, który powoli się ściemniał. To samo stało się z białkami i tęczówkami moich oczu, które ściemniały się osiągając kolor głębokiej czerni. Moja skóra stała się o wiele jaśniejsza, a na szyi zobaczyłam kilka zacięć i siniaków. Dotknęłam niepewnie mojego policzka nie dowierzając w to, co widzę. Wyglądałam jak demon, z tych wszystkich horrorów przez które nie mogłam spać będąc dzieckiem. Po chwili z moich oczu zaczęły niekontrolowanie płynąć łzy. Jednak miały one szkarłatny kolor. Kilka kropli spłynęło do moich ust, przez co poczułam charakterystyczny, metaliczny posmak. Płakałam najprawdziwszą krwią. 

Niekontrolowanie zaczęłam głośno krzyczeć i chcąc pozbyć się czarnych włosów z mojej głowy, zaczęłam je garściami zrywać. Przez krew cieknącą z moich oczu, cała podłoga wraz z moim ubraniem po chwili pokryła się czerwienią. 

Krzyczałam niemiłosiernie, pozbywając się kolejnych włosów, już zupełnie nie kontrolując moich ruchów. Po chwili w drzwiach łazienki pojawiło się kilka pielęgniarek i psychiatra, którzy wyciągnęli mnie z pomieszczenia i związali w pasy. Nie stawiałam oporu. Jednak nadal zrywałam włosy z głowy, nie czując praktycznie żadnego bólu. Po chwili jednak zastrzykiem podali mi jakieś leki uspokajające, przez co wyczerpana szybko zasnęłam. 

Licznik słów: 1122

Data napisania: 14.06.19r

Nie pytajcie mnie co się dzieje w tej książce, bo nawet ja już tego nie ogarniam XD. Wątek Mizuki miał już generalnie powoli się kończyć, ale po co? Nie nudzi was on już przypadkiem? XD To tyle. Bayo!

Ps. Przepraszam za spóźnienie

Po właściwej stronie I Inazuma Elven [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz