Epilog

4.5K 446 432
                                    

Chyba nie myśleliście, że naprawdę zniszczę swoje taekooki
♥️

the end    
9.VI.19r

///

Jesteś z nim albo jesteś nikim

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Tylko za ich pomocą, Jeongguk mógł wpisać swoje imię w wynikach badań, starając się usunąć z życia dwójki bliskich mu mężczyzn, zarówno siebie jak i wszystkie przeszkody. Choć być może było na to trochę za późno, on i tak chciał spróbować. Zawsze kierował się sercem. Teraz będzie dobrym wujkiem, pomagającym swojemu mężczyźnie wychować dziecko na dobrego człowieka.

Jimin nienawidził Yoongiego trochę mniej niż wcześniej. Mimo że jego powrót do fobicznego nagrywania większości rozmów, porządnie go wkurzył, to tym razem nie mógł zrobić mu żadnych wyrzutów, bo tylko dzięki temu uratowali serce, a nawet życie Taehyunga. Między nimi zostało wiele nierozwiązanych spraw, ale czuł, że może mu wybaczyć, zwłaszcza, kiedy widział z jak szczerym uśmiechem żegnał Taehyunga.

Jego honor został uratowany - w końcu wepchnął przyjaciela w ramiona Jeongguka... mimo że to właśnie tego drugiego trzeba było ostatecznie do wszystkiego przekonywać. Nieważne.

Ważne, że w końcu byli razem.

Dopilnował tego i mógł patrzeć z dumą, jak wykurowany przyjaciel (a nie tylko kolega) odjeżdżał z Jeonggukiem, trzymając go mocno za rękę i wreszcie nie patrząc na ludzi wokół.

Jakie szczęście, że chociaż tej dwójce udało się rozwiązać wszystkie problemy.

Byli wolni. Ich karty zostały poszarzałe, ale póki mieli siebie, mieli siłę, żeby z tym żyć.

I żyli, bardzo dobrze żyli.

To był pierwszy od dawna poranek, odkąd Taehyung otworzył oczy i nie zauważył nad sobą sufitu jakiejś speluny albo pokoju przygody na jedną noc, a falisty ornament i żółciutki żyrandol w wielkim, porządnym domu.

W pokoju Jeongguka.

Uśmiech od razu zagościł na jego wycałowanych ustach, kiedy rozejrzał się wokół i kolejny raz był pewien, że znajduje się we właściwym miejscu, a ciężkie ramię przerzucone przez jego brzuch należy do właściwego mężczyzny. Żółte ściany, biało-brązowe meble i wielkie tarasowe drzwi, ozdobione pięknymi firanami wyglądały trochę jak dziewczęcy pokój, ale pasowały idealnie do pogodnego uśmiechu Jeongguka i kołysającego się w jego oczach szczęścia. Było idealnie w każdym calu. Było dobrze, ale tak naprawdę: bez żadnych tajemnic, bez strachu i bez oszukiwanego Ha Joona.

To było trochę nie do uwierzenia, że odwracając głowę na prawy bok, mógł spotykać się z tak utęsknionym widokiem sfalowanych włosów, złożonych w dziubek ust i wykręconych delikatnie rzęs, ale czuł to znajome bicie serca, które podpowiadało mu, że wszystko jest możliwe, a każdy niespodziewany obrót spraw to po prostu jeden z zakrętów, z którymi trzeba się zmierzyć w życiu. A każda droga i każdy wyścig osiąga w końcu swój upragniony finał. Nawet jeśli tor wydaje się zbyt kręty i stromy, żeby przekroczyć go bez zranień.

Meta Taehyunga była właśnie w tym miejscu. Pod powiewającymi chorągiewkami spokoju pozwalała mu cieszyć wschodzącym gdzieś słońcem z uśmiechem na ustach.
Była tutaj, gdzie przytulał się do ręki Jeongguka i wiedział, że wszystko będzie dobrze, tak jak mu obiecał.

Nie mógł znieść kolejnego dnia bez przywitania go pocałunkiem, więc ukradł go potajemnie, unosząc głowę i dotykając delikatnie jego ust.

Sex Addiction || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz