2. Grzeczny chłopiec

12.5K 1.2K 629
                                    

Grzeczny chłopiec

Nie było znowu tak tragicznie, jak się obawiał. Jeongguk póki co milczał, nie wyśmiał go i był na tyle uprzejmy, że nawet słowem nie skomentował jego wpadki. Wciąż stał przy ścianie, wpatrując się w poczerwieniałą twarz Taehyunga z tym swoim uśmiechem, co niespodziewanie bardzo go peszyło, ale przynajmniej siedział cicho.

Taehyung był mu z jednej strony wdzięczny, ale z drugiej chciał też, żeby wspomniał o tym choć słowo, aby mógł go opierniczyć od góry do dołu i przy okazji się wyżyć, a potem kazać mu spieprzać. Wciąż nie miał zamiaru godzić się na nic, co wymyślił sobie jego chłopak i wciąż nie miał zamiaru przedłużać swoich kontaktów z jego pomocnikiem... Ale nie miał pewności czy przypadkiem nie pokrzyżuje mu planów, bo miał trochę za ładny uśmiech.

- Tak - Taehyung wcisnął zmarznięte dłonie do kieszeni. - Więc co? Myślisz, że tak po prostu się na to wszystko zgodzę?

Jednak Jeongguk wciąż tylko na niego patrzył, więc po chwili odwrócił się w stronę drzwi i zaczął macać kieszenie w poszukiwaniu kluczy.

- Powinieneś już sobie pójść.

Mężczyzna skrzyżował ręce na piersi i przerzucił ciężar ciała na drugą nogę, ale znowu nie odpowiedział. Wyluzowana i pogodna aura nie opuszczała go od samego początku ich spotkania. Wydawał się być taki pewny siebie, taki opanowany, podczas gdy Taehyung umierał z nerwów i mimo że trochę go to dziwiło, to jednak bardziej denerwowało.

- Jak ty to sobie w ogóle wyobrażasz? Ty i ten idiota, Ha Joon.

- Mam z tobą tylko zamieszkać, Taehyung. Traktuj mnie jak zwykłego współlokatora.

- A niby jakim prawem miałbyś tutaj mieszkać? - To stawało się coraz bardziej niedorzeczne. Jeongguk i jego zadanie byli niedorzeczni. - Nie masz co robić, tylko wpierniczać nam się w życie? 

Nie miał zamiaru pozwolić mu na wygranie tej potyczki, ale byłoby mu tysiąc razy łatwiej, gdyby mógł się z nim zwyczajnie pokłócić. To było coś w czym był naprawdę niezły, ale skoro Jeongguk swoim opanowaniem pokrzyżował mu plany, to musiał ruszyć coraz bardziej agresywnymi ścieżkami. Pierwsze w kolejce były pretensje, nawał pretensji. Ludzie zazwyczaj mieli dość jego marudzenia po kilku minutach.

- Dlaczego po prostu nie wrócisz do siebie? Nie widzisz, że to jest chore?

Ku jego zdziwieniu, uśmiech mężczyzny zaczął niknąć, gdy powoli odwracał od niego wzrok. W oddali znowu można było usłyszeć poszczekiwanie Wonwi, dźwięk otwieranego gdzieś nad nimi okna i szum wiatru w pobliskich leszczynach.

Taehyung odchylił na chwilę głowę i zamknął oczy, modląc się, żeby ten dzień wreszcie się zakończył.

- Nie wszystko jest takie proste, jak ci się wydaje - głos Jeongguka był nieco przygaszony.

Taehyung spojrzał na niego, otwierając jedno oko, zanim odwrócił się do niego tyłem i przetarł ręką czoło.

- Mnie się wcale nie wydaje, że to jest proste. - Brzmiał bardziej bezsilnie, niż by chciał. - To w ogóle nie ma sensu. Czy wy myślicie, że dam się tak kontrolować? To moje życie!

Jeongguk stał z dłońmi w kieszeniach spodni, a jego spojrzenie było benzadziejnie spokojne.

- Nie będę się w nie wtrącał.

- Już się wtrąciłeś!

Jeżeli nie działały pretensje, do akcji wkraczał krzyk. To była przedostatnia baza, zaraz przed obrażeniem się i wrednymi docinkami, zazwyczaj najskuteczniejsza, bo Taehyung dobrze się w niej wyszkolił przez lata prześladowań.

Sex Addiction || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz