Stałam w windzie, przeskakując z nogi na nogę i czując jak ogromna gula w gardle rośnie mi coraz bardziej. Bałam się. Bałam się sto razy bardziej niż wtedy, gdy pierwszy raz brałam udział w wyścigu. Bałam się sto razy bardziej niż wtedy, gdy brałam udział w pościgach, uciekałam i walczyłam.
Co miłość potrafi zrobić z człowiekiem?
Wyszłam z windy, ostatni raz spoglądając w lustro i w swoje odbicie. Wzięłam głęboki wdech i skierowałam się do wyjścia, by spotkać się z mężczyzną, który dał mi tyle samo szczęścia, co bólu. Wychodząc na zewnątrz, poczułam przyjemny wietrzyk, bawiący się końcówkami moich włosów. Przed samym wejściem od razu dostrzegłam Nobla i jego właściciela, nonszalancko opierającego się o drzwi samochodu. W ręku trzymał bukiet czerwonych róż. Słysząc stukot moich obcasów, czarnowłosy podniósł wzrok, a ja od razu zauważyłam, że czerń jego oczu pochłonęła głębia. Teraz byłam pewna, że zrobiłam na nim nie małe wrażenie. Pewna byłam również tego, że Sasuke wygląda bosko. Jak zawsze.
– Wsiadaj, chibi – szepnął Sasuke, stojąc niebezpiecznie blisko mnie przez co czułam ciarki na całym ciele. Podał mi kwiaty, po czym musnął delikatnie mój policzek, by po chwili otworzyć drzwi pasażera i zaprosić mnie do środka. Uśmiechnęłam się lekko i wsiadłam do samochodu, nadal lekko zestresowana. Obecność Sasuke zawsze wprawiała mnie w pewnego rodzaju zakłopotanie, bo doskonale wiedziałam, że tylko i wyłącznie on wywołuje we mnie tak silne i skrajne emocje. Uchiha wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił auto. Z samochodowego radia wydobywała się jedna z ulubionych piosenek czarnowłosego, Sweet Child O' Mine. Kiedyś, moim małym marzeniem było, byśmy razem z Sasuke odcięli się od wszystkiego i wspólnie wyruszyli w podróż, nie ważne gdzie, byle razem. Teraz moje marzenia wydawały się dziecinne, odległe i nie do spełnienia... ale czy na pewno?
– Gdzie jedziemy? – zapytałam po paru minutach milczenia, nerwowo bawiąc się palcami.
– Niespodzianka – rzekł tajemniczo, a w jego kącikach mogłam dostrzec lekkie dołeczki. Uwielbiałam je. Mimowolnie również się uśmiechnęłam i nie myśląc długo, delikatnie położyłam swoją dłoń na dłoni Sasuke, którą trzymał na skrzyni biegów. W głębi serca chciało mi się śmiać z samej siebie, bo przecież przez ostatni czas dochodziło między nami do bardziej intymnych sytuacji niż stykanie się dłońmi. Czarnowłosy spojrzał na mnie kątem oka, by po chwili zgrabnie chwycić moją rękę i zamknąć w delikatnym uścisku.
Po dziesięciu minutach dotarliśmy na parking, przy samej plaży. Wysiadłam z samochodu zaintrygowana i obeszłam auto, by znaleźć się obok czarnowłosego mężczyzny. Sasuke chwycił moją rękę i zaczął iść przed siebie, wymuszając, bym dotrzymywała mu kroku. Rozglądałam się zaciekawiona i dostrzegłam, że kierujemy się w stronę niezwykle uroczej, małej restauracji, znajdującej się przy samej plaży, z widokiem na morze. Chłodna bryza smagała moją zaróżowiałą twarz, gdy dumnie kroczyłam obok mężczyzny, którego mogłam nazwać tym jedynym. Wiedziałam to.
– Rezerwacja stolika na nazwisko Uchiha – powiedział do kelnera, który sprawdził kartę rezerwacji, by po chwili zaprowadzić nas do stolika, na którym stała pojedyncza, czerwona róża w wazonie i biała świeczka. Nie wiem czemu, ale zachciało mi się śmiać, bo ani ja, ani Sasuke, nie należeliśmy do romantyków. Mimo wszystko byłam pod ogromnym wrażeniem tego, co dla mnie mężczyzna przygotował. Sasuke odsunął mi krzesło i sam po chwili udał się na swoje miejsce.
– Napijesz się wina? – zapytał wpatrując się w menu.
– Oczywiście – odpowiedziałam szybko, a mężczyzna w mgnieniu oka zamówił butelkę półwytrawnego, białego wina. Zdecydowaliśmy się również na posiłek i gdy kelner odszedł od naszego stolika, zapadła między nami cisza.
CZYTASZ
ride or die, remember? // sasusaku
Fanfictionfanfiction narutowskie - sasusaku w klimacie szybkich i wściekłych; sakura haruno ma dobrą pracę, rodzinę, przyjaciół i wiedzie spokojne życie. mieszka wraz ze swoją przyjaciółką ino yamanaką w konoha. a przy okazji w tajemnicy bierze udział w nocn...