24. we never, never give up

873 28 16
                                    

Obudziłam się, a w zasadzie to Sai mnie obudził, gdy dojechaliśmy na miejsce. Minęły cztery godziny od zainfekowania wirusa we mnie, a ja miałam wrażenie, że minęła wieczność. Znajdowaliśmy się pod domem. Zmarszczyłam brwi i wyszłam na zewnątrz, łapiąc się mocniej drzwi. Nogi miałam jak z waty. Sai podszedł do mnie szybko, pomagając mi stanąć na nogach. Chwilę później mężczyzna pomógł mi dojść do drzwi i otworzył je kluczem. Weszliśmy do środka, a czarnowłosy zapalił światło. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, dostrzegając, że musiało być bardzo dawno nie używane.

– Co to za miejsce? – Zainteresowałam się.

Okna zasłonięte były grubymi firanami, a salon, w którym się znajdowaliśmy był bardzo duży i surowy. Znajdowało się w nim dosłownie kilka mebli, stare sofy, a obok była kuchnia ze stołem na sześć osób. Schody prowadziły na piętro.

– Mój rodzinny dom – odpowiedział, a ja zdziwiona spojrzałam na niego. Dlaczego mnie to dziwi? Bardzo mało o nim wiem. – Nie było mnie tu przez lata – dodał.

– Mieszkałeś w Kirigakure?

– Wyprowadziłem się na studia i już tu nie wróciłem.

– Dlaczego?

– Moich rodziców zamordowano w tym salonie. – Zamarłam. – Potem wstąpiłem do FBI i znalazłem winowajców.

– Przykro mi – powiedziałam szczerze. Głupio mi było, że w ogóle o to zapytałam.

– To było lata temu. Czuj się jak u siebie i odpocznij. Na górze po prawo jest pokój gościnny. Wiem, że nie jest tu zbyt czysto, ale musi to nam na razie wystarczyć.

– W porządku, dziękuję.

– Wybacz mi teraz, muszę podzwonić. – Kiwnęłam głową, a Sai wszedł do innego pokoju i zamknął się.

Skierowałam się na górę i najpierw weszłam do łazienki, chcąc wziąć prysznic. Znalazłam ręczniki w szafce i wykąpałam się, nie zwracając uwagi na kurz. Woda kojąco zadziałała na moje ciało, a gdy spojrzałam w lustrze na mój kark, skrzywiłam się z niesmakiem. Moja rana wyglądała okropnie i byłam pewna, że powinna jechać na zszycie. Jednak po co mi to teraz, skoro nie wiadomo, czy w ogóle przeżyje ostatnie dni? Stałam w samym ręczniku i spoglądałam na swoje odbicie. Na twarzy miałam rany zadane przez szkło przy wybuchu, tak samo jak dłonie, gdzie znajdowały się rysy. Musiałam się wziąć w garści przestać płakać. Miałam jeszcze szanse. Małe, ale nie mogłam się poddać, tym bardziej nie teraz, kiedy Nagato do nas wraca. Nie teraz, kiedy z Sasuke, pierwszy raz od dawna, jest nam tak dobrze. Normalnie. Nie mogę tego stracić. Nagle usłyszałam lekkie pukanie do drzwi. Poskoczyłam, przewrażliwiona, ale na szczęście był to tylko Sai, informując mnie, że w pokoju zostawił dla mnie świeże ubrania. Gdy wróciłam do sypialni, dostrzegłam, że ubrania są kobiece i zastanawiałam się, czy nadal są po jego mamie. Mimowolnie pomyślałam o mojej, która również została zamordowana, a ból po jej stracie nadal tkwił w moim sercu. Przebrałam się i od razu weszłam pod kołdrę, opatulając się grubo. Może to nie najlepsza pora na spanie, ale musiałam wypocząć, chociaż chwilę. Myślałam, że będę zbyt pochłonięta myślą o zobaczeniu Nagato i Sasuke, jednak zmęczenie i utrata sporej ilości krwi wzięły nade mną górę i chwilę później popadłam w niespokojny sen.

Przebudziłam się, gdy poczułam kogoś obecność tuż przy mnie. Palce delikatnie pieściły mój policzek, a ja otworzyłam oczy, mrugając kilka razy i dostrzegłam Sasuke. W pokoju było ciemno, przez zasłonięte kotary, jednak dobrze widziałam jego twarz. Wpatrywał się we mnie, chłonąc mój widok, jakby już nigdy miał mnie nie zobaczyć. Dowiedział się. Wyjęłam dłoń spod kołdry, dotykając twarzy czarnowłosego i przysunęłam się w jego stronę, tak, że nasze nosy prawie się stykały.

ride or die, remember? // sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz