02. you can't tell someone they love you

1.1K 46 18
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Przetarłam lekko oczy i wstałam do pozycji siedzącej.

O mój Boże.

Co ja wczoraj odwaliłam?

Wydarzenia z poprzedniego wieczoru zaczęły przelatywać przez moją głowę z prędkością światła, a ja nie widziałam czy bardziej zabija mnie uczucie wstydu czy może jednak ból głowy. Naprawdę mocny ból głowy. Wstałam, spojrzałam w lustro na szafie i podeszłam bliżej, bo sama nie wierzyłam w to co widzę. Miałam na sobie piżamę. Piżamę i zmyty makijaż. Próbowałam wytężyć zmysły, ale na nic. Nie pamiętałam tego jak to wszystko udało mi się osiągnąć. Ostatnie co pamiętam to.. jak zwymiotowałam Sasuke na buty i jak zaprosiłam go do domu, by skorzystał z łazienki. Wychowanie przede wszystkim.

Jęknęłam zażenowana i udałam się do kuchni, by zaparzyć sobie mięty. Na blacie zobaczyłam małą karteczkę, a na niej proste, schludne pismo.

Wziąłem Twoje klucze, by zamknąć mieszkanie. Napij się mięty i zjedz porządne śniadanie. Gdy będziesz chciała odzyskać klucze, zadzwoń.

S.

Jak zwykle władzy, rozkazujący i taki.. troskliwy. Uśmiechnęłam się mimowolnie, ale po chwili uśmiech błyskawicznie zszedł mi z twarzy. Przecież to on mnie zostawił, a teraz ponownie ładuje się w moje życie. Zamiast traktować go jak powietrze, stoję w kuchni i cieszę się, że facet który wbił mi nóż w serce, miał na tyle wychowania, by nie zostawić mnie samej sobie, tylko zajął się mną jak na dżentelmena przystało. Mimo to zrobiłam jak polecił – mięta, śniadanie i na wypadek dwie aspiryny w szklance. Ino jeszcze nie wróciła, więc nie musiałam się tłumaczyć. Wróciłam do pokoju i z torebki wygrzebałam telefon. Dwa nieodebrane połączenia od szefa i trzy nieodebrane połączenia od Nagato.

O nie.

Najpierw dzwonię do szefa.

– Hidan? Tu Sakura, przepraszam... – zaczęłam i wysłuchiwałam przełożonego, który streścił mi cel bankietu oraz to że nasza firma będzie miała nowych właścicieli. Nikt jeszcze nic o nich nie wie, jedynie to, że jest ich dwoje i że musimy wypaść jak najlepiej, by zachować pracę. Wysłuchałam wszystkiego uważnie, a przynajmniej na tyle ile pozwalał mi wciąż lekko zamroczony umysł i rozłączyłam się. Skąd teraz wytrzasnę kieckę balową? Będę musiała poprosić Ino o pomoc.

Teraz czas na brata. Pewnie zacznie krzyczeć, więc na wypadek odsunęłam słuchawkę od ucha na bezpieczną odległość.

– Nagato, ja... – rozpoczęłam, ale zielonooki od razu mi przerwał.

– Jesteś tak kurwa nierozważna! Pomyśl, proszę cię pomyśl co by się mogło stać jakbyś wracała całkiem sama! Cholera Sakura, czasem się zastanawiam czy dobrze zrobiłem pozwalając ci mieszkać samej – dodał, a krew się we mnie zagotowała.

– Przestań robić mi za ojca, jestem dorosła i umiem o siebie zadbać – warknęłam do telefonu i nie czekając na odzew rozłączyłam się.

Ugh, czasem naprawdę mam go dość. Nasz ojciec zmarł w wypadku samochodowym ponad dziewięć lat temu, a Nagato wciąż uważa, że musi mi go zastępować. Nasza mama od tego czasu mieszka skromnie na obrzeżach miasta. Staramy się odwiedzać ją jak najczęściej, ale gdy muszę wysłuchiwać, że powinnam mieć już męża i starać się o dziecko to od razu krew mnie zalewa.

Po chwili wzięłam ponownie telefon z zamiarem wybrania numeru zakazanego, który ukryłam, by nigdy nie kusiło mnie połączenie. To i tak była głupota, bo przecież znałam jego numer na pamięć. Ręka mi się trochę trzęsła, ale wybrałam zieloną słuchawkę. Za trzecim połączeniem odebrał, a ja gdy usłyszałam jego męski głos to kolana od razu mi zmiękły. Musiałam aż usiąść na brzegu kanapy, przełknęłam ślinę i zaczęłam swój monolog.

ride or die, remember? // sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz