25. this place has something nowhere else does, you

787 31 12
                                    

Spojrzałem na różowowłosą, dumny z niej i szczęśliwy, że mam obok siebie tak odważną i wspaniałą kobietę jak ona. Moją kobietę, moją ukochaną. Oboje ruszyliśmy na Akatsuki, walcząc ramię w ramię u swojego boku. Zrobiłem unik przed ciosem i od razu powaliłem jedno z członków organizacji. Kątem oka dostrzegłem, że Nagato walczy z Yahiko. Chciałem skierować się w ich stronę, ale drogę zagrodził mi Hidan. Warknąłem widząc siwowłosego mężczyznę. Już dawno powinienem się z nim policzyć.

– Odwdzięczę ci się, Uchiha – syknął w moją stronę i rzucił się na mnie niczym zwierzę.

Hidan był wysoki i silny, przez co upadłem z impetem na ziemię, gdy siwowłosy skoczył w moją stronę. Uderzył mnie z prawego, a następnie lewego sierpowego, przygniatając do posadzki. Zacisnąłem mocniej wargi, czując w nich metaliczny posmak krwi, po czym z całej siły obróciłem się na bok, powodując, że mężczyzna obrócił się. Tym razem to ja na niego skoczyłem, podduszając go do parteru, po czym uderzyłem prawą pięścią, lewą i jeszcze raz prawą. Krew lśniła na mojej pięści i miałem zamiar wykonać następny ruch, gdy nagle blisko mnie pojawiła się Sakura, która upadła pod wpływem wymierzonego w nią ataku przez czarnowłosego mężczyznę. Dziewczyna upuściła broń, a gdy dostrzegła mnie, nie zastanawiając się długo, resztkami sił, przesunęła ją w moją stronę. Od razu złapałem za pistolet i wstałem, kierując go w stronę siwowłosego.

– To ja się odwdzięczę. Oby cię piekło pochłonęło – warknąłem i pociągnąłem za spust. To samo zrobiłem z mężczyzną znajdującym się nad Sakurą. Jego ciało opadło z łoskotem, a różowowłosa podbiegła do mnie, wtulając się w moją pierś.

– W tym momencie jesteś ekstremalnie seksowny, wiesz? – powiedziała w moją stronę, na co parsknąłem.

– Ekstremalnie seksowny? – Zaśmiałem się.

– Nawet nie wiesz jak bardzo... – Przegryzła wargę, przez co moje ciało zareagowało automatycznie. Już prawie zapomniałem gdzie się znajdujemy i o co rozgrywa się ta cała walka. Sakura Haruno, mistrz odwracania uwagi.

– Sasuke, Sakura!

Odwróciliśmy się na dźwięk głosu Itachiego, który wkroczył wraz z resztą naszych przyjaciół oraz agentów FBI. Akatsuki chciało się wycofać, widząc ilość przeciwników, jednak agenci byli szybsi. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu i dostrzegłem, że nigdzie nie ma w nim Nagato oraz Yahiko. Sakura również musiała zwrócić na to uwagę, ponieważ jej wzrok wędrował chaotycznie po całym pomieszczeniu.

– Sasuke, musimy ich znaleźć. – Zgodziłem się z nią i machnąłem w stronę Itachiego, który dołączył do nas wraz z Saiem. Miałem nadzieję, że nie jest za późno.

Wokół nas toczyły się walki, ale ja miałem tylko i wyłącznie jeden cel, który stał przede mną. Yahiko zbyt długo zatruwał mi życie, tak samo jak mojej siostrze i mojej żonie. Nie mogłem pozwolić, by tym razem mu się udało.

– Zakończmy to raz na zawsze – powiedział w moją stronę, rozluźniając głowę na boki.

Zacisnąłem mocniej dłonie w pięści, skupiając się maksymalnie i przygotowując do walki.

– Nie zabije cię, Yahiko – warknąłem w jego stronę. – Za to zrobię wszystko, byś cierpiał.

Nagle pomarańczowowłosy zaczął biec w stronę przedstawicieli Akatsuki oraz agentów FBI, którzy zdążyli się już pojawić w laboratorium. Pobiegłem od razu za nim, powalając po drodze dwóch przeciwników. Słyszałem strzały skierowane w stronę Yahiko, jednak ten zakrył się ciałem innego mężczyzny i prąc do przodu na agenta FBI. Wyrwał mu broń, pakując w niego kilka kulek i to samo zrobił z kolejnymi dwoma. Odrzucił broń na bok, skacząc na dół, gdzie również rozgrywały się bitwy i kierował się w stronę wyjścia, ponownie walcząc z agentami. Zacząłem biec za nim, gdy na mojej drodze stanęło dwóch członków Akatsuki. Wycelowali we mnie, jednak zaskoczyłem ich, schodząc do parteru, po czym w szybkim tempie uderzyłem jednego, drugiego, robiąc to na zmianę. Kilka chwil później padali na posadzkę, a ja pobiegłem szybciej w stronę pomarańczowowłosego. Biegłem za nim i coraz cichsze stawały się odgłosy walki. W pewnym momencie znaleźliśmy się na zewnątrz, na dachu jednego z budynków. Yahiko stanął, a ja zrobiłem to samo tuż za nim. Uspokajałem oddech, gdy dostrzegłem, że pomarańczowowłosy podniósł z ziemi dwa metalowe pręty i odwrócił się w moją stronę, warcząc i kierując pręty w moją stronę. Rozejrzałem się szybko, dostrzegając kolejne pręty i przeturlałem się, by za chwilę trzymać je wysoko ku górze, odpierając atak Yahiko. Zaczęła się nasza wymiana ciosów, a szczęk metalu odbijał się echem na dachu. Próbowałem uderzyć go w jakąkolwiek część ciała, jednak mężczyzna bardzo dobrze się bronił, a ja nie pozostawałem mu dłużny. Zrobiłem unik, uderzając w prawo, jednak również zrobił unik i odsunął się na bezpieczną odległość. Dyszałem ciężko, krążąc wokół przeciwnika i ponownie nasze pręty złączyły się w walce. W pewnym momencie udało mi się podejść do Yahiko na tyle blisko, by uderzyć go z całej siły głową. Mężczyznę lekko zamroczyło, a ja w tej samej chwili uderzyłem prętem w jego zgięcie kolana. Yahiko upadł, jednak nim zadałem kolejne ciosy, pomarańczowowłosy sprawnie uniknął moich uderzeń. Nagle poczułem uderzenie w ramię, przez co upadłem na ziemię. Podniosłem się szybko, przewracając się wcześniej na bok, by uniknąć ciosu.

ride or die, remember? // sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz