17. all that really matters is that the people you love are happy and healthy

847 38 7
                                    

Powoli zaczęłam otwierać oczy, ale ponownie je zamknęłam, gdy tylko promieniujący ból przeszył moją głowę. Leżałam na zimnej posadzce, a łapiąc się za głowę, poczułam spierzchniętą krew. Usiadłam, opierając się o ścianę i próbowałam dostrzec coś w słabym świetle. Próbowałam sobie przypomnieć jak się tutaj znalazłam, ale ból skutecznie mi to uniemożliwiał. Lekko podniosłam rękę i momentalnie złapałam się za ramię, które również dawało mi się we znaki. Naokoło mnie dźwięczała głucha cisza, a podmuch wiatru sprawiał, że czułam gęsią skórkę na całym ciele. Oddychałam ciężko, czując ucisk w klatce piersiowej. Nie miałam pojęcia ile czasu tutaj jestem, dopóki ktoś nie włączył światła. Zmrużyłam oczy, a ból w spojówkach przeszył mnie, mimo że światło nie było większe od poprzedniego.

– Widzę, że już się obudziłaś – powiedział Kisame, który schylił się w moją stronę. Spojrzałam na niego spod byka, a złość opanowała moje ciało. – Kakazu jest na ciebie wściekły, mimo że ostrzegałem go przed tobą – kontynuował. – Od razu wiedziałem, że coś jest z tobą nie tak.

– Pieprz się – odpowiedziałam wyniośle przez co czarnowłosy jeszcze szerzej się uśmiechnął, ukazując swoje ostre zęby.

– Jestem bardzo ciekaw, po co nasz szef chce ciebie żywą. W końcu to ty jesteś odpowiedzialna za śmierć Madary Uchiha, czyż nie? – Zacisnęłam mocniej wargi.

– Gdzie jesteśmy? – zapytałam, wstając chwiejnie.

– W kryjówce Akatsuki. Muszę przyznać, że pomysł z GPS był niezły, ale twój chłoptaś już od początku był skazany na porażkę. Widać, twoje życie jest dla niego ważniejsze, niż jego własne. – Zmarszczyłam brwi, ale postanowiłam grać na zwłokę.

– Nie wiem o czym mówisz – powiedziałam. Mężczyzna zaśmiał się perliście i przybliżył twarz bliżej krat.

– Gdyby nie on już dawno siedziałabyś w pierdlu – skomentował z błyskiem w oku. – Miłość to uczucie, którego nigdy nie zrozumiem. Tacy jak wy osłabiacie się w ten sposób, zamiast czerpać siłę ze strachu innych. – Hoshigaki wyjął z kieszeni spodni klucz i otworzył drzwi do mojej celi. Złapał mnie za ramię, a ja próbowałam się wyrwać. Poczułam mocniejszy uścisk, aż syknęłam z bólu. – Bądź grzeczna – poprosił i pchnął mnie w stronę wyjścia z pomieszczenia. Byliśmy już przy samych drzwiach, gdy nagle mężczyzna złapał moją drugą rękę i zakuł obie w kajdanki. Wierzgałam się, przez co czarnowłosy warknął zirytowany.

– Nie dotykaj mnie – warknęłam w jego stronę i odeszłam kawałek od niego. Czarnowłosy uśmiechnął się drapieżnie i zaczął się do mnie zbliżać, oblizując lekko wargi. Cofałam się do tyłu, aż poczułam zimną ścianą. Kisame położył jedną dłoń na ścianie, blisko mojej twarzy, a drugą złapał mnie za podbródek i spojrzał na mnie. Widziałam w jego oczach pożądanie, przez które od razu chciało mi się wymiotować. Głowa mężczyzny zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do moich ust, a ja nie myśląc długo, plunęłam mu w twarz i kopnęłam w krocze. Czarnowłosy zgiął się w pół, a ja w tym samym momencie popędziłam na samą górę, a następnie krótkim korytarzem ku drzwiom. Byłam już blisko, gdy te nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął lekarz, którego w szczególności zapamiętałam. On był tym, który uratował Sasuke.

– Co tak długo, Kisame? – zapytał i zmrużył oczy, patrząc w moją stronę. – Przydałoby się obejrzeć twoje rany, moja droga – zwrócił się do mnie, a Kisame podszedł do nas i złapał mnie za ramię, wymierzając mi siarczysty policzek. Syknęłam z bólu, a oczy zaszkliły mi się łzami.

– Następnym razem nie będziesz miała taryfy ulgowej – zagroził i przeszył mnie wściekłym wzrokiem.

– Szef chce z nią porozmawiać.

ride or die, remember? // sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz