07. running ain't freedom. you should know that

841 31 4
                                    

POSZUKIWANA

Sakura Haruno, lat 24;

Nagroda: 3 000 000 jenów

Uwaga! Kobieta może być niebezpieczna i uzbrojona.

Po raz piąty spoglądałam na swoje zdjęcie, które pokazał mi parę dni temu Sai. Poprawiłam czapkę na głowie i wyrzuciłam je do kosza, by ponownie nie dostać ataku histerii. Przez ostatnie tygodnie zmieniałam co chwila miejsca, uciekając niczym prawdziwy zabójca. Zostałam oskarżona o zabójstwo szanowanego biznesmena Madary Uchihy, w jego posiadłości. Na miejscu zbrodni została odnaleziona broń, a na niej moje odciski palców. Wiedziałam, że jeżeli wrócę do Konohy, to w mgnieniu oka zamkną mnie w więzieniu i narażę swoich bliskich na niebezpieczeństwo. Dodatkowo, poprzez parę tygodni, nie miałam żadnego kontaktu z moimi przyjaciółmi. Sai pilnował mnie w każdej chwili, a ja do tej pory nadal nie rozumiem jego pobudek. Ograniczał mnie, sprawował kontrolę, a przede wszystkim... troszczył się. On się po prostu o mnie troszczył. Wszędzie zatrzymywaliśmy się dosłownie na parę dni. Przez dnie chodziłam w starych, podartych ciuchach z czapką z kitą w środku. Nie mogliśmy ryzykować, że ktoś nas rozpozna. Nagroda jaką wyznaczyło na mnie FBI była duża. Nie, była kurwa ogromna. Miałam tylko nadzieję, że Gaara i Kankuro wyjdą z tego bez szwanku. Codziennie myślałam o Sasuke. Zastanawiałam się... jak on się czuje? Czy wie co się stało? Kto się nim zajmuje? Czy przeżył...?

Czy przeżył.

Schowałam się za zakrętem, opierając się o szary mur. Paznokciami wierzgałam po ostrym betonie, kompletnie nie czując, że je ranię. Zamknęłam oczy i spróbowałam oddychać głęboko. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za dłonie szarpiąc. Otworzyłam oczy gotowa do walki, jednak uspokoiłam się lekko widząc czarne oczy Saia. Bolało mnie to, bo były naprawdę podobne do oczu Sasuke. Tak naprawdę... tylko dlatego mu zaufałam. Przez te czarne jak smoła oczy.

– Musisz się uspokoić. – Ton głosu zupełnie pozbawiony emocji wbił mi się echem do głowy.

– Przepraszam... – wymamrotałam, sama nie wiedząc czemu. Odwróciłam głowę, by na niego nie patrzeć i odetchnęłam głęboko.

– Przypominam ci Sasuke, prawda? – zapytał nagle, a ja otworzyłam szerzej oczy.

– Nie... – odpowiedziałam szybko, jednak czarnowłosy uciszył mnie ręką.

– Źle to sprecyzowałem. Moje oczy ci go przypominają, nie mylę się? – Zamilkłam, by po chwili całkowicie odwrócić się od chłopaka i udać się do naszego tymczasowego lokum. Czułam, że Sai idzie za mną, jednak trzymał na tyle dystans, by nie wchodzić mi w drogę. Udałam się do swojego pokoju, zamykając się od środka. Położyłam się na łóżko, czując ból w sercu. Tak bardzo tęskniłam za moją rodziną.

Niejednokrotnie prosiłam Saia, by pozwolił mi porozmawiać z Nagato. Prosiłam, błagałam. Pokusiłam się nawet o to, że zadzwoni, a ja słowem się nie odezwę. Chciałam tylko usłyszeć jego głos i cokolwiek na temat Sasuke. Nie chciałam niczego więcej. Czarnowłosy zawsze twierdził, że minęło za mało czasu, żebym w najbliższych tygodniach nawet o tym nie myślała. Czułam się uwięziona, mimo że nie robiłam tego tylko dla siebie. Nie wiem ile czasu minęło, odkąd zamknęłam się w pokoju. Zdałam sobie z tego dopiero sprawę, gdy głośno zaburczało mi w brzuchu. Skrzywiłam się mimowolnie i wygramoliłam się ze swojej nory w poszukiwaniu jedzenia. Niczym gryzoń... Weszłam do malutkiej kuchni, by poszukać jakiejś przekąski w lodówce. Gdy już wybrałam zdobycz, zamykając lodówkę ujrzałam czarnowłosego wpatrującego się we mnie.

– Potrzebujemy fuchy – powiedział, a ja spojrzałam na niego niezrozumiale. – Niedługo skończą się nam pieniądze. Popytałem gdzieniegdzie, w Sunagakure urządzane są wyścigi na prawdziwej pustyni. Słońce, piasek i chmara kurzu. Wchodzisz w to? – zapytał. Pokręciłam głową zszokowana, jednak to co pierwsze poczułam to... czysta ekscytacja. Marzyłam o takich wyścigach.

ride or die, remember? // sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz