18. don't care what it is in life, listen to your heart

814 36 11
                                    

♥ nagato

Stałem w warsztacie, wpatrując się od kilku minut w okno. Paliłem papierosa, próbując być spokojnym. Bezskutecznie. Ten skurwiel, Yahiko, ma moją siostrę. Moją siostrę, a chwilę temu zabił mi matkę. Przez niego moja żona do tej pory ma koszmary. Przez niego moje nienarodzone dziecko może spotkać krzywda. Nie mogę pozwolić mu żyć. Muszę ich znaleźć, wszystkich.

– Nagato, słuchasz mnie? – Nagle wyrwany z amoku, spojrzałem na mężczyznę, będącego niczym mój brat. Moja rodzina. – Co się dzieje? – dodał zaalarmowany, widząc zapewne mój szaleńczy wzrok. Itachi, gdybyś wiedział co się dzieje w mojej głowie.

– Wszystko w porządku – zapewniłem i odszedłem na bezpieczną odległość. – Zastanawiam się, czy nie ma żadnej luki w naszym planie. Sakura musi być bezpieczna – warknąłem i automatycznie przeczesałem dłonią włosy, myśląc o tym, co jej zrobili.

– Odnajdziemy ją – powiedział twardo i podszedł do mnie, kładąc jedną dłoń ma moim ramieniu. – Sakura jest naszą rodziną, a rodziny nigdy się nie zostawia.

– Wiem, dziękuję ci za to. – Szczerość mojego głosu nas obu wprowadziła w osłupienie. Zazwyczaj panuję nad sobą i mam kontrolę nad tym co się dzieje.

– Sasuke jest pewny, że można ufać temu człowiekowi?

Upewniłem się, czując złość względem młodego Uchiha. Moja siostra tak wiele przez niego wycierpiała, że nie jestem w stanie wyliczyć jego błędy. Z drugiej strony tylko dzięki niemu jest szczęśliwa, a on jest gotowy zrobić dla niej wszystko. Jest gotowy ją porzucić, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Denerwuje to mnie, a z drugiej strony jestem mu wdzięczny, za opiekę nad nią. Sasuke, tak jak ja, lubi kontrolę.

– Wie, że postąpi słusznie – odpowiedział wymijająco. – Pozwólmy mu działać. Nie pozwoli, by coś się jej stało.

– Tak – mruknąłem. – Bierzmy się do roboty, te cacka wymagają jeszcze fachowej obsługi.

Wskazałem na dwa samochody, należące do nas. Jeden z nich, Dodge Challenger, mój król wyścigów. Od tak wielu lat nim nie jeździłem. Rzuciłem to życie, życie w które weszła w zamian moja siostra. Pozwoliłem, by moje błędy, odbiły się na innych.

Zostałem sam. Itachi wyszedł przed chwilą, musząc wracać do pracy. Wszystko zwaliło się na jego głowę i Uchiha próbował wyprowadzić to na prostą. Zawsze był człowiekiem, któremu na czymś zależało. Na zewnątrz zaczęło się ściemniać, mimo to ja nadal tu tkwiłem. Jeżeli jutro nie uratujemy Sakury, mój świat zatrzyma się.

– Wracaj do domu, przyjacielu. – Do pomieszczenia wszedł Kakashi, wycierając dłonie o szmatę. – Twoja żona na pewno się niepokoi, jutro czeka nas ważny dzień. Samochody na pewno nas nie zawiodą.

– Dziękuję, Kakashi. – Wyciągnąłem rękę przed siebie, którą siwowłosy od razu ujął. – Dobrze mieć takiego przyjaciela jak ty – wyznałem. – Mimo to, jeśli się dowiem, że robisz z moją siostrą interesy i okłamujesz mnie...

– Wiem, przepraszam – rzekł skruszony. – Wiesz, że trudno jej odmówić.

– Niestety – westchnąłem i poklepałem siwowłosego po plecach. – Trzymaj się, Hatake.

– Do zobaczenia, Haruno. – Wyszedłem z garażu mężczyzny, poprawiając płaszcz. Wsiadłem do swojego szarego BMW i ruszałem z piskiem opon do domu. Zostawiłem Konan pod ochroną, powinna być bezpieczna. Jakiś czas później postawiłem samochód przed garażem. Wysiadłem, spoglądając na palące się światła w domu. Poklepałem się po kieszeni i wyjąłem paczkę papierosów, wkładając do ust jednego. Moja żona tego nienawidziła, ale wiedziała, że to mój sposób na pewnego rodzaju rozładowanie. Zaciągnąłem się dymem papierosowym i usłyszałem, jak drzwi do domu otwierają się.

ride or die, remember? // sasusakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz