vingt-sept

5K 432 337
                                    

meanhoe dzwoni do ciebie!
odbierz.        odrzuć.

— Hej, Ji — przywitał się Minho, gdy tylko młodszy odebrał telefon.

— Uhm, hej, muszę być ekstremalnie cicho, żeby nikogo nie obudzić, więc sorki, jeśli nie będzie mnie słychać — mruknął blondyn, przekręcając się na drugi bok i przykrywając bardziej kocem. Burza naprawdę działała mu na nerwy i sprawiała, że włosy stawały mu dęba.

— Spokojnie, wezmę cię na głośnik i będzie dobrze — odparł Lee, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

Jisung chciał już coś odpowiedzieć, ale uniemożliwił mu to głośny huk zza okna, przez który wydał z siebie stłumiony kocem pisk.

— Umrę, Minho, zginę marnie — wyszeptał ze strachem w głosie, próbując jak najmocniej wcisnąć się w materac.

— Ji, wyluzuj, wszystko będzie dobrze, burza przejdzie za niedługo — uspokoił go brunet, a przynajmniej spróbował.

— Dupa, nie będzie dobrze, bo
z d e c h n ę — odparł młodszy, akcentując ostatnie słowo.

Minho westchnął, zastanawiając się, co mógłby zrobić, żeby choć trochę poprawić samopoczucie Hana. Myślał tak przez dobre pół minuty, bo po tym czasie Jisung zapytał, czy jeszcze żyje.

— Tak, tak — odpowiedział. — Zaśpiewać ci coś? Może ci się uda zasnąć albo sam nie wiem.

— Weird flex but okay — mruknął do telefonu. Nie wiedział, czego powinien się spodziewać, bo Lee nigdy nie wspominał mu, że śpiewał, więc mógł równie dobrze wyć gorzej niż Tomasz Niecik.

— Somebody once told me--

— No kurwa, spierdolę się przez ciebie — parsknął Jisung, próbując tłumić śmiech poduszką.

— Bro, to jest piosenka mojego życia — przyznał starszy. — Jak umrę, to wychodząc z kościoła z moją trumną, ma być to włączone, a ci kolesie od noszenia trumien mają wjechać z buta w te kościelne wrota.

W odpowiedzi uzyskał jeszcze więcej cichego chichotu Jisunga, przez co sam się uśmiechnął. Chyba swoją misję mógł uznać za zaliczoną.

— Lepiej ci już? — spytał brunet, gdy chłopak opanował swój mały napad i wyraźnie przestał próbować uduszenia się poduszką.

— Mhm, ale nie licz na to, że sobie tak po prostu zasnę, bo jak jeszcze raz mocniej pierdolnie, to prędzej zasikam materac — przyznał blondyn, a tym razem to Minho krótko się zaśmiał.

— Zawsze mogę podjechać do ciebie, wleźć przez okno, utulić cię do snu i wrócić do siebie, jak już zaśniesz — zaoferował Lee, po czym zarówno on jak i Jisung dorodnie się zarumienili na myśl o spaniu w swoich objęciach.

— Poproszę?

połączenie zakończone.
czas trwania połączenia 6:52 min.

minsungkraft ↳minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz