quatre-vingt-trois

4.9K 392 331
                                    

Minho wszedł do gabinetu jego taty, oczywiście wcześniej pukając. Kiedy tylko przekroczył próg pomieszczenia, mężczyzna rzucił mu pytające spojrzenie.

— Masz chwilę? — spytał młodszy, czując, że zaraz zemdleje z nerwów.

— Powiedzmy, że mam — odparł pan Lee, a Minho wziął głęboki wdech.

— Chciałbym pogadać z tobą i mamą — powiedział w końcu, patrząc z nadzieją na swojego ojca, który jedynie pokiwał głową i wstał z krzesła.

— Mama nie ma nic do roboty? — spytał siwiejący mężczyzna, aby upewnić się, że nie przeszkodzi to harmonogramowi jego żony.

— Jeszcze przed chwilą siedziała w salonie i oglądała jakiś dokument — odpowiedział młodszy, po czym odwrócił się w stronę drzwi i złapał za klamkę, aby wyjść z pokoju. Bez słowa udali się do wyżej wspomnianego salonu, gdzie faktycznie zastali matkę Minho.

— Mamo, możemy porozmawiać? — spytał chłopak, sprawiając, że kobieta wyłączyła telewizor.

— Jasne — odparła, klepiąc miejsce na kanapie obok siebie, zachęcając ich, aby usiedli, co obaj bez żadnego oporu zrobili. — Więc o czym chciałeś pogadać?

Minho zaczął stresować się jeszcze bardziej niż wcześniej. Wiedział, że ta rozmowa była potrzebna, ale odwlekał ją w czasie, bo po prostu się jej bał.

— O nas — mruknął. — Nie jesteśmy przykładem idealnej rodziny i wydaje mi się, że zdajecie sobie z tego sprawę.

Cisza. Cholernie wymowna i bolesna cisza.

— Wiem, że macie dużo spraw na głowie, zwłaszcza tych związanych z pracą, ale chciałbym, żebyście traktowali mnie jak swojego syna, a nie zwykłego darmozjada, który żyje za wasze pieniądze.

— Chodzi ci o to, że odcięliśmy ci kieszonkowe? — spytała rodzicielka chłopaka, mając nadzieję, że właśnie to miał na myśli. Jednak ku jej niepocieszeniu Minho pokręcił głową na nie.

— Chodzi mi o to, że prawie wcale nie rozmawiamy. Gdyby tata nie złapał mnie i Jisunga na całowaniu się, to nigdy byście się nie dowiedzieli, że jestem gejem, a myślę, że to jest rzecz, którą dana osoba powinna powiedzieć sama swoim rodzicom na znak, że im ufa i czuje się przy nich bezpiecznie. To jak z mówieniem komuś sekretów. A skoro wam o tym nie powiedziałem, to znaczy, że chyba coś jest nie tak. I oczywiście słusznie zakładałem, że gdybym wam jednak powiedział, to skończyłoby się to niezbyt przyjemnie, bo teraz jeszcze bardziej czuję się jak pasożyt, którego tu nie chcecie. Czasami mam wrażenie, że po prostu mnie nie kochacie i wam na mnie nie zależy.

Znowu nastała cisza, jednak tym razem po kilku sekundach przerwało ją westchnięcie matki Minho.

— Oczywiście, że cię kochamy. Sęk w tym, że ciężko było pogodzić karierę z rodziną i bardzo się od siebie oddaliliśmy.

Brunet pokiwał głową, czując, że cisza ze strony ojca coraz bardziej wgniata go w podłogę.

— Wiem, że tak się stało. Pozostaje wciąż pytanie, czy chcecie to zmienić. Wystarczy, że zaczniecie od głupiego "Jak tam w szkole?", kiedy wracam do domu. Chciałbym móc więcej z wami rozmawiać, abyście mogli lepiej zrozumieć moje zachowanie, decyzje czy też sytuacje, w których się znajduję. — Minho spuścił głowę, czując na sobie wzrok ojca.

— Liczysz na to, że zaakceptujemy, że jesteś pedałem — wydedukował mężczyzna, rzucając synowi ostre spojrzenie.

— Tato, jesteś inteligentny i powinieneś wiedzieć, że homoseksualizm nie jest chorobą — mruknął młodszy patrząc się na swoje kolana.

— Ale to nie jest normalne, Minho — odparł jego tata.

— Chłopaki, przestańcie. Nie możemy podchodzić do tego w ten sposób. Myślałam całkiem sporo o całej tej sytuacji i myślę, że jeśli Minho jest szczęśliwy, to nie powinniśmy mu tego szczęścia zabierać. I tak wystarczająco dużą krzywdę mu wyrządziliśmy nie interesując się nim przez prawie cały jego okres dorastania.

Minho miał wrażenie, że się przesłyszał. Spojrzał z niedowierzaniem na swoją rodzicielkę, która jedynie posłała mu ciepły uśmiech i właśnie to zburzyło barierę, która trzymała jego emocje w ryzach. Łzy szczęścia zaczęły spływać po jego policzkach, a chwilę później znalazł się w dodającym mu otuchy uścisku kobiety.

— Dziękuje, mamo — szepnął chłopak, czując, jak kobieta gładzi go po plecach.

— Nie masz za co, Minho — odparła, a jej syn odsunął się od niej i również delikatnie się uśmiechnął. — Musisz mnie kiedyś poznać z Jisungiem, bo nie pozwolę ci z nim być, jeśli nie będzie cię dobrze traktował.

— Oj, uwierz mi, że Jisung, to jedna z najlepszych rzeczy, albo i osób, która mi się przytrafiła — zapewnił brunet.

— Nie uwierzę dopóki go nie poznam — zaśmiała się cicho.

Przez tą całą euforię, oboje całkiem zapomnieli o tacie Minho, który przypomniał im o swojej obecności, wstając z kanapy i bez słowa wracając do swojego biura.

— Nie przejmuj się nim — powiedziała spokojnie pani Lee. — Ja zawsze będę cię wspierać, nawet jeśli tata uważa, że nie powinnam.

— Jeszcze raz dziękuje.

— Jeszcze raz nie masz za co.

minsungkraft ↳minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz