cinquante-neuf

5K 423 512
                                    

Jisung razem z Chanem i Changbinem stał przy wejściu na scenę, czekając aż prowadząca skończy wstęp do całej imprezy. Czy się stresował? Jak cholera, ale nie mógł się już wycofać, bo wiedział, że jego znajomi na niego liczyli. W głowie ciągle powtarzał sobie słowa Minho, którego zdążył już znaleźć wśród ludzi stojących pod sceną. Oczywiście zauważył też resztę paczki, ale, prawdę mówiąc, to właśnie obecność Minho dodawała mu sił.

Jisung spojrzał na wyświetlacz telefonu.

Pięć minut do wejścia.

Odetchnął głęboko i przeczytał powiadomienie o wiadomości widoczne pod godziną na ekranie blokady. Uśmiechnął się pod nosem, gdy zobaczył nazwę "meanhoe" i słowa "powodzenia, ji, nie stresuj się za bardzo, kc", jednak nie miał czasu odpisać, bo Chan podszedł do niego i zarzucił mu rękę na ramiona.

— Masz tremę? — spytał Australijczyk, po czym posłał młodszemu ciepły uśmiech.

— Trochę — przyznał Han, odkładając telefon na stolik obok schodów na scenę z nadzieją, że nikt go nie ukradnie.

— Nie ma co — zapewnił Chris. — Ważne, żebyś dał z siebie wszystko i żebyś to ty był zadowolony z siebie po koncercie.

— Masz rację — zgodził się blondyn. — Ale i tak myśl, że robię to nie tylko dla siebie, ale i Mi– chłopaków dodaje mi motywacji.

— Chciałeś powiedzieć "dla Minho"? — spytał Bang z chytrym uśmieszkiem, na co Jisung przewrócił oczami.

— Wcale nie.

Wcale tak.

— Jasne, jasne — odparł starszy, nie wierząc Hanowi ani trochę. — Changbin, skończ pisać z Felixem, zaraz wchodzimy.

Wspomniany wyżej brunet westchnął i odłożył komórkę tuż obok tej jisungowej.

Po chwili usłyszeli, jak prowadząca zapowiada ich zespół i dźwięcznie wymawia nazwę "3racha".

Serce Jisunga przyspieszyło, a gdy tylko dostał mikrofon do ręki, poczuł, jak adrenalina gwałtownie zaczyna krążyć w jego żyłach. Jego dłonie robiły się spocone ze stresu, zostawiając ślady na uchwycie mikrofonu.

Zaledwie kilka sekund później znalazł się na scenie, patrząc na większy, niż się tego spodziewał, tłum. Przy samych barierkach stali ich znajomi, którzy dzielnie dopingowali ich brawami i piskami. Jisung uśmiechnął się delikatnie na ten widok, a gdy jego wzrok skrzyżował się z Minho, tamten posłał mu oczko i pokazał, że trzyma kciuki. Wtedy wyraz twarzy blondyna zmienił się na bardziej pewny siebie. Uświadomił sobie bowiem, że musiał dać z siebie wszystko i pokazać, kto tutaj rządzi.

— Hej, ludzie! Jesteście gotowi na trochę porządnego rapu? — zaczął Chris na co tłum odpowiedział entuzjastycznymi okrzykami. — W takim razie zaczynamy! Pierwszym kawałkiem, który wam pokażemy, będzie "Zone". Trzy! Dwa! Jeden! Lecimy!

Z głośników zaczęła grać muzyka, a Jisung zaczął delikatnie ruszać się w jej rytm, pozostając skupionym, aby wejść w odpowiednim momencie, w końcu na jego barkach spoczywał obowiązek rozpoczęcia piosenki. Z początku trochę się obawiał, ale gdy tylko pierwsze słowa opuściły jego usta, publiczność dodała mu odwagi niezwykle pozytywną reakcją, co sprawiło, że porzucił cały stres w kąt i dał ponieść się muzyce, doskonale grając również mimiką, by występ był przyjemny zarówno słuchowo jak i wizualnie.

Tłum pod sceną był wyraźnie ukontentowany, a gdy zaczął się refren dało się słyszeć wiwaty i gwizdanie, świadczące o dobrym przyjęciu ich występu.
Po zakończeniu piosenki pod sceną stało więcej ludzi niż na początku, co jeszcze bardziej zachęciło chłopaków do pokazania, co potrafili.

— I jak? Chcecie więcej? — odezwał się Changbin, na co publiczność odpowiedziała prawie zgranym "tak". — To może najpierw pozwólcie, że się przedstawimy.

— Zaczniemy od naszego najmłodszego, bardzo zdolnego artysty, proszę państwa, oto J.One! — Chris wskazał na Jisunga, który posłał całemu tłumowi zabójczy uśmiech.

— Następnie nasz równie utalentowany książę ciemności – SpearB! — przejął pałeczkę blondyn, kierując swój wzrok na Changbina, który przewrócił oczami, machając do widowni.

— I oczywiście, nasz niezastąpiony dobry ojciec oraz główny producent – CB97! — przedstawił Chrisa Seo, na co ten zaśmiał się delikatnie i przystawił mikrofon do ust, aby zapowiedzieć kolejną piosenkę.

— Skoro formalności mamy za sobą, czas na następny kawałek. Tym razem "P.A.C.E"!

Prawdę mówiąc, trema Jisunga zniknęła na dobre i czuł się w światłach reflektorów jak ryba w wodzie. Emanował niesamowitą energią, jego osobowość sceniczna była charyzmatyczna, a oglądanie oraz słuchanie go wywoływało niesamowite emocje. Nawet nie zauważył kiedy koncert dobiegł końca, a ludzie zaczęli skandować ich nazwę, prosząc o bis, na co nie mogli sobie pozwolić, bo ramy czasowe imprezy były ściśle ustalone i kolejny zespół musiał wejść zaraz na scenę. Pożegnali się więc z publicznością, a gdy tylko zeszli na backstage, podbiegli do nich ich przyjaciele zamykając trójkę chłopaków w szczelnym uścisku.

— Ej, dobra, geje, bo kończy mi się powietrze — powiedział w końcu Jisung, dzięki czemu te przylepy w końcu się od nich odkleiły.

— Byliście niesamowici! — powiedział podekscytowany Jeongin, na co troje muzyków zaśmiało się krótko.

— Dzięki, Innie — odparł Chan, mierzwiąc młodszemu włosy. Szybko jednak stracił zainteresowanie Yangiem, bo zobaczył, że do ich grupki zbliżał się Woojin, więc przepchnął się między chłopakami i podszedł do starszego, który cmoknął go w policzek i pochwalił jego ciężką pracę. Zaraz potem Chris złapał go za rękę i zaprowadził do reszty jego znajomych.

— Panowie, poznajcie Woojina — przedstawił swojego chłopaka, na co wszyscy po kolei się przedstawili, aż przyszła kolej na Minho.

— Minho — powiedział i uścisnął dłoń starszego. — Dałeś mi bana w Minecrafcie, jak mogłeś mi to zrobić?

— Uhm, sorki? Taka praca admina — odparł szatyn, po czym odwrócił się tak, aby widzieć każdego z paczki. — To jak? Słyszałem, że idziemy do klubu.

Chłopcy przytaknęli i szybko poszli po rzeczy Chrisa, Jisunga i Changbina do namiotu, w którym mieli garderobę. Kiedy już zabrali wszystko, co musieli, Minho podszedł do Hana i niezbyt dyskretnie klepnął go w tyłek.

— Minho! Kurwa, co to miało być? — pisnął oburzony blondyn.

— Szykuj dupsko, bo dzisiaj mi się nie wywiniesz — szepnął mu do ucha starszy, prowokującym tonem.

— Umówiłem się z tobą na randkę, nie na grzmocenie, ty cepie jebany — odparł przyciszonym głosem Han.

— Myślałem, ze to jest w cenie — przyznał Lee, na co młodszy przewrócił oczami. - To jak? Chyba nie chcesz mnie zawieść, prawda?

— Weź spierdalaj.

minsungkraft ↳minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz