soixante et un

5K 412 257
                                    

— Wszystko okej, Ji? — spytał Minho, podchodząc do opierającego się o ścianę blondyna. Ten w odpowiedzi uśmiechnął się delikatnie.

— Tak. — Jisung pokiwał głową na potwierdzenie swoich słów. — Po prostu było mi duszno i musiałem się przewietrzyć.

— To idziemy? — zaproponował brunet, łapiąc dłoń młodszego i wsuwając swoje palce między te mniejsze. Han jedynie spojrzał na ich ręce zaskoczony, nie mogąc powstrzymać wypieków na policzkach, co zresztą tak samo kiepsko wychodziło starszemu, kiedy cisza zaczęła robić się dość nieznośna. Patrzył na blondyna, który wciąż nie przeniósł wzroku z ich dłoni i kiedy już chciał cofnąć swój ruch, młodszy uniósł głowę tak, aby widzieć Minho i posłał mu delikatny uśmiech, zaciskając swoje palce na ręce bruneta.

— Będziemy tak stać, czy w końcu się ruszysz i zaprowadzisz mnie do siebie? — zaśmiał się Jisung, wyrywając Minho z chwilowego otępienia.

— Cierpliwości, Jezu, nie dasz mi się nacieszyć chwilą — mruknął brunet, po czym zaczął iść w odpowiednim kierunku. Natomiast Han starał się wyrównać krok ze starszym, jednocześnie próbując nie spaść z krawężnika, bo chodnik przy tej ulicy okazał się być zdecydowanie za wąski dla dwójki chłopaków. 

Po około trzydziestu minutach, w ciągu których zdążyli nawiązać kilka interesujących tematów, jak na przykład najdziwniejsze akcje, jakie zrobili po pijaku lub też nieudane podrywy Jisunga w pierwszej gimnazjum, udało im się dotrzeć do domu Minho. Oczywiście nie można pominąć faktu, że trochę się zagadali i prawie przeoczyli budynek.

— Witaj w moim pałacu — powiedział Lee, otwierając drzwi. — Rozgość się, tylko nie za bardzo, bo starzy są w domu.

Jisung zdjął buty i wyszedł z Minho
z przedpokoju, po czym podążył za nim do kuchni.

— Chcesz coś do picia albo jedzenia? — spytał starszy, spoglądając na lekko zagubionego blondyna, który jedynie pokręcił głową na nie. — Nie obchodzi mnie to. Zaraz zrobię nam kakao i wezmę ciastka.

— Nie musisz — zaprotestował Han, siadając na krześle przy stole, a Minho spojrzał na niego z politowaniem i nalał mleka do dwóch kubków, po czym wstawił je do mikrofali. — Zajebiście, że moje zdanie jest w ogóle brane pod uwagę.

— Powinieneś się już przyzwyczaić — odparł brunet, wyjmując z szafki paczkę ciastek z czekoladą.

— Weź, zabij się — mruknął Jisung, bawiąc się nitkami przy dziurze w jego dżinsach. Chwilę później dłoń Minho znalazła się na jego podbródku, unosząc go do góry, by patrzył mu prosto w oczy.

— Niezbyt miło, Sunggie — skarcił go brunet, niebezpiecznie zbliżając swoją twarz do tej jisungowej, przez co zaczynało mu być ciężej oddychać. — Ja cię goszczę w swoim domu a ty mi się tak odpłacasz? Bardzo nieładnie.

— Wiesz co? — szepnął blondyn, intensywnie studiując każdą część twarzy Minho. — Wkurwiasz mnie niemiłosiernie, ale mam ochotę cię teraz pocałować.

— Nie masz jaj, żeby to zrobić — stwierdził Lee, zapominając, że Jisung nie był do końca trzeźwy. Miał jednak okazję sobie o tym przypomnieć, bo zaraz ich usta spotkały się w wyjątkowo delikatnym pocałunku, w którym nie było żadnej agresji i pośpiechu. Wargi Hana wydawały się idealnie pasować do tych Minho, przez co żaden z nich nie chciał tego przerywać, a jedynym dźwiękiem rozchodzącym się w pomieszczeniu było ciche mlasknięcia, kiedy delikatnie pogłębiali pieszczotę. Aż do momentu, w którym do rzeczywistości przywróciło ich pikanie mikrofalówki, informujące, że mleko na kakao było już gotowe.

— O cholera, zrobiłeś to — mruknął Minho po tym, jak jego usta owiał nieprzyjemny chłód i pustka.

Natomiast Jisung zdał sobie sprawę, że trochę go poniosło i teraz czerwienił się ze wstydu jak burak.

— Idź robić to kakao — zbył starszego, nie chcąc, by ktokolwiek patrzył na niego w takim stanie, co jedynie spotkało się z cichym chichotem Minho. W odwecie blondyn chciał go trzepnąć w ramię, ale niestety jego cel zdążył już podejść do mikrofali, żeby wyjąć z niej ich kubki. Wsypał do każdego po trzy łyżeczki rozpuszczalnego kakao, po czym skierował się w stronę drzwi.

— Chodź, Ji, weź ciastka. Pójdziemy do mojego pokoju i możemy dokończyć to, co nam przerwała mikrofalówka — powiedział brunet, stojąc w drzwiach i mrugnął porozumiewawczo do Jisunga.

— Nie będziemy niczego kończyć — sprzeciwił się młodszy, podchodząc do Minho, po drodze zabierając paczkę piegusków z blatu.

— Nie byłbym tego taki pewien — odparł Lee, po czym dostał opakowaniem ciastek w głowę. — Ała, no pojebało cię? Chcesz nam ciasteczka pokruszyć, debilu?

— Sam jesteś debilem, debilu — odgryzł się Jisung, na co starszy przewrócił oczami.

— Weź, kurwa, wskocz w lawę.

____________
a/n: macie rozdzialik na poprawę humoru w ten ponury dzień

minsungkraft ↳minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz