(9)

784 56 5
                                    

-Minho czy to jest konieczne?-zapytałem chłopaka, widząc w lustrze swoje odbicie.

To zdecydowanie nie był mój styl. Nie miałem w zwyczaju upodabnianie się do koreańskich idoli...Czarna koszula z nienaturalnie rozszerzonym stanem i podwiniętymi rękawami, które przyprawiały mnie o białą gorączkę, przez ich ciągłe podwijanie, ale oczywiście gdy się spytałem Minho czy mogą zostać opuszczone to nie...Przecież to zepsuje cały efekt. Ciasne dżinsy z dziurami, mimo że ładnie wyglądały, to zdecydowanie nie były najwygodniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek na siebie ubrałem, a kolczyki, które siłą założył mi przyjaciel, wprawiały w uczucie dyskomfortu. Nie lubiłem nosić na sobie takich rzeczy...

-Oczywiście, że tak. Wszyscy idole się tak teraz ubierają.-powiedział, poprawiając w lustrze swoją fryzurę.

-Ale nie o to pytałem...Czy ja naprawdę muszę to robić?-odwróciłem się w stronę przyjaciela, wyraźnie zniesmaczony dzisiejszą wizją imprezy. Po co komu jakieś głupie przebieranki, aby się dobrze bawić?

-Dla dobra sprawy? Hmm...Tak.-powiedział poprawiając swoją skórzaną kurtkę. Nie byłem pewny tego co robiłem. To wszystko było dla mnie...Nietypowe. Nie chodziłem na imprezy zbyt często. Nie wiem jak powinienem się zachować, co mówić, robić, jak się ubrać...Nic nie wiem. Moja głowa była pełna wątpliwości, których nie dało się ukryć.-Słuchaj Hyunjin, nie masz się czym martwić...To tylko kilka godzin zabawy. Wątpię, aby coś ci się od tego stało...-powiedział ze rozbawiony, ale mi nie było do śmiechu. Już nawet nie chodziło o tą głupią imprezę. Martwię się, że mimo wszystko mi się nie uda...Że przegram.

***

Całą drogę moją głowę nawiedzały myśli...Czy znajdę Sang Ae? Czy po raz kolejny jej uśmiech pozostawi za sobą tylko miłe wspomnienie? Jednak i tak najgorsza była ta cholerna niepewność...

Patrzyłem się przez okno, myśląc o dziewczynie. Wpatrywałem się w mijane przez nas budynki, które z każdą kolejną ulicą stawały się coraz większe i okazalsze. Zmrużyłem oczy, zauważając, że o dłuższego czasu nie minęliśmy ani jednej budowli mieszkalnej, a na naszej drodze coraz częściej pojawiają się galerie handlowe, prestiżowe sklepy z biżuterią i coraz wyższe drapacze chmur.

-Gdzie jesteśmy?-zapytałem lekko znużony jazdą samochodem. Już nigdy więcej nie będę grać w kamień, papier nożyce o miejsce za kierownicą. Jestem pewny, że Minho stosuje jakieś nadzwyczajne sztuczki przez które ani razu nie zdołałem jeszcze z nim wygrać. Kiedyś nadejdze ten upragniony dzień. Nie znasz dnia, ani godziny mój przyjacielu...

-W dzielnicy Gangnam. Jeszcze kilka przecznic...-powiedział chłopak, co chwilę wpatrując się w swój telefon przytwierdzony do przedniej szyby na którym było włączone profesjonalne Google Maps.

Minho jeszcze 10 minut krążył wokół dzielnic, chcąc odnaleźć odpowiedni adres, kiedy w końcu udało nam się dotrzeć na miejsce. Wysiadłem z samochodu rozglądając się dookoła podziemnego parkingu. Po zapełnionych miejscach i krzywo zaparkowanych autach, stwierdzam, że zapewne impreza już trwa.

-Idziesz?-usłyszałem przelatujący obok mnie głos, a zaraz po tym jego właściciela, który nawet na mnie nie patrząc ruszył w stronę wyjścia.

***

-Jesteś pewny, że to odpowiedni budynek?-zapytałem przyjaciela, rozglądając się po ogromnym holu, który był większy od całego naszego mieszkania.

Podłoga lśniła swym marmurowym połyskiem, zlewając się ze złotymi i srebrnymi barwami królującymi w tym pomieszczeniu. Miałem wrażenie jakbym trafił do pięciogwiazdkowego ośrodka wypoczynkowego, mimo że znajdowałem się w recepcji, od razu zauważyłem, że nie jest to byle jaki mieszkalny blok. Na środku rozciągał się wielki śnieżnobiały blat, za którym siedziała elegancko ubrana kobieta z rzucającymi się w oczy krwisto pomalowanymi ustami.

-Taki mi wysłała adres.-powiedział, pokazując mi zawartość komórki.

Rozglądałem się dookoła nie mogą uwierzyć, że znajduję się w tak ekskluzywnym miejscu. Przecież tu jest nawet  cholerna restauracja! Jak ludzi stać na mieszkanie w takim budynku...

-Masz zaproszenie?-zapytałem w końcu przyjaciela, wolnym krokiem idąc w stronę recepcji. Bądź co bądź, ale wątpię, aby wpuszczali tu byle kogo...

-Jakie zaproszenie?-zdziwił się, patrząc się z niezrozumieniem w moją stronę. Zatrzymaliśmy się w miejscu, posyłając sobie przerażone spojrzenia. Już po nas...Nie możemy się już cofnąć, bo wyglądało na to podejrzanie...Ale z drugiej strony wolę uniknąć momentu, kiedy siłą zostaniemy wyrzuceni przez ochronę....Cholera! Co robić...Co robić?

-Zamknij buzię i się uśmiechnij.-usłyszałem szept chłopaka. Wyrwałem się z chwilowego transu, widząc tuż przed sobą nasz cel, którym stała się sympatycznie uśmiechająca się w naszą stronę recepcjonistka. Serce mi stanęło, jakbym właśnie zobaczył prawdziwego ducha. Ale chyba wolałbym już to niż zostać przyłapany na próbie włamania...Odkaszlnąłem głośno. Zabrałem w sobie resztki mojego uroku osobistego, próbując grać wyluzowanego nie nie za dobrze mi wychodziło.

-W czym mogę pomóc?-zapytała swoim kobiecym głosem, uśmiechając się w naszą stronę. Spojrzałem się przerażony na Minho, szukając pomocy w jego oczach.

-My przyszliśmy na imprezę do przyjaciółki.-powiedział chłopak nienaturalnie głębokim jak na niego głosem. Kobieta lekko zmarszczyła brwi przechylając w lewo głowę. Świetnie...Pewnie już nas nakryła. Żegnaj świcie. Właśnie stałem się kryminalistą...

-A mogę widzieć do jakiej przyjaciółki?-zapytała kobieta, wstukując coś w klawiaturze komputera. Pewnie już wzywa posiłki...Widziałem, że to zły pomysł tu przychodzić!

- Kim Minsun...-kobieta wpisywała coś do komputera w skupieniu przyglądając się ekranowi. Co chwile przenosiłem wzrok to na nią, to na mojego równie przestraszonego przyjaciela. Dźwięk jej długich paznokci dotykających klawiatury zaczął przyprawiać mnie o ból głowy, a serce ani na chwilę nie zwolniło swojej pracy. Miałem wrażenie jakby przeminęła mi połowa życia...Nagle kobieta podniosła wzrok na naszą dwójkę, wprawiając mnie w stan przedzawałowy...

-Mogę prosić imię i nazwisko?-uśmiechnęła się ciepło, co mimo wszystko wcale mnie nie uspokoiło.

-Lee Minho.

-Hwang Hyunjin.

-Aaa...Tak. Zgadza się. Są panowie na liście. Piętro 10. Winda panów przetransportuje.-powiedziała, po czym z powrotem przeniosła wzrok na ekran komputera. Odetchnąłem głęboko. Idąc w stronę windy praktycznie cały czas twarz miałem skierowaną na wypolerowaną podłogę, za sprawą moich niekończących się ukłonów w stronę recepcjonistki.

Kiedy ciężkie metalowe drzwi się za nami zasunęły, poczułem uderzenie w moje lewe ramię, które jeszcze nie zdążyło się do końca wykurować po moim  spektakularnym upadku z hamaka. Spojrzałem się z grymasem na Minho, łapiąc się za moją obolałą część ciała.

-Ogarnij się...Mówiłem, że nam się uda. Nie musiałeś tak się bać.-prychnął z rozbawieniem, kręcąc głową.

-Yah...Kto tu się bał. Widziałem jak się na mnie patrzyłeś. Nie zgrywaj teraz bohatera.-powiedziałem, cierpliwie czekając aż winda zatrzyma się na odpowiednim piętrze.

-Yah...Kto tu zgrywa bohatera. Wiesz, że jestem starszy!-krzyknął oburzony.

-Yah! To nie może być twoim argumentem w każdej dyskusji!-podniosłem głos. Po chwili poczułem lekkie uderzenie na prawym ramieniu. Spojrzałem się zszokowany na przyjaciela. Oddałem jego uderzenia, czego skutkiem były nasze braterskie przekomarzanki. Zdawaliśmy się w ogóle nie zwracam uwagi nadal jadącą windę, teraz ważniejsza była nasza męska godność i walka tocząca się między nami...

-Aigoo...Nie za włosy! Nie za włosy!

Nagle poczułem jak winda zatrzymuje się. Oderwałem się od przyjaciela, który w mgnieniu oka zaczął poprawiać swoją roztarganą fryzurę. Stanąłem na wprost drzwi, czekając na otwarcie się wrót prowadzących do mojej następnej z kolei bitwy. Tym razem...Jestem pewny o mojej przegranej. Kto jak kto...Ale Minho jako mój sojusznik, nie jest najlepszym pomysłem...Mimo wszystko...Będziemy dzielnie walczyć!

Nagle...Wrota prowadzące na pole walki, otworzyły się.

Sang Ae...Nie poddam się.

Seven parties to win (Hwang Hyunjin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz