-Czas na imprezę.
Nigdy...Ale to nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek wypowiem te 3 słowa. To po prostu było według mnie wręcz niemożliwe, ale cóż...Zrobię wszystko, aby zdobyć Sang Ae. Jestem już tak blisko...To jedyny sposób.
Minho słysząc moje słowa zaczął panikować. Nie dziwię mu się...O też nigdy by nie przypuszczał, że z własnej woli zorganizuję imprezę, ale słowo się rzekło...
Tym razem zrobimy to po mojemu.
***
Nigdy nie lubiłem tłumów. Szanowałem swoją przestrzeń osobistą, a ocieranie się o nieznajomych podczas tak zwanego "tańca" nie do końcami mi się uśmiechało. Zawsze miałem wrażanie, że wszyscy bawią się tak jak nakazują im stereotypy lub to co znajduje się w filmach. Mnóstwo alkoholu, liżące się pary, które potrafią przeciąć ci drogę do łazienki i zamknąć drzwi przed nosem, bo przecież nie można wyrazić swojej miłości w odosobnieniu tylko trzeba wpychać sobie na siłę języki do buzi, aby wszyscy widzieli jaką są zgraną parą...Jakieś głupie zabawy, które wymyślili jacyś niewyżyci gimnazjaliści, bo głupota, która przy nich towarzyszy przekracza wszelkie granice...Nie lubiłem tego. Przez jakiś czas myślałem, że to ze mną jest coś nie tak. Że to ja nie potrafię się bawić, ale nie...Potrafię. Ale tak jak ja tego chcę...
Bardziej pasowała mi wizja grona najbliższych przyjaciół, trochę alkoholu, który nie wywoła u nikogo odruchów wymiotnych, dobra muzyka i po prostu zwykła rozmowa. Czego chcieć więcej? Może dla niektórych wydaje to się staroświeckie i nudne, ale mam to gdzieś. To ja mam się dobrze bawić. Nikt nie będzie o tym decydował.
Dlatego dzisiaj...Mam zamiar zabawić się tak jak zawsze chciałem.
Po swojemu.
***
-Powinny już przyjść...-powiedział zestresowany chłopak, co chwile sprawdzając godzinę na zegarku.
Zaśmiałem się na jego zachowanie. Położyłem miskę z przekąskami na stole, siadając na kanapie. Minho...Od zawsze był...Jakby to ująć...Trochę zakręcony. Jego osobowość 4D skutecznie odstraszała od niego dziewczyny. Oczywiście miał mnóstwo koleżanek, ale żadna nie miała ochoty pchać się w związek. Można powiedzieć, że przez dłuższy czas żyliśmy jak dwa samotne wilki. Mogliśmy polegać tylko na sobie. Nie przeszkadzało mi to. Uważałem, że w moim życiu na ma miejsca na miłość. Że powinienem skupić się na studiach...Znaleźć dobrą pracę i żyć spokojnym trybem kawalera, mając przy sobie swojego najlepszego przyjaciela. Ale kiedy Minho zaczął się dziwnie zachowywać zacząłem coś podejrzewać. Stał się bardziej rozkojarzony niż zwykle. Zaczął bardziej dbać o wygląd i swoje zachowanie. Nie jestem głupi...Od razu domyśliłem się o co chodzi, ale nigdy nie zacząłem tej rozmowy. Chyba nadszedł czas, aby to zmienić...
-Minho...-zacząłem, zaczynając bawić się swoimi palcami.
Wiem, że do moich obowiązków jako przyjaciela należy wsparcie, dawanie porad, itd...Ale kurde...Minho ma 22 lata. Nie będę się przecież nad nim użalał.
-Ogarnij się i zaproś ją na randkę.-westchnąłem, zaczynając przegryzać przekąski leżące na stole.
-Odezwał się ekspert...Dla ciebie wszytko jest takie łatwe. Hyunjin spójrz na siebie...Dziewczyny uważają cię za chodzące bóstwo! Mógłbyś mieć każdą bez kiwnięcia palcem, a ty zachowujesz się jakbyś tego nie zauważał! Nie cierpię cię za to...-powiedział, posyłając mi swoje złowrogie spojrzenie, podchodząc do lustra po raz kolejny w tym dniu, poprawiając kołnierzyk swojej koszuli.
CZYTASZ
Seven parties to win (Hwang Hyunjin)
FanfictionCzy ktoś poznany na imprezie mógłby być twoją bratnią duszą? Zagubionym kawałkiem układanki, lub osobą, której po prostu ci brakowało w życiu...Czy może być kimś bez kogo nie byłbyś w stanie dalej żyć? Książka powstała jako prezent urodzinowy, dla n...