Poczułem chłodny podmuch powietrza na mojej zmarźniętej twarzy. Przecież mówiłem Minho, żeby zamykał na noc okno...Przewróciłem się na drugi bok, wkładając moją dłoń pod głowę. Przymknąłem bardziej oczy, czując w nich pozostałości chloru z wody basenowej...To była szalona noc. Jak mogłem się na to namówić? Mimo wszystko...To była najlepsza impreza na której byłem....W końcu była tam Sang Ae. Uśmiechnąłem się lekko na wspomnienie dziewczyny, chcąc się wygodnie ułożyć, ale coś mi nie pasowało. Czy ja...Otworzyłem szeroko oczy, zbyt gwałtownym ruchem podnosząc się do siadu, czego skutkiem był mój spektakularny upadek z hamaka...Chwila...Gdzie ja jestem? Przeturlałem się na plecy. Złapałem się za moje lewe ramię, które najbardziej poczuło skutek uderzenie z twardym trawnikiem. Wykrzywiłem twarz w lekki grymas, próbując przypomnieć sobie cokolwiek z zakończenia wczorajszej imprezy...Okej...Wskoczyłem do basenu, pocałunek z Sang Ae i hamak...A dalej czarna dziura. Mozolnie podniosłem się do siadu, nadal trzymając się za obolałe ramię, na którym zapewne za kilka dni pojawi się niemiły dla oka siniak. Rozejrzałem się dookoła. Taa...To zdecydowanie była ta impreza. Gdzieniegdzie walały się jeszcze nieposprzątane butelki soju, trawnik był solidnie wydeptany przez tańczących wczorajszej nocy studentów, a na drzewie nadal wisiały miętowe bokserki. W skrócie...Piękny, zadbany ogród zamienił się w prawdziwe pole minowe.
Nagle usłyszałem zbliżające się w moją stronę kroki, ale nie za bardzo się tym przejąłem. Z powrotem położyłem się na trawniku, lamentując nad moim losem. Kolejny raz mi uciekła. Kolejny raz nie wiem kiedy się spotkamy. Kolejny raz...Cholernie za nią tęsknię.
Patrzyłem się w niebo, tracąc ochotę na wszystko...Znowu zostałem sam...I o co chodziło jej z tą grą? Moje przemyślenia, przerwał kojący cień padający na moją twarz. Podniosłem lekko głowę, sprawdzając kto przerywa moje egzystencjalne przemyślenia. Mój widok na słońce zasłonił jakiś chłopak. Analizując jego strój stwierdziłem, że przed chwilą wyszedł spod prysznica, o czym świadczyły dwa ręczniki, jedne przewieszony na ramieniu, a drugi zawiązany w pasie. Na jego odsłoniętej klatce piersiowej błyszczały krople wody, odbijające się od światła. Na stopach miał ubrane zwykłe domowe klapki. Patrzył się na mnie obojętnym wzrokiem, myjąc szczoteczką swoje zęby. Patrzyliśmy się na siebie chwilę w ciszy, analizując całą zaistniałą sytuację, która z perspektywy osób trzecich mogłaby wyglądać dość...Absurdalnie.
-Nie chcę cię martwić, ale chyba już nie zdążysz na afterparty.-powiedział, wracając do mycia zębów.
***
-Czaisz, że musiałem go poprosić o podwózkę? Boże jaki wstyd..-opowiadałem siedzącemu na kanapie Minho całą historię jak to obudziłem się rano na hamaku, a potem utnąłem sobie krótką pogawędkę ze studentem socjologii...Bardzo miły gość.
-Niesamowita historia...-powiedział, udając przejęcie, przytulając do klatki piersiowej poduszkę.
-No i nie zdążyłem zapytać się jej o numer telefonu. Kurde...Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha?-spytałem sam siebie, chodząc w kółko po salonie, nie mogąc uspokoić moich szalejących myśli. Z każdą chwilą Sang Ae insertowała mnie coraz bardziej. Jej nieoczywiste spojrzenie na świat wprawiało mnie w zachwyt. Potrafiła wypowiedzieć się na każdy narzucony temat, nie potrzebując przed tym żadnego przygotowania. Była miła, zabawna, inteligentna...Muszę się z nią zobaczyć jeszcze raz...Może...Może rzeczywiście...Nie...Nie zrobiłaby tego...Musiało jej chodzić o coś innego.
-O czym teraz myślisz? Nie żeby mnie to obchodziło, ale o czym?-zapytał mój współlokator, przeglądając coś w telefonie.
- O co chodziło jej z tą grą?-powiedziałem, siadając na krześle barowym, opierając swoje łokcie na blacie. Splotłem swoje dłonie, przykładając jej do moich ust. Intensywnie myślałem, nad jej słowami, ale kompletnie nie potrafiłem ich zinterpretować.
-No to chyba oczywiste...-prychnął ze śmiechem Minho, nie nagradzając mnie chociażby kilkusekundowym spojrzeniem.
-Nie dobijaj mnie...
-Ty nadal nic nie rozumiesz?-odwrócił głowę w moją stronę. Spojrzałem się na niego poirytowanym wzrokiem, wracając do przeklinania w myślach mojego nieszczęsnego losu.-W ogóle się nie znasz na dziewczynach...-westchnął, z powrotem kładąc się wygodnie na kanapie.
-A no tak zapomniałem, że rozmawiam z ekspertem...-prychnąłem.-W takim razie bardzo cię proszę podziel się ze mną swą mądrością i doświadczeniem życiowym, mistrzu...-poprosiłem z przekąsem, na co chłopak, odwrócił się w moją stronę z widocznym uśmiechem.
-Po pierwsze...Myślisz, że to był tylko dziwny zbieg okoliczności, że spotkaliście się na tej imprezie?-zapytał. Wzruszyłem ramionami, nie będąc przekonany swojego zdania. Przecież to, że zostaliśmy zaproszeni na tą samą imprezę jeszcze o niczym nie świadczy, właściwie...O czym nawet by miało...
-A co to ma do rzeczy?-zapytałem. Zapał Minho gwałtownie opadł. Popatrzył się na mnie z politowaniem, unosząc brwi.-No co?
-Z jakim ja debilem mieszkam to się w głowie nie mieści...-szepnął, masując swoje czoło. Przewróciłem oczami na jego komentarz, wracając do swoich rozmyśleń.-Pomyśl przez chwilę...Dała ci warunek. Siedem imprez w ciągu miesiąca. I nagle...Magicznym sposobem pojawiła się na tej, na którą poszedłeś właśnie ty. To chyba oczywiste...
-Nie dla mnie...
-Musisz zaliczyć jeszcze 6 imprez w ciągu 3 tygodni i wtedy wygrasz...-powiedział, kładąc się na kanapie, zaczynając przeglądać coś w swoim telefonie.
-Co wygram?-zapytałem. Nie byłem pewny co do jego teorii. Niczego już nie byłem pewien. Wydawało mi się to troszkę...Nierealne.
-To już nie do mnie pytanie, ale wydaje mi się, że nagrody ze swojej natury są dla nas przyjemne, więc radziłbym ci...Wygrać tą grę.
Ciąg dalszy nastąpi...
CZYTASZ
Seven parties to win (Hwang Hyunjin)
Fiksi PenggemarCzy ktoś poznany na imprezie mógłby być twoją bratnią duszą? Zagubionym kawałkiem układanki, lub osobą, której po prostu ci brakowało w życiu...Czy może być kimś bez kogo nie byłbyś w stanie dalej żyć? Książka powstała jako prezent urodzinowy, dla n...