(16)

722 52 29
                                    

Festiwal...

To musi się udać...W końcu i tak niczego na tym nie stracę, ale za to mogę zyskać. W sumie nawet nie mam innego wyboru. Nikt o zdrowych zmysłach nie urządziłby imprezy w środku tygodnia, a ja nie mogę sobie pozwolić na odpoczynek. Jeżeli festiwal wypali zostaną mi dokładnie jeszcze 4 imprezy do końca gry.

Uda mi się...Musi.

***

Przez cały weekend myślałem tylko i wyłącznie o festiwalu...Co prawda nie brałem udziału w przygotowywaniach, ale miałem  za to wiernych informatorów...Wierzę w swoje zwycięstwo, ale jednak zawsze pozostaje we mnie ten cień niepewności...Ostatnimi czasy myślę tylko o tym. To jedyne czym żyję. Potrafię nie przespać pół nocy martwiąc się, że nie zdążę...Jednak Minho skutecznie rozpraszał moje myśli gadaniem o Mr. Anderson'ie. Jak on może to jeszcze pamiętać skoro ledwo się trzymał na nogach!

 Ale dziś nadszedł tak długo wyczekiwany przeze mnie dzień...Na grupowym czacie co chwilę wyskakiwała jakaś wiadomość o przygotowaniach...To będzie pierwszy raz kiedy wezmę udział w tego typu imprezie. Wcześniej słyszałem, że uniwersytet organizuje tego typu przedsięwzięcie, ale jakoś nigdy nie zawracałem sobie tym głowy...Zwykły piknik, promujący uczelnię. Nic wielkiego...

-Jak myślisz, co lepsze?-zapytał chłopak trzymając wieszaki z dwiema powieszonymi koszulkami. Wpatrywałem się chwilę w jego sylwetkę jak profesjonalny znawca modowy.

-Zdecydowanie biała. Będzie podkreślać twoje błyszczące oczy.-zakpiłem, uśmiechając się pod nosem. Minho słysząc moją odpowiedź wysłał mi mordercze spojrzenie, odwracając się  napięcie w stronę lustra z powrotem rozmyślając nad wyborem, od którego zapewne zależy całe jego życie. Prychnąłem ze śmiechem na jego zachowanie, zaczynając przeglądać wiadomości na kakaotalk'u.

-Księżniczko, przestań się stroić. Musimy się zbierać...-powiedziałem, patrząc się w telefon powoli ruszając w stronę drzwi.

-Po co? Przecież do festiwalu zostało jeszcze 40 minut...

-Piszą do mnie z prośbą o pomoc, bo mieli jakiś wypadek z zaopatrzeniem, więc się streszczaj.-powiedziałem, odpisując na wiadomości.

***

Temperatura nie dawała za wygraną...Nie dziwię się, że wszyscy, którzy przygotowywali to wszystko przez 3 dni teraz wyglądają jak żywe trupy. Jednak muszę przyznać, że się postarali...Od wejścia przez bramę rozciągały się co jakiś czas ogromnej wielkości plakaty. Na uniwersyteckim placu znajdowały się stosika promujące dany wydział. Do rozpoczęcia zostało już tylko pół godziny. Ludzie biegali między sobą nakładając ostatnie poprawki. Wyczuwałem, że mimo końca przygotowań atmosfera była napięta...Co chwilę ktoś przecinał nam drogę w stronę uczelnianego parku niosąc różnego rodzaju pudła z papierowymi kubeczkami, talerzykami lub butelkami wody.

-Dlaczego wszyscy się tym tak przejmują?-zapytałem chłopaka idącego obok mnie. Rozumiem impreza uniwersytecka, itd...Ale chyba bez przesady...

-Po pierwsze...Festiwal zawsze ma miejsce po ukończeniu sesji, więc jest wielkim wydarzeniem dla każdego studenta. No może oprócz ciebie...Ale wracając. Świętujemy, kolejny ukończony rok tortur i tym sposobem przygotowujemy się na nowy. Ludzie to kupują...A dziekanat przy tym bezproblemowo może promować wszystkie wydziały. Wszystkim się to opłaca. My możemy odpocząć, a uczelnia trochę zarobić.-wytłumaczył mi.

Może rzeczywiście ma to jakiś sens...

-W ogóle to gdzie mamy iść? Podobno ktoś cię prosił o pomoc...

-Tak, musimy iść do...

-Cześć chłopaki!-usłyszeliśmy za swoimi plecami.

Odwróciłem się w stronę źródła dźwięku. Myślałem, że zaraz zemdleję...I to nie z powodu przegrzania słonecznego, chociaż to też jest bardzo prawdopodobne...Dziewczyna widząc mój zdziwiony wzrok uśmiechnęła się ciepło, machając dłonią. Serce mi biło jakby właśnie miało wyskoczyć z klatki piersiowej, mimo że nie byłem zdenerwowany, bądź zestresowany...Wręcz przeciwnie. Ulżyło mi.

-Cześć Joobi, cześć Sang Ae...Sang Ae?!-krzyknął Minho, chyba równie mocno zdziwiony co ja.

-Moglibyście nam z tym pomóc?-zapytał Joobi pokazując na trzymane pudła.

Znalazłem cię...

Wpatrywałem się w Sang Ae nie mogąc oderwać od niej wzroku. Nawet w zwykłej białej koszulce i dżinsowych szortach wyglądała olśniewająco...Dopiero uderzenie w ramię przywróciło mnie do rzeczywistości. Już miałem odpowiedzieć coś przyjacielowi, ale ten tylko wskazał wzrokiem na Sang Ae. Dopiero po chwili zauważyłem, że dziewczyna nadal trzyma ciężkie pudło. Szybko odebrałem od niej ciężar, próbując ukryć moje zawstydzenie co chyba mi nie wyszło biorąc pod uwagę chichot Joobi stojącej obok dziewczyny.

-Gdzie mamy to zanieść?-zapytał Minho, posyłając Joobi swój czarujący uśmiech.

Taaa...Czarujący...

-Na placu rozpakowują kartony z wodą. Połóżcie je gdzieś w pobliżu. Chan zajmie się resztą.-powiedziała dziewczyna.

Już chciałem coś powiedzieć. Nawet otworzyłem usta...Ale zanim udało mi się wydobyć jakikolwiek dźwięk, Joobi złapała nadgarstek Sang Ae, odchodząc w tylko sobie znanym kierunku. Odwróciłem się w stronę odchodzących studentek, wędrując wzrokiem za ich oddalającymi się sylwetkami. Zaśmiałem się pod nosem.

Jednak mam w życiu trochę szczęścia...

-Yah...Nie gap się.-poczułem szturchnięcie w moje lewe ramię. Odwróciłem wzrok natrafiają na rozbawione spojrzenie Minho.

-Mówi to facet, który zamienia się w tykającą bombę aegyo, gdy tylko w pobliżu pojawia się Joobi.-zakpiłem, nie czekając na zacny komentarz Minho ruszyłem w stronę stoisk.

-Yah...Yah! Aish...Wcale, że tak nie robię, jasne! Hyunjin...Nie robię tak, słyszysz?!

***

Zapach grilowanego mięsa unosił się w powietrzu mieszając się z wonią piwa, które musi zostać dziś spróbowane przez każdego szanującego się studenta, bo jak by inaczej... W tle rozmów, śmiechów i krzyków dobrze bawiących się uczniów słychać  było hity ostatniego lata, które jak widać dla niektórych jeszcze nie zdążyły się znudzić.

Siedziałem razem z Minho przy stoisku, przygotowanym przez mój wydział, co jakiś czas pomagając w obsłudze. W dłoni trzymałem przeźroczysty kubek z pływającą w jego środku bursztynową cieczą, która stopniowo zmniejszała swoją objętość. Słońce grzało niemiłosiernie. Jednak pomimo warunków jakie panowały, zdawało się jakby nikomu nie przeszkadzało to, że za chwilę może stać się ofiarą przegrzania słonecznego lub co gorsza poparzenia...Obserwowałem tłum, mając nadzieję, że niedługo ujrzę krzątającą się w nim znaną mi osobę, jednak na razie nie było po niej żadnego śladu...

Gdzie ona może być?

-Kogo tak wypatrujesz?-zapytał chłopak siedzący obok mnie, popijając schłodzone piwo. Jego twarz wykrzywiła się w zadowoleniu na tą zmianę temperatury, która była teraz tak bardzo przez wszystkich pożądana, a schłodzony alkohol był najlepszym na tę chwilę ukojeniem za który pewnie niektórzy byliby w stanie nawet zabić.

-A jak ci się wydaje Sherlock'u?

-Czyżby mnie?-usłyszałem delikatny głos, trafiający prosto do mojego ucha. Po moim ciele przeszły przyjemne ciarki, powodując gęsią skórkę. Odwróciłem lekko głowę w bok, widząc tuż obok uśmiechniętą twarz Sang Ae.

Seven parties to win (Hwang Hyunjin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz