(1)

3.7K 130 62
                                    

Zapach spoconych ciał unosił się po całej posiadłości, mieszając się z wonią alkoholu, którego w tej chwili nie brakowało...Głośna muzyka przyprawiała o ból głowy, a odór wypalonych papierosów prowokował o odruchy wymiotne, które zapewne będą nawiedzać każdego tutejszego imprezowicza następnego dnia. Ale na razie nie dało się zauważyć, aby ktokolwiek się tym przejmował. Wszyscy bawili się w najlepsze, a połowa zapewne nawet nie wie z jakiej okazji...Szczerze...Ja też nie. Przyszedłem tu być może z grzeczności...Lub też chciałem przyjrzeć się twarzom, które jutro nawiedzi prawdziwy kac, dając mi satysfakcję z ich poimprezowego cierpienia...Stałem pod ścianą, trzymając w dłoni plastikowy kubeczek z jakimś alkoholem...Wpatrywałem się w moich kolegów z uczelni, w duchu przeklinając dlaczego przyszło mi chodzić na zajęcia z takimi debilami...Ich IQ nie mogło wynosić więcej niż 80 punktów. Nie to, że coś do nich mam...Po prostu mamy inne pojęcie studiów, dorosłości, odpowiedzialności....I...Tak jednak coś do nich mam. Do dziś nie wybaczyłem mojej rodzinie wyboru, jakiego za mnie dokonali. Nie chciałem tu teraz być. Nie pasuję tu. Banda studentów medycyny, myśląca, że studia staną się ich przepustką do imprezowania...

-Też nie jesteś typem imprezowicza?-usłyszałem po swojej prawej stronie. Przeniosłem wzrok w stronę źródła dźwięku. Obok mnie stała dziewczyna, przyglądająca się uważnie ludziom bawiącym się w salonie. W dłoni trzymała papierowy talerzyk z jakimiś przekąskami. Nie kojarzyłem jej. Mógłbym się nawet pokusić o stwierdzenie, że widzę ją pierwszy raz w życiu. Nie zapomniałbym o takiej dziewczynie. Oczywiście nie przesadzajmy...Nie wyróżniała się niczym specjalnym. No może tym, że nie eksponowała swoich kobiecych kształtów skąpą sukienką, tylko skromnymi, dżinsowymi spodniami. Jej ramiona były zakryte szeroką białą bluzką, a ręce  obwieszone różnego rodzaju bransoletkami. Jej czarne jak smoła włosy bezwładnie opadały na bladą twarz, przybarwioną o delikatne rumieńce. Oczy mogłyby skrywać kilkadziesiąt tysięcy gwiazd gdyby tylko ktoś godny tego czynu pozbierał wszystkie te światełka z ciemnego nieba, obdarowując nimi tą niewyróżniającą się niczym dziewczynę, która posiadałaby gwiazdy w swoich oczach.

-Raczej podpisuję się pod typ kanapowicza.-westchnąłem, biorąc łyk gorzkiej cieczy, wpatrując się w znajomych, którzy postanowili zdecydowanie przesadzić z grą pytanie lub wyzwanie...

-Witam w klubie. Przyszłam tu tylko ze względu na wygodne meble. Podobno kupują tylko z „Henredon'u". Widziałeś jakie mają miękkie poduszki?!-krzyknęła podekscytowana, kręcąc z niedowierzaniem głową. Zaśmiałem się pod nosem na jej komentarz, nie spuszczając wzroku z moich znajomych. Wydaje się być dość...Błyskotliwa.

-Chodzisz na medycynę sądową? Nigdy nie widziałem cię na wykładach...-przyznałem z zaciekawieniem, spoglądając się na dziewczynę.

-Może dlatego, że zawsze siadasz w pierwszym rzędzie, zakopując się w głębiach swoich mrocznych myśli, mając wywalone nawet na wykładowcę? To by wyjaśniało, dlaczego mnie nie kojarzysz...-prychnęła, patrząc się z lekkim uśmiechem na moją zdziwioną osobę.

-Teraz już na pewno będę.-zapełniłem z niezręcznym uśmiechem. Dziewczyna prychnęła ze śmiechem, lekko kręcąc głową z rozbawieniem.

-Nie uważasz, że to już lekka przesadza...-zapytała, wskazując na bandę naszych znajomych. Nie chcę oceniać, ale próba skopiowania tandetnych amerykańskich filmów o niewyżytych nastolatkach to chyba nie najlepszy pomysł. Ale ja się nie znam, może tak wygląda zabawa według współczesnych studentów. Picie soju, robiąc sobie kieliszek z czyjegoś pępka...Pewnie to ja się nie znam.

-Zmywamy się?-zaproponowałem szeptem, zniżając się bliżej dziewczyny, nie odrywając wzroku od sceny, która jak dłużej będę na nią patrzeć, sprawi, że nie będę mógł spać w nocy.

Seven parties to win (Hwang Hyunjin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz