7.

1.5K 173 5
                                    

Wróciłam do domu i od razu skierowałam się do kuchni. Wiedziałam, że jestem sama, no nie licząc Harry'ego, więc postanowiłam zjeść już obiad lub coś podobnego do niego.

Myślałam wciąż nad tym, co takiego Harry chce mi pokazać albo powiedzieć. W zasadzie mogłabym nie robić sobie tego jedzenia i iść do niego, ale mój burczący brzuch mi na to nie pozwala. Podgrzałam w mikrofalówce wczorajsze spaghetti i usiadłam przy stole w jadalni, gdzie próbowałam w spokoju zjeść swój obiad, lecz usłyszałam, a raczej poczułam, dźwięk mojego telefonu. Wyciągnęłam go z kieszeni moich spodni i odebrałam nie patrząc na to kto dzwonił.

- Halo?

- Hej, kochanie - usłyszałam ten głos i to jak ta osoba mnie nazwała i w jednej chwili odechciało mi się wszystkiego.

- Czego chcesz, Finn? - warknęłam do słuchawki - I jakim prawem mnie tak nazywasz?

- No wiesz - zaczął, a ja wyczułam, że to go bawi - Teoretycznie rzecz biorąc, to jestem teraz twoim tatusiem.

Otworzyłam szerzej oczy. Jak on śmiał to powiedzieć? Mój ojciec umarł, ale to nie powód by mówić, że teraz jest moim nowym tatą.

Z drugiej strony, również złej, wyczuwalam aspekt seksualny w ,,tatusiu". Jak bardzo chciałabym powiedzieć o tym mojej mamie, nie uwierzyłaby.

- Kochanie - znowu jego głos zaskrzeczal w słuchawce - Wyrzuć śmieci.

- Pieprz się, Finn.

Rozłączyłam się i rzuciłam telefon na stół. Dopiero teraz poczułam jak z moich oczu płyną słone łzy. Schowałam głowę w dłoniach i zaczęłam płakać jeszcze mocniej. Dlaczego zawsze musiał to robić? Czasami miałam wrażenie, że razem z mamą i Lily zmówili się przeciwko mnie i chcą zniszczyć moje i tak już porąbane życie. Jedyną osobą, która nie odróciła się ode mnie z rodziny jest Jason, ale nie wiem ile jeszcze to potrwa.

Poczułam dotyk na moim ramieniu, przez co lekko podskoczyłam. Podniosłam oczy i zobaczyłam przed sobą zmartwioną twarz Harry'ego. Nie myśląc co robię, wstałam i rzuciłam się mu na szyje. Objęłam go mocno, a on po chwili zrobił to samo. Myślę, że pewnie był zdziwiony. Sama byłam.

- W porządku, Clem? - odsunął mnie na odległość ramienia i spojrzał na moją twarz, oceniając co ze mną jest.

Pokręciłam szybko głową i znowu wtuliłam się w bruneta - Nic nie w porządku, Harry.

****

Leżałam z Harrym na materacu na strychu. Nie rozmawialiśmy, ale ta cisza była zadziwiająco komfortowa. Patrzyłam w sufit i zdałam sobie sprawę, że może Harry będzie mógł mnie naprawić i uchronić przed samą sobą. W końcu powiedział mi, że próbował się zabić i dlatego teraz jest w szpitalu w śpiączce. Czuję, że jest tak naprawdę jedyną osobą, która przynajmniej po części mnie rozumie. Mam nadzieję.

- Harry?

- Tak?

Odwróciłam do niego głowę i zobaczyłam, ze on zrobił to samo co ja. - Gdzie leży twoje ciało? Mam na myśli, w jakim szpitalu?

- Dlaczego pytasz? - zmarszczył brwi - Chyba nie chcesz mnie ,,odwiedzić"? - zrobił w powietrzu cudzysłów.

Nie odpowiedziałam. Patrzyłam po prostu w jego oczy, ale on zrozumiał jakie miałam plany.

- Nie chcę, żebyś mnie odwiedzała - powiedział i przymknął powieki.

- Dlaczego nie? - przewróciłam się na lewy bok, żeby lepiej go widzieć - Sam wspomniałeś, że nie ma cię kto odwiedzać, bo twoi rodzice wyjechali.

Chłopak westchnął głęboko i odwrócił się twarzą do mnie

- Wiem, ale jeszcze nie teraz, dobrze? Chcę cię lepiej poznać. A poza tym nie jesteś z rodziny. Nie wpuszczą cię.

- Znajdę jakiś sposób. Wiesz o tym - przypomniałam mu i przewróciłam oczami.

- Jeszcze nie teraz - powiedział, a ja zrozumiałam, że temat jest na chwilę obecną zakończony.

Położyłam się z powrotem na plecy i zamknęłam oczy. Naprawdę chciałabym go zobaczyć na żywo. Najbardziej chyba po to, by zobaczyć czy to wszystko to prawda i że to wszystko co mi powiedział jeste prawdą.

- Clem - zagadnął mnie i odgarnął kosmyk z mojego czoła.

- Yhym?

- Czujesz się lepiej? - otworzyłam oczy i zobaczyłam jak patrzy wyczekująco na mnie.

- Myślę, że tak...

- Ale..? - podniósł brwi i usiadł na materacu, nadal na mnie spoglądając.

Pomyślałam o tym wszystkim. O chłopaku mamy, o samej mamie i o moim rodzeństwie. Już dawno doszłam do wniosku, ze w całym swoim życiu jestem sama. Mogę mieć znajomych i śmiać się z nimi, ale nadal jestem samotna

- Nie wiem. - mój głos załamał się na końcu, chociaż tak bardzo tego nie chciałam.

Harry wstał niespodziewanie i wyciągnął w moim kierunku rękę, sugerując bym się podniosła. Chwyciłam ją i zrobiłam to, co proponował chłopak. Staliśmy obok siebie nic nie mówiąc. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a ja chciałam, by ta chwila trwała wiecznie. Nigdy nie byłam blisko z jakimś chłopakiem w taki sposób. Nie miałam nigdy chłopaka i też żaden jakoś specjalnie nie wyróżnił się na tyle, bym się nim zainteresowała. Harry był inny. Słuchał i dodawał mi otuchy. Myślę, że naprawdę go polubiłam. Mam nadzieję, że on również mnie polubił.

- Clementine - wziął moją twarz w obie dłonie i nie spuszczał wzroku z moich oczu, które wyrażały zdezorientowanie i ogromny szok - Lubię cię. Bardzo cię lubię.

I wtedy to się stało. Spojrzał na moje wargi, następnie znow w moje oczy, przybliżył swoją twarz do mojej jeszcze bardziej i pocałował.

Dollhouse - h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz