13.

1.3K 127 5
                                    

Zaparkowałam na parkingu przed najbliższym szpitalem w mieście.

Nie wierzę, że chcę zrobić to, co właśnie zamierzam zrobić.

Pytałam wczoraj Harry'ego dlaczego nie chce, bym odwiedziła jego ciało w szpitalu. Jedyne co powiedział, to to, że jeszcze nie czas. Cokolwiek to znaczy... Mogłam się po sobie spodziewać, że nie dotrzymam obietnicy, którą również wczoraj złożyłam. Miałam nie przyjeżdżać do szpitala, dopóki mi nie pozwoli.

No, właśnie. Miałam.

Wysiadłam z samochodu, zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę głównego wejścia. Budynek wyglądał normalnie. Był biały z turkusowymi oknami, które nie były zbyt miłe dla oka. Po wejściu do środka, do moich nozdrzy wdał się nieprzyjemny zapach produktów dezyfekujących. Jeden z nienawidzonych przeze mnie zapachów. Podeszłam do recepzji i podałam imię i nazwisko Harry'ego.

- A kim pani dla niego jest? Wnioskując po pani nazwisku, nikim z rodziny - starsza pani spojrzała na mnie i zmrużyła oczy.

- Jestem jego dziewczyną - to słowo wyszło z moich ust z zająknięciem, a ja przełknęłam głośno ślinę.

- Nigdy cię tu nie widziałam - wystukała coś na klawiaturze - ale pozwole Ci do niego zajrzeć, ponieważ nie wyglądasz na morderce.

Po tym co usłyszałam, chciałam prychnąć, ale powstrzymałam się. Wtedy na pewno nie wpuściłaby mnie.

Usmiechnęłam się tylko do niej i po usłyszeniu numeru sali i wskazówek jak dojść tam najszybciej, skierowałam się do windy. Winda zatrzymała się na 8 piętrze. Wyszłam i zaczęłam rozglądać się za właściwymi drzwiami. Poszłam w prawo. Na końcu zauważyłam mężczyznę siedzącego na krześle, a obok dziewczynkę z rudymi włosami. Nie przejęłam się nimi i po chwili odnalazłam drzwi, które szukałam. Weschnęłam głęboko i nacisnęłam na klamkę, a drzwi się otworzyłam. Stawiałam niepewne kroki do środka pokoju. Nie patrzyłam na łóżko, lecz zamknęłam za sobą drzwi i przymknęłam oczy.

Co, jeżeli Harry miał powód, by zakazać mi przychodzenia tutaj?

Moje serce zaczęło szybciej bić, ale odwróciłam się powoli w stronę łóżka. Zobaczyłam postać pół przykrytą kołdrą. Brązowe loki leżały porozrzucane po poduszce. Miał zamknięte oczy i lekko otwarte usta. Był przyczepiony do nieznanych mi maszyn.

Wyglądał jakby spał. Harry wyglądał jakby spał.

- Co tu robisz, Clementine?

Podskoczyłam na dżwięk głosu i szybko się odwróciłam. Zobaczyłam przed sobą Harry'ego. Nie tego, który leżał bezwładnie na szpitalnym łóżku. Nie. Stał przede mną ten, który całował mnie i przed którym otworzyłam swój umysł.

Moje oczy zrobiły się wielkie z szoku. Przytrzymałam się dłonią łóżka, a drogą przyłożyłam do piersi.

- Przestraszyłeś mnie.

Jego wzrok mówił mi, że Harry jest zły, ale chyba to za mało powiedziane. Nie zwracając na niego uwagi, odwróciłam się przodem do jego ciała i złapałam jego dłoń. Zmarszczyłam brwi. Nie rozumiem dlaczego chłopak nie pozwolił mi go zobaczyć. Wygląda normalnie. Tak niewinnie.

- Dlaczego powiedziałeś, żebym nie przychodziła? - zapytałam nadal stojąc do niego plecami.

Jedyną odpowiedz, którą dano mi było usłyszeć był mój oddech, lecz po chwili usłyszałam za sobą ciche łkanie. Odwróciłam się raptopnie, a moje serce zaczęło rozrywać się na tysiące kawałeczków.

Z oczu Harry'ego wylewały się strumienie łez.

Podbiegłam do niego i rzuciłam się mu na szyję. Nie zauważyłam, że ja również zaczęłam płakać, a łzy moczyły moje policzki.

- Nie chciałam byś widziała, mnie w takim stanie - jego głos załamał się na końcu.

Znowu spojrzałam przez ramię na drugiego Harry'ego, ale szybko spojrzałam na twarz chłopaka przede mną.

- Jesteś piękny, Harry - powiedziałam, patrząc prosto w jego oczy - Zawsze jesteś dla mnie piękny.

Brunet zaczął mocniej płakać i znowu uściskał mnie, a ja położyłam dłonie na jego policzki i przysunęłam jego usta do moich. Całowałam go z pasją i uczuciem. Chłopak odwzajemnił pocałunek i przysunął mnie bliżej do siebie. Uśmiechnęłam, nie przestając napierać na niego. Moje palce dotknęły włosów bruneta, lekko ciągnąć za końcówki. Usłyszałam jego cichy jęk, przez co ja również jęknęłam, ale w moim umyślę pojawił się czerwony alarm. Oderwałam się szybko od niego, przez co spotkałam się z jego zdezorientowanym wzrokiem.

- Nie możemy.

- Dlaczego?

- Ktoś może tu wejść - powiedziałam - Czy to nie oczywiste?

Chłopak westchnął głęboko, odchodząc ode mnie parę kroków. Ostatni raz spojrzał na siebie na szpitalnym łóżku.

- Naprawdę myślisz, że tu chodzi o to, że ktoś może tu wejść czy po prostu się mnie boisz?

- O czym ty mówisz? - zmarszczyłam brwi, wyraźnie zmieszana.

- Wierzysz mi w ogóle? - wskazałam na siebie i na łoże.

- Harry...

Jego wzrok powędrował na moją twarz, a jak sapnelam, widząc wściekłość w jego oczach.

- Świetnie - oznajmił - Chciałem tylko, byś uwierzyła, Clementine.

- Nie, ja ci wierzę, ale... - zaczęłam, ale mi przerwano.

Do pokoju weszła jakaś młoda blondynka. Zapewne pielęgniarka. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i ruszyła do prawdziwego Harry'ego. Jego duszy już tu nie było. Mój Harry uciekł ode mnie.

- Co pani robi? - zapytałam.

- Zmieniam kroplowke - odpowiedziała - Jest pani jego dziewczyną?

- Coś w ten deseń.

Blodyna pokiwała głową, majstrujac przy maszynach. Patrzyłam na jej czyny i na reakcję Harry'ego. Nie poruszył się ani razu.

I teraz byłam pewna.

Nie wiedziałam dlaczego mam takie silne uczucia do niego, ale wiedziałam jedno - uwierzyłaby w jego każde słowo. 

- Wierzę ci - powiedziałam na głos.

- Proszę? - zmieszana pielęgniarka odwróciła w moją stronę głowę.

- N-nie... nic takiego.

Ruszyłam do wyjścia, pragnąc znaleźć się nigdzie indziej niż w moim pokoju.

Dollhouse - h.s ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz