Takashi

440 25 1
                                    

Chłopak był naprawdę dziwny. Choć to może nieadekwatne określenie. Zachowywał się zupełnie inaczej, niż możnaby przypuszczać. Nie stawiał się, ale też nie był zadziorny. Słuchał uważnie, wyrażał się z szacunkiem, ale nie oddaniem. Wykazywał się wysokim obeznaniem w świecie jak i kulturą osobistą. Gdy tylko wróciliśmy do mojego najczęściej zajmowanego miejsca zamieszkania, wskazałem mu jego pokój. Bez zbędnych dyskusji ulokował tam swoje rzeczy.
Odchodząc od biurka, przetarłem zmęczone oczy dłonią. Chcąc zaznać choć chwili odpoczynku, wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się do kuchni. Na miejscu zobaczyłem Takashiego, krzątającego się przy blacie, oraz kucharza, z rozbawieniem przyglądającego się jego poczynaniom.

- Chłopcze?

- Tak?

- Gdzie się tego nauczyłeś?

Kucharz awskazał na poczynania chłopaka. Przyglądał się mu z iskierkami w oczach. 

- W domu.

- Mama była kucharką?

Takashi uśmiechnął się smutno, na chwilę zaprzestając wykonywanej czynności. Zapatrzył się w przestrzeń, następnie powracając do tego, co robił, i ignorując pytanie kucharza. Gdy starszy odchrząknął, wyrywając go z tego drobnego letargu, po jego bladym poliku spłynęła pojedyncza, krystalicznie czysta łza. Otarł ją szybko, a z jego twarzy zniknął delikatny uśmiech, znów zobaczyłem ten poważny wyraz twarzy, co przy spotkaniu z moimi nowymi wspólnikami.

- To dość osobiste pytanie, nie uważa pan? 

Matt zamilkł. Najwidoczniej zrobiło mu się głupio. Prychnąłem pod nosem i podszedłem do mojego przyszłego źródła zarobku. Jutro znów odbędą się cotygodniowe aukcje. Zabiorę go ze sobą, nie ma powodu zwlekać. W końcu taki towar zdarza się raz na milion, a pieniądze nie rosną na drzewach. Sprzedam go za sporą sumkę. 

- Co gotujesz?

Spojrzał na mnie, a jego mina znów okazywała radość. Tylko czy szczerą?  Czy to tylko gra, czy naprawdę cieszy go mój widok? To było by bezsensu, patrząc na to, że jest moją własnością. Z drugiej strony, czy da się tak perfekcyjnie udawać? 

- Uznajmy, że improwizuję.

Puścił mi oczko i wrócił do robienia posiłku. Zaśmiałem się pod nosem na ten gest. Usiadłem do stołu, delektując podniebienie zrobioną przed chwilą przez kucharza kawą.  Odpoczynek dobrze mi zrobi. A obserwowanie tego wyjątkowo intrygującego chłopaka jest w stanie odprężyć zupełnie jak dobre cygaro. Oglądanie jego sylwetki w drobnym ruchu wywołało uśmiech na mojej twarzy. Ubrany w poszrpane czarne jeansy i przyduży bezrękawnik z wizerunkiem jakiegoś zespołu metalowego, sprawiał wrażenie typowego złego chłopca, ze swoim spojrzeniem kokieciarza i inteligentnymi odpowiedziami. Przy każdym ruchu mięśnie jego ramion delikatnie się napinały, co dodatkowo przyciągało wzrok.

- Gapisz się. 

Nastolatek spojrzał na mnie przez ramię z pobłazliwym uśmiechem, niemalże od razu wracając do swojego zajęcia. 

Zaczął mnie coraz bardziej intrygować.

Jesteś moim lekiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz