Sprzedane!

415 21 4
                                    


Takashi grzecznie siedział na swoim miejscu. Jechaliśmy wprost na targi niewolników, i choć nic mu o tym nie powiedziałem, patrząc na niego miałem wrażenie, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, gdzie się kierujemy. 

- Takashi?

- Tak?

Skierował swoje lśniące oczy w moją stronę, a we mnie prawie zebrały się wyrzuty sumienia. Prawie.

- Mam do ciebie prośbę, zachowuj się, gdy dojedziemy na miejsce.

- inaczej mnie nie kupią?

Prychnął, patrząc na mnie jakby z góry, z pogardą. Rozszerzyłem w zdumieniu oczy. Ten dzieciak kolejny raz mnie zagiął. Odwrócił się w stronę szyby, nie komentując już mojej prośby. Planowałem odpowiedzieć, lecz wnioskując po zachowaniu tego dzieciaka, prawdopodobnie zarzuciłby ripostą, której nie byłbym w stanie przegadać. Droga dłużyła się i dłużyła, lecz w końcu znaleźliśmy się na miejscu. Wysiadłem z auta, poprawiając kołnierz od marynarki. Szofer wysiadł zaraz za mną, otwierając drzwi młodemu. Czarny bentley wydał charakterystyczny dźwięk, gdy szofer zamknął zamki. Nastolatek prezentował się świetnie; granatowy garnitur, idealnie kontrastujący z jasnymi włosami, pod kolor których dobrana była jego koszula. Bordowy krawat, srebrne spinki od mankietów, wypastowane lakierki. Przy niemalże idealnej twarzy Takashiego, było to jedynie marne opakowanie, jednak wciąż miało znaczenie. Uśmiechnąłem się cwaniacko, prowadząc moją perełkę na jedną z aukcji. 

- Dziś tylko jeden?

Skierowałem wzrok na mężczyznę w podobnym do mnie wieku, o długim blond warkoczu i zielonych oczach. 

- Witaj, Vladimir.  Owszem, jeden, ale za to warty więcej niż wszyscy tutaj.

- Ah tak? Kłóciłbym się.

Za blondynem stanął wysoki brunet. Miał cudnie brązowe oczy, był szczupły i całkiem ładny, lecz odgórnie mogłem stwierdzić, iż nie dorasta mojej perełce do pięt; perełce, która znów mnie zaskoczyła. Albinos wyszedł z cienia, i choć nie takie dałem mu rozkazy, miał do połowy rozpiętą koszulę, a marynarkę trzymał w rękach, a wyraz twarzy zacięty jak nigdy, a ja musiałem przyznać, że to bardzo dobra zmiana.

- Czyżbyś zarzucał memu panu kłamstwo?

Jego idealny głos, teraz chłodny i spokojny ponad standard, przeciął powietrze niczym miecz. Chłód bił od jego oczu. Właściwie, cała jego postawa wskazywała na niechęć do drugiego 'produktu'. 

- Nie zwracałem się do ciebie, po co więc się udzielasz?

Rosjanin podniósł brew obserwując dyskusję. Znów poczułem dziwną dumę, gdy Takashi nie dał się sprowokować. Westchnął tylko i spojrzał na mnie z niechęcią, jakby chciał mi pokazać, że właśnie jest zmuszony dyskutować z wybitnym debilem.

- Czy możemy już iść? Dokądkolwiek trafię, będzie to przyjemniejsze aniżeliby wymiana poglądów z stojącym naprzeciw mnie zaprzeczeniem teorii Darwina.

Chłopaczka zatkało, blondyn zaczął się śmiać, a ja uśmiechnąłem się głupkowato patrząc z niedowierzaniem na moją urzekającą perełkę w tym nieprzyjemnym, groźnym wręcz wydaniu. Kiwnąłem do Vladimira, położyłem dłoń na plecach Takashiego i zaprowadziłem go za kulisy jednej ze scen. Byliśmy tutaj sami, o dziwo.

- Mogę o coś spytać?

Mruknąłem w odpowiedzi.

- Jakie są szanse, że nie trafię do psychopaty? Mogę się mylić, lecz z tego co wiem, głównie takie towarzystwo kręci się na targach.

- Nie wiem młody. Raczej niewielkie.

- Rozumiem.

Nie był zawiedziony, nie był smutny, czy zły. Był obojętny. Jakby nie robiło mu różnicy, z kim i w jakim celu będzie przebywał.  Intrygująca, jak i niepokojąca cecha. 

- E, idziecie?

Szturchnąłem chłopaka. Ustawiliśmy się w kolejce, on po lewej, ja po prawej stronie. Dałem prowadzącemu kartkę z informacjami, które będą niezbędne do przedstawienia go potencjalnym klientom. Usiadłem na wolnym miejscu i przyglądałem się aukcji. Kilku blondynów, brunetów i szatynów, nawet trzech rudzielców się przewinęło gdzieś między resztą. Ładniejsi i mniej urodziwi, ci uroczy i ci nieprzyjemni, przygotowani i wystraszeni. W końcu przyszła kolej na chłopaczka, który zirytował moją perłę. Vladimir z uśmiechem słuchał przekrzykujących się mężczyzn. Padło półtora miliona, a chłopak wrócił, siadając mojemu staremu znajomemu na kolanach. Z wyższością patrzył mi w oczy.

- No, no. Nie wiem, czy ten malec to przebije. Moja gwiazda zaliczyła rekord roku. Półtora miliona! Ha! Czaisz to?

- Pański wyszczekany pupilek nie dorasta mi do pięt.

Wyższość w głosie tego dzieciaka działa mi na nerwy. Młody, postaraj się, bo nerwicy dostaję.

-Po raz pierwszy..!

Głos zza kulis przyciągnął naszą uwagę.

- Po raz drugi! Po raz trzeci! Sprzedano! Takashi O'Ray! Dwanaście milionów!

Vladimirowi opadła szczena, młody zaczął się jąkać, a moja perła podeszła do nas seksownym krokiem, z miną zwycięzcy siadając mi na kolanach.

- Czy taka kwota cię zadowala?

Uśmiechnąłem się na to niewinnie brzmiące w jego ustach pytanie.

- Oczywiście. Spisałeś się na medal, Taki.

Kiwnął głową. Podeszła do nas dwójka mężczyzn. Zabrali chłopaczka, więc i kolega się zmył. Po chwili przyszedł również ktoś po moją perełkę. 


Jesteś moim lekiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz